33-letnia mieszkanka Tasmanii została skazana na 1,5 roku pozbawienia wolności za korzystanie z kradzionej karty SIM. Kara może się wydawać dość sroga, ale tylko do momentu, gdy dowiemy się, co oskarżona zdziałała z pomocą swej zdobyczy. Otóż ściągnęła ona około 100 GB kontentu o wartości 210 tys. dolarów.
Skazana będzie mogła opuścić więzienie po 6 miesiącach (oczywiście warunkiem jest dobre sprawowanie). Kylie Monks, bo tak nazywa się ta nieszczęśnica, stała się posiadaczką karty SIM firmy Aurora. W okresie od listopada 2009 do lutego 2010 kobieta korzystała z niej na tyle intensywnie, że wystawiony rachunek opiewał na kwotę 210 tys. dolarów (ponad 560 tys. PLN).
Początkowo oskarżona nie przyznawała się do winy, ale policja dowiodła, iż kobieta wykorzystywała kartę przy logowaniu się na swoje konto na Facebooku. Wówczas Monks zmieniła swoje zeznania i opowiedziała o tajemniczym człowieku o pseudonimie Freeman. Ponoć poznała nieznajomego w Internecie, a ten dał jej kartę, by mogli się częściej kontaktować. Jednocześnie kobieta miała dla niego ściągać filmy. Mężczyzna odbierał regularnie ściągane materiały, a po jakimś czasie zniknął.
Zniknięcie Freemena nie oznaczało jednak, iż sprawa się zakończy – wręcz przeciwnie. Wkrótce pojawiła się policja zaalarmowana przez okradaną firmę. Kobietę oskarżono o kradzież karty, przestępstwa internetowe, a także składanie fałszywych zeznań. Oprócz kary pozbawienia wolności, w Monks uderzy również obowiązek zapłacenia za wszystkie wykorzystane megabajty.
Źródło: themercury
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.