Pamiętam to jak dziś. Mój pierwszy „poważny” smartfon, Galaxy Spica. Fenomenalne urządzenie i jeden z pierwszych smartfonów Samsunga. W końcu coś, co pozwalało na więcej niż dwie aplikacje i było rzeczą wzbudzającą zazdrość znajomych. Używałem go w zasadzie do wszystkiego. Do szkoły, po szkole, na wyjazdach. Dopóki pewnego dnia nie zadzwonił mi budzik. Ot tak, po prostu. Obudziłem się zaspany, a telefon leżał wyłączony mimo tego, że zawsze dbam o naładowanie baterii. Moja Spica samoistnie zakończyła swój żywot. Jak się później dowiedziałem była to po prostu kwestia oprogramowania, czyli jedynej rzeczy, w której może pomylić się człowiek.
Androida używam w zasadzie odkąd pamiętam. Styczności z innymi systemami były w moim życiu na tyle małe, że nigdy nie zdążyłem ich dobrze poznać. Swoją przygodę z zielonym robocikiem zaczynałem od wyżej wymienionego Galaxy Spica, przez klasyczną już Motorolę Milestone, aż po nieśmiertelnego HTC HD2. Nieważne, jaki producent oraz jaki model wpadał w moje ręce, zawsze wszystkie te urządzenia łączył wspólny, nieuleczalny problem – oprogramowanie. Rzecz doprowadzająca do szału użytkowników i pozwalająca na powstawanie stron pokroju XDA.
Historia zawsze jest taka sama. Na początku wszystko działa pięknie. Możemy katować smartfona aplikacjami, grami, filmami i wszystkimi tym, na co mamy ochotę. Launcher działa bez zająknięcia, a obudowa nawet nie pomyśli o nagrzaniu się. W końcu mamy flagowca, zapłaciliśmy za niego kupę kasy. Możemy wymagać. Chcemy niezawodności, szybkości, wydajności i przede wszystkim przyjemności. Najczęściej jednak w zamian dostajemy świetne urządzenia, które zaczynają nas irytować średnio po pół roku korzystania. Żeby to tylko pół roku. Nie daj Boże producent wstrzyma aktualizację i wtedy się zaczyna. Złość i rzucanie epitetami. Jakby to była wina konkretnej osoby.
Najnowsze smartfony oraz sam ulepszony system Android po części wyeliminowały problem z jakim borykały się poprzednie generacje urządzeń. Zawieszanie, problemy z pamięcią, samoistne wyłączanie się. Podejrzewam, że wspomniane nieprzyjemności dalej występują w sprzętach niewiadomego pochodzenia, takich jak coraz bardziej popularne „chińczyki”. Na szczęście ja sam od dawna się z tym nie spotkałem.
Czasami się jednak zastanawiam, co byłoby gdyby sprzęt po prostu działał, jak należy. Przez cały czas od zakupu, nieważne czy w dzień czy w nocy. Po prostu wyjmujesz z pudełka i już. Żadnych błędów przy aktualizacjach. Żadnych brakujących przycisków, problemów z pamięcią, brakiem działania aparatu czy tym wszystkim złym, co tylko jesteś w stanie wymyślić. Nic, zero. Działa. Nie zacina się, nie gubi zasięgu i spokojnie reaguje na dotyk.
Ostatnio słyszę, czytam i piszę coraz więcej na temat błędów przemycanych w oprogramowaniu. Gdyby to jeszcze były rzeczy, które znajdują się gdzieś tam w systemie i są niewidzialne dla zwykłego użytkownika. Niestety tak nie jest, a sama ilość wątków do poprawy jest po prostu porażająca. Czy to wina producentów, którzy gonią za cyferkami i chcą jak najszybciej promować nowości? Raczej tak, bo sam pamiętam proces testowania oprogramowania w jednej z największych światowych marek, w której zdarzyło mi się pracować. Błędy? Trudno, mamy przecież termin, z którym musimy się wyrobić. Najwyżej później się poprawi.
I tutaj powstaje pytanie, na które chętnie poznałbym odpowiedź. Czy konsumenci oraz branża tak bardzo ucierpiałyby, gdyby ktoś bardziej przyłożył się do swojej pracy? Czy nagle rzesza konsumentów zrezygnowałaby z danej marki tylko dlatego, że wolała się ona wstrzymać z premierą na rzecz ostatecznego dopracowania sprzętu? A Wy jak sądzicie?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…