O złej kondycji działu mobilnego Sony mówi się w sieci już od dłuższego czasu. Spekulowało się, że może dojść do jego sprzedaży – w końcu jak długo można tolerować oddział przynoszący straty? Otóż Sony twierdzi, że można jeszcze długo; przynajmniej tak wynika ze słów szefa działu mobilnego japońskiej firmy.
Hiroki Totoki, CEO Sony Mobile, w wywiadzie dla Arabian Business zakomunikował światu, że Japończycy ,,przenigdy nie sprzedadzą tego oddziału i nigdy nie wyjdą z mobilnego biznesu”. Tym samym możemy ostatecznie puścić w niepamięć wszystkie plotki jakie pojawiły się na ten temat. Pan Totoki widzi szansę na poprawę sytuacji finansowej głównie przez obniżenie kosztów o 30% do końca przyszłego roku, np. przez kolejną redukcję zatrudnienia, tym razem o 1/5. Oczywiście oszczędności to jednak nie wszystko, dlatego dział mobilny ma skupić się także na dalszym oferowaniu wysokojakościowych produktów oraz dostarczaniu i rozwijaniu technologii w kluczowych obszarach tego rynku, tj. wyświetlaczach, aparatach i narzędziach dźwięku.
Dla mnie samego ostateczne zaprzeczenie wszystkim plotkom to bardzo dobra wiadomość. Abstrahując od osobistych sympatii do tej marki muszę stwierdzić, że zniknięcie Sony z rynku mobilnego (nowy właściciel przecież nie dałby gwarancji, że nowe smartfony sygnowane tą marką miałyby wspólne z dziedzictwem Sony coś więcej niż logo) mimo wszystko byłoby poważną stratą, np. dla konkurencyjności.
Japończycy mają potencjał i sukces może im przynieść kolejny flagowiec, oczywiście jeśli będzie tak rewolucyjny, jak sugerują przecieki. Na ten moment Japończycy mogą co najwyżej liczyć na rynkowy sukces swoich najnowszych średniaków (takich jak Xperia M4 Aqua czy Xperia E4), gdyż odświeżona wersja ich zeszłorocznego flagowca nie ma raczej większych szans na sprzedażowy sukces, choćby przez złą prasę Snapdragona 810 i problemy z nim związane. Jak będzie, zobaczymy na jesieni, może nawet w kolejnej odsłonie przygód Jamesa Bonda 🙂
źródło: ArabianBusiness via GSMArena
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.