Gdy pierwszy raz zobaczyłem dziś niusa o tym…czymś, byłem przekonany, że oto japońskie Google postanowiło świętować u nas Prima Aprilis. Niestety, spojrzenie na kalendarz szybko wyprowadziło mnie z błędu. Wygląda na to, że Google czując na karku oddech Cortany, postanowiło zaprezentować nową wizję swojego wirtualnego asystenta, który jest…Pandą.
Tak, Google Panda to maskotka połączona z Internetem, pozwalająca na korzystanie z funkcji Google Now. Czarno-biały pluszak rozpoznaje 50 języków i znajduje odpowiedzi na zadane pytania w 0,3 sekundy. W odróżnieniu od smartfonów, Panda odporna jest na upadki i wstrząsy (za sprawą swojego miękkiego futerka), poza tym posiada wygodny uchwyt za pomocą którego możecie przypiąć ją sobie do ramienia, nogi albo czegokolwiek będziecie chcieli. Dla miłośników urządzeń w różnych rozmiarach przygotowano dwie wersje – Panda 5 i Panda 6.
Wszystkim, którzy dalej myślą, że to żart, polecam obejrzenie filmiku z premiery…Pandy – to naprawdę działa! A potem na spojrzenie do japońskiego kalendarza, w którym 1 kwietnia zaczął się trochę wcześniej niż u nas. Trzeba przyznać, że nowe urzadzenie od Google robi wrażenie – nie wiadomo, czy Panda trafi do naszego kraju oraz ile ewentualnie będzie kosztować.
Źródło: PhoneArena
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.