Procesor w smartfonach spełni taką samą rolę jak w komputerach – im wyższa częstotliwość taktowania, tym procesy zachodzą szybciej. Produkcja procesorów do urządzeń przenośnych kieruje się dwoma aspektami. Pierwszy z nich to jak największa wydajność, drugi to możliwie duża oszczędność energii. Kilka dobrych lat temu posiadanie dwurdzeniowego procesora było czymś niesamowitym.
Obecnie każdy producent urządzeń mobilnych bije się o to, aby jego urządzenie posiadało jak najmocniejszy procesor, jak największą ilość pamięci RAM oraz być wyposażone w najbardziej rewolucyjne nowinki technologiczne. W dużym uproszczeniu – ma mieć wszystko najnowsze, najlepsze i ogólnie „czesać” konkurencję.
Dodawanie kolejnych rdzeni nie jest wcale potrzebne, by połączyć wysoką wydajność procesora razem z energooszczędnością. Ten sam efekt można uzyskać zmieniając proces technologiczny.
Doskonałym przykładem wpływu procesu technologicznego na oszczędność energii jest układ Qualcomma z serii Snapdragon 800. Procesor ten wykonany został w procesie litograficznym 28 nm z wykorzystaniem technologii High-K/Metal Gate. Dzięki temu, możliwe było podniesienie taktowania rdzeni ponad próg 2 GHz, przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia energii podczas pracy pod dużym obciążeniem (przy wyższych taktowaniach).
Większość producentów urządzeń brnie jednak z uporem maniaka w „cyferki” i coraz potężniejszą moc obliczeniową. Jestem już zmęczony czytaniem informacji, że firma (X) wyprodukowała procesor (Y) z niezliczoną liczbą (Z) rdzeni na pokładzie.
Do niedawna wyjątkiem był także (chwalony przeze mnie powyżej) Qualcomm. Był, ponieważ zmienił swoje dotychczasowe stanowisko, a szkoda. Jakiś czas temu ta amerykańska firma twierdziła, że kluczem do sukcesu jest wydajność pojedynczego rdzenia, a nie zwiększanie ich liczby, tak jak to robi MediaTek. Sytuacja się jednak zmieniła i aktualnie producent Snapdragon’ów chce mieć naprawdę wielordzeniowe procesory.
A propos MediaTek… Firma zaprezentowała (pisaliśmy o tym) swój 10-rdzeniowy układ Helio X20.
W miarę dobrym przykładem odporności na panujący obecnie trend technologiczny jest Apple. Wiem, wiem… inny system, odmienne wymagania. Mimo wszystko, według mnie, spółce z Cupertino należy się duży plus za własne zdanie, a co za tym idzie konsekwencję w realizacji swoich dotychczasowych działań. Zupełnie inną sprawą jest jednak to, że w rzeczywistości wszyscy jesteśmy ładnie „strzyżeni”, tylko maszynka się zmienia ;).
Praktycznie rzecz biorąc każdy kolejny rok przynosi jakąś modę w segmencie urządzeń mobilnych. Firmy w niepisanym porozumieniu wprowadzą pewną innowację i przekonują klientów, że jest im to niezbędne do pełni szczęścia. Oczywiście są pewne odstępstwa, jednak wyjątek potwierdza regułę.
Według mnie już jakiś czas temu osiągnęliśmy zadowalający poziom wydajności urządzeń jak i bardzo przyzwoitą jakość wyświetlanego obrazu.
Nie chciałbym przedstawiać wszystkiego w czarnych barwach jednak zaczynam się głęboko zastanawiać, czy wciąż mamy do czynienia z postępem technologicznym w rozumieniu producentów sprzętu (w omawianej kategorii). Żaden bowiem z nich nie jest w stanie zaoferować nam już nic nowego pod względem funkcjonalności.
Piękny, wygięty z dwóch stron wyświetlacz zaimplementowany w smartfonie Samsung Galaxy S6 Edge. Do czego się on przydaje? Jak podaje Samsung na swojej stronie:
Dzięki innowacyjnym sposobom powiadamiania możesz z łatwością sprawdzić, kto próbuje się z Tobą skontaktować, nawet kiedy telefon leży ekranem do dołu.
Całe szczęście, że ktoś na to wpadł, to jest dokładnie to o czym marzyłem przez całe życie. Ekhm… Rewolucja przez duże „R”, prawdziwy „emejzing”.
Jedyne co możemy zaobserwować, to trend zmierzający w stronę zwiększania cyferek oraz wydajności kolejnych generacji urządzeń mobilnych. Kilka lat temu nie do pomyślenia był fakt, że telefon może mieć ekran w rozdzielczości Full HD. Teraz to już zdecydowanie za mało. Obowiązkowo musimy mieć coś więcej – Quad HD, 4K, 8 i 10 rdzeniowe procesory oraz dwa razy więcej pamięci RAM niż w ubiegłorocznym topowym modelu. Przecież wykorzystywane na co dzień aplikacje będą „chrupać”, jeżeli nie zaopatrzymy się w najnowszy – flagowy model urządzenia. Padłem i nie mam siły wstać. Bezsensowne pranie mózgu, w celu kupna nowego modelu telefonu.
Z drugiej strony, my jako konsumenci dajemy się na to nabrać. Jak usłyszymy czy też zobaczymy w reklamie urządzenia, że zamiast czterech rdzeni, ma ich osiem, to na zdrowy rozum znaczy, że jest dwa razy szybszy od tego pierwszego. Podanie nazw takich jak Exynos 4210 czy Cortex-A57 większości ewentualnych nabywców nic nie wyjaśni.
Zdecydowanie więcej byłoby z tego wszystkiego, gdyby producenci wykazali się w kwestii baterii w naszych urządzeniach albo zajęli się optymalizacją sprzętu. Rdzenie, których głównym zadaniem jest możliwość stworzenia procesora mającego… jak największą liczbę rdzeni.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
RPG z otwartym światem został objęty fantastycznym rabatem w wysokości 91%. Dla kupujących oznacza to,…
OPPO Find X8 Ultra może namieszać na rynku flagowców podobnie jak OPPO Find N5. Najmocniejszy…
Sprzedaż smartfonów w Europie nareszcie idzie w górę. Przy okazji możemy zobaczyć, jakie telefony najchętniej…
OnePlus Watch 2R za 580 złotych w promocji to najlepszy smartwatch z WearOS, jaki możesz…
vivo powróciło do Polski, dlatego warto śledzić poczynania tego producenta. Jego najnowszy smartfon vivo V50…
YouTube Premium Lite jest dowodem na to, że cykl życia telewizji w internecie się zakończył.…