Tu sprawdzimy pogodę, tam odwiedzimy kilka stronek – zaakceptujemy ciasteczka, przy okazji coś kupimy, później skorzystamy z GPS’u, a na deser zostaniemy oznaczeni przez przyjaciół na FB. Zapamiętaj – anonimowość w sieci to mit!
A co mnie to obchodzi…
Wiele osób wychodzi właśnie z takiego założenia. Wbrew pozorom, jest w tym sporo mądrości. Zdając sobie sprawę, że dostęp do Internetu stwarza realne zagrożenia należałoby z powrotem „wrócić do jaskini”, lecz raczej nie tędy droga. Z drugiej strony warto zdać sobie sprawę z tego, że praktycznie wszystko co robimy, udostępniamy, piszemy (itp. itd.) w jakimś stopniu pozostawia ślad.
Przy odrobinie rozwagi i zdrowego rozsądku nie będziemy udostępniać zbyt wiele informacji, ale o tym w dalszej części artykułu.
Żeby za dużo nie teoretyzować, przejdę od razu do konkretów.
Kilka faktów
„Twoje całe życie jest online i może być wykorzystane przeciwko Tobie” – tak brzmi konkluzja poniższego, krótkiego filmu, który w ramach wstępu gorąco polecam zobaczyć.
Zapominając, że to reklama – to bardzo dobry materiał obrazujący jak dużo informacji zostawiamy w sieci, nie zdając sobie z tego sprawy i nie myśląc o konsekwencjach swoich działań.
Przykład? Wiele osób nie zdaje sobie choćby sprawy z tego, że materiały umieszczane przez nich na Facebook’u właściciel spółki – Mark Zuckerberg – może dowolnie przetwarzać. Innymi słowy, wszelkie udostępnione źródła mogą być wykorzystane do celów firmy np. promocyjnych lub też (co prawdopodobniejsze) w celu magazynowania danych z późniejszym zamiarem ich wykorzystania (czyt. odsprzedania firmom zewnętrznym).
Sprawa wygląda podobnie w przypadku korzystania ze smartfona czy komputera. Akceptujesz ciasteczka? Zapomnij o tym, że po wyczyszczeniu historii jesteś niczym „biała kartka”. Twoje wyniki wyszukiwania w najpopularniejszej przeglądarce internetowej również są rejestrowane.
Osobną kwestią są działania podejmowane przez reklamodawców. Standardem dzisiaj jest to, że poszukując jakieś produktu np. w serwisie zakupów internetowych masz jak w banku, że lada moment rzuci Ci się w oczy wyszukiwany produkt ze zdwojoną siłą. Cóż poradzić? Targetowanie reklam – nasza technologiczna zmora.
Będzie ciekawiej
Jak powszechnie wiadomo, technologia ubieralna dopiero zaczyna się u nas rozwijać. Według wstępnych prognoz 2015 r. będzie skutkował jeszcze większą sprzedażą tego typu urządzeń, a tendencja wzrostowa ma się pogłębiać w ciągu najbliższych lat.
Chcemy czy nie, ale producenci wkraczają z nowymi pomysłami w zastraszającym tempie, a te bazują przecież (w ramach dostępnej funkcjonalności) na rzeczywistym zapisywaniu, przetwarzaniu i analizowaniu parametrów organizmu. Dane te podczas sparowania ze smartfonem wysyłane są do producentów, a Ci (w części) przekazują je do reklamodawców. W tym momencie mamy idealnie wyselekcjonowaną grupę targetową. Suma summarum – nieciekawie.
Co na to specjaliści?
Czy zagrożenie płynące z potencjalnego „wycieku” prywatnych danych faktycznie jest realne? Na to pytanie spróbowali odpowiedzieć badacze z Kaspersky Lab na przykładzie okularów Google Glass i zegarka Samsung Galaxy Gear 2.
Okulary Google Glass umożliwiają łączność z Internetem na dwa sposoby: poprzez połączenie Bluetooth z urządzeniem mobilnym lub bezpośrednio poprzez sieć Wi-Fi. Zdaniem badaczy już takie rozwiązanie daje możliwość przeprowadzenia ataku na urządzenie.
Podczas testów okazało się, że nie cały ruch między urządzeniem a punktem dostępowym był zaszyfrowany. Udało się uzyskać m.in. informacje o aktywności monitorowanego użytkownika, takich jak wyszukiwane połączenia lotnicze, hotele oraz miejscowości turystyczne.
