Dane podstawowe | |
Wymiary | 83 x 160 x 18.0 mm |
Waga | 247 g |
Obudowa | klasyczna (zdejmowana osłona baterii) |
Standard sim | Micro-sim |
Data premiery | 2015 |
Ekran | |
Typ | IPS 5.0'', rozdzielczość 1280x720, 294 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 400 |
Procesor | 1.2 GHz, 4 rdzenie (ARM Cortex-A7) |
GPU | Adreno 305 |
RAM | 1 GB |
Bateria | 4050 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD do 128GB |
Porty | USB (microUSB) |
Pamięć użytkowa | 8 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 4.4.2 KitKat |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE 100 Mb/s |
WIFI | 802.11 a/b/g/n |
GPS | A-GPS |
Bluetooth | v4.0 |
NFC | Brak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 29 kl/s, lampa błyskowa |
Dodatkowy | 2 MP, wideo HD Ready (1280x720), 14 kl/s |
Telefony dedykowane osobom uprawiającym ekstremalne sporty tworzą niszę. Przyznam, że do tej pory nie testowałem smartfonu tego typu, dlatego z zaciekawieniem zbadałem dostępność „twardzieli” na półkach polskich sklepów. Niekwestionowany prym wiedzie Caterpillar, który oprócz zwykłych „cegłówek” rozszerzył swoją ofertę o ekstremalnie wytrzymałe modele.
Najbliższy testowanemu urządzeniu jest Caterpillar CAT B15Q występujący w Polsce w cenie ok. 1200 zł, a obok niego CAT S50 (ok. 1700 zł), którego wysoka cena bierze się z bardzo solidnej konstrukcji; inni producenci mają w swoim ekwipunku wytrzymałe modele, i tu warto wymienić Vertis Braver — ok. 560 zł. W takim kontekście Kruger&Matz Drive 3 wyceniony na ok. 1000 zł wypada dobrze. Przynajmniej cenowo.
Era pierwszych telefonów komórkowych przyniosła tak legendarne modele, jak np. Nokię 3310 owianą legendą nieśmiertelności. Teraz smartfony są albo piękne, albo wytrzymałe. I przykładem tego jest Kruger&Matz DRIVE 3. Oczywiście model poskładano tak, żeby całość tworzyła jakąś spójną całość, ale królem balu to on nie zostanie.
Kolorystycznie producent zaszalał – czarne tworzywo sztuczne (będące dominującym materiałem) wzbogacono srebrnymi wzmocnieniami z aluminium, ale już guziki fizyczne są żółte. Stylistyka wygląda na zaczerpniętą z Caterpillara CAT B15Q — podobieństwo leży w kanciastości bryły i jej kolorach.
Telefon jest gruby i ciężki (83 x 160 x 18 mm, 247 gramów), ale za to fantastycznie leży w dłoni, a aluminiowe boki dają uczucie pewnego chwytu. Uwaga: grubość konstrukcji zdecydowanie utrudnia obsługę smartfona jedną ręką. Za to sprzęt wygląda imponująco. Przy nim mój smartfon sprawia wrażenie leciwej, kruchej zabaweczki.
Na przednim panelu oprócz wyświetlacza znajdziemy dotykowe guziki; ponad ekranem umieszczono jeszcze kamerę do wideo-rozmów oraz czujnik pomiaru natężenia światła. Fabrycznie telefon posiada naklejoną folię ochronną, a ekran zabezpieczono tak wytrzymałym szkłem, że stawia opór nawet silnemu naciskowi.
Na prawej krawędzi znajdziemy dwa guziki fizyczne (wybudzania i regulacji głośności), na lewej wejście microUSB. Góra otrzymała wyjście audio, podczas gdy gniazdo kart microSIM i microSD znajdziemy pod tylną klapką. Aby ją zdemontować musimy użyć dołączonego go zestawu kluczyka. Na plecach urządzenia znajdziemy oczywiście aparat główny i otwory na głośnik multimedialny.
Wszystkie gniazda zostały zabezpieczone zaślepkami z tworzywa sztucznego przytwierdzonego śrubami. Oferują solidną ochronę, za to ciężko się je demontuje – coś, za coś. Kruger&Matz Drive 3 otrzymał certyfikat IP67 — wytrzyma 30-minutowe zanurzenie w wodzie, a do tego nie boi się pyłu i kurzu.
O ile marka Kruger&Matz przyzwyczaiła mnie do telefonów tanich, a w takich zawsze można doszukać się większych lub mniejszych niedoróbek, tak tu spotykam się z bardzo solidnie wykonanym urządzeniem. Śruby naprawdę zdają egzamin, natomiast tylna klapka delikatnie ugina się i słychać przy tym ciche trzeszczenie. Nie napotkamy tego problemu w codziennym użytku, jedynie w chwilach, kiedy ściśniemy telefon mocno w garści.
Postanowiłem poddać wytrzymałość obudowy testowi na zniszczenia mechaniczne. Po 3 upadkach na kostkę brukową z wysokości 20 cm pojawiły się zadrapania na folii ochronnej wyświetlacza oraz trzy uszczerbki na obudowie — w prawym dolnym rogu oraz w okolicach portu microUSB. Nie wróży to dobrze; z drugiej strony iPhone 6 nie przetrwałby pewnie jednego takiego testu. 😉
Telefon bez szwanku przeszedł test na zamoczenie wodą. Zacząłem nieśmiało od polewania urządzenia wodą, w kolejnym etapie zdecydowałem się smartfon zupełnie zanurzyć. Obie próby zakończyły się sukcesem. Po wynurzeniu telefon zachował pełną funkcjonalność.
Dołączona do zestawu bateria o pojemności 4050 mAh jest naprawdę mocnym ogniwem — dosłownie i w przenośni. W naszych testach, kiedy jasność podświetlenia zostaje zredukowana do 120 cd/m2, jednorazowe naładowanie akumulatora pozwoliło na prawie 10 godzin ciągłego chodzenia po Internecie mobilnym lub ponad 17 godzin oglądania filmów bez Wi-Fi. Akumulator jest po prostu nie do zdarcia.
Sytuacji pomaga zamontowany układ, który nie jest super wydajny, za to bardzo oszczędny. Zazwyczaj montuje się go w telefonach wyposażonych w akumulatory o poj. 1800 – 2300 mAh (np. Motorola Moto G 2 gen.), a tu otrzymujemy ogniowo dwukrotnie większe.
Przekłada się to na długość działania urządzenia w codziennej eksploatacji. Normą stanie się sięganie po ładowarkę co 2–3 dni, oczywiście w zależności od tego, co będziemy robić. Ale podczas wyprawy, kiedy widoki dookoła wygrywają z pikselowym światem smartfona, wróżę przebiegi pozwalające na ładowanie telefonu dopiero po powrocie do schroniska, a czasami nawet dopiero w domu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Kooperacyjny hit kulinarny znajdziemy obecnie ze sporą zniżką na platformie Steam. Za nieco ponad dwie…
Do sieci przed premierą trafia coraz więcej materiałów na temat ASUSa ROG Phone 9. Zobacz…
Nie uwierzysz, jak dobry telefon możesz mieć za 800 złotych. Ekran AMOLED 120 Hz, solidna…
Allegro po raz kolejny rozszerza dostęp do swojej usługi Allegro Pay. Dzięki tej opcji mamy…
Orange obchodzi swoje kolejne urodziny – tym razem to 12. urodziny aplikacji Mój Orange. Z…
Czy smartfon do gier może jednocześnie szokować pięknym designem, nieskazitelnym ekranem i olbrzymią baterią? Może…