Jak wyglądał test w przypadku produktu Samsunga – zegarka Galaxy Gear 2?
W zamierzeniach, jak i praktyce urządzenie zostało zaprojektowane w ten sposób, aby podczas robienia zdjęcia zegarek wydawał odgłos migawki w celu uniemożliwienia robienia tzw. zdjęć z ukrycia. Badanie wykazało jednak, iż posiadając pewne umiejętności jest możliwym uzyskanie dostępu do urządzenia na poziomie administratora oraz wykorzystania publicznie dostępnego i chronionego patentem narzędzia ODIN firmy Samsung, co skutkuje możliwością robienia zdjęć za pomocą wbudowanego aparatu w trybie cichym.
Dodatkowo, zdaniem Juan Andres Guerrero z Kaspersky Lab, Samsung Galaxy Gear 2 umożliwia przeprowadzenie cichych ataków ukierunkowanych poprzez instalowanie aplikacji bez wiedzy i zgody właściciela zegarka.
Przeprowadzony test, według mnie, nie jest jakoś wybitnie obiektywny (pamiętajmy czym trudni się firma), a co za tym idzie odzwierciedlający rzeczywisty stan rzeczy, jednak pokazuje on, iż dzisiejsza technika może „zdradzić” – zawieść w niemal każdym momencie.
Cztery kroki jak ograniczyć wycieki danych
1. Poszukaj zamienniki programów z których korzystasz.
Wystarczy wejść na stronę Privacytools.io, poszukać zamiennika dotychczas używanego programu (wysyłającego informacje o użytkowniku) na inny – bezpieczny i… korzystać do woli, bez stresu. Znajduje się tam wiele aplikacji, począwszy od klientów e-mail, poprzez komunikatory, na serwisach udostępniających przestrzeń dyskową kończąc. Ponadto, na samej stronie jest mnóstwo informacji, gdyby ktoś chciał ugruntować swoją wiedzę bądź wybrać się na wojnę z pozyskiwaniem danych przez Internet.
2. Zanim coś udostępnisz w sieci, pomyśl dwa razy.
Możesz skasować konto w serwisie społecznościowym, ale to niczego nie zmieni. Nie wiadomo co tak naprawdę pozostało na serwerach, a które z materiałów zostały skopiowane. Jeżeli więc coś publikujesz, pogódź się z tym, że nigdy nie będziesz mieć pewności kto tym dysponuje i z jakim przeznaczeniem.
3. Zmień wyszukiwarkę – miast z Google’a skorzystaj z DuckDuckGo.
Ten punkt łączy się wprawdzie z pierwszym jednak, gdyby ktoś z Was przeoczył wspomnianą przeze mnie informację podkreślę jeszcze raz – zmiana przeglądarki ma znaczenie. Twórcy DuckDuckGo dbają o ochronę prywatności użytkowników i nie gromadzą żadnych danych o jego poczynaniach. Wyszukiwarka zbudowana jest w oparciu o otwarte oprogramowanie (m.in. perl, FreeBSD, PostgreSQL, nginx, Memcached).
4. Zablokuj śledzenie Twoich poczynań przez odwiedzane serwisy internetowe.
Jeżeli używasz Mozilli w pierwszej kolejności Włącz funkcję ograniczania śledzenia ; (Menu -> Opcje -> Prywatność). Pozwala ona określić użytkownikom swoje preferencje odnośnie zbierania oraz wykorzystywania ich danych online. Funkcja ta dostępna jest również w innych przeglądarkach.
Koń jaki jest, każdy widzi
Rodzi się w tym miejscu pytanie, czy przynajmniej pośrednio nie zdajemy sobie z tego sprawy? Jestem zdania, że jak najbardziej, tylko nie zastanawiamy się nad tym przesadnie i nie dopuszczamy do siebie, że np. kradzież danych może spotkać nas samych. Postęp ma swoją cenę… Obawiam się, że w przyszłości dane gromadzone przez takie inteligentne urządzenia mogą być na celowniku cyberprzestępców, a czym ich więcej (informacji), tym gorzej dla nas.
Zaryzykuję stwierdzenie, iż za jakiś może okazać się, że prywatność w sieci będzie niczym woda, jako towar deficytowy, ekskluzywny. Do aktualnych rozwiązań technologicznych dorzućmy jeszcze rozpoznawanie twarzy w sieci (o którym już zresztą pojawiły się informacje), kompleksowy monitoring na co dzień i mamy… „orwellowski” rok 1984.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.