Dane podstawowe | |
Producent | Garmin |
Model | Forerunner 620 |
Wymiary | 45 x 45 x 12 mm |
Waga | 43 g |
Ekran | |
Typ | 1", rozdzielczość 180x180, 255ppi |
Kluczowe podzespoły | |
Obsługa kart pamięci | brak |
Bateria | ładowanie przewodowe |
Dodatkowe | Accelerometer, krokomierz,, alert wibracyjny, Garmin Connect, Virtual Partner, Auto Pause, Auto Lap, Alert tempa, Alert czasu/dystansu, Zliczanie spalonych kalorii, Asystent odpoczynku, Szacunkowy pułap tlenowy, Training Effect, Osobiste rekordy, automatyczna synchronizacja |
System operacyjny | |
Wersja | Producenta |
Łączność | |
WiFi | TAK |
GPS | TAK |
Bluetooth | TAK |
NFC | brak |
Garmin Forerunner 620 to jeden z lepiej wykonanych zegarków, spośród wszystkich dotychczas testowanych. Niech Was nie zwiedzie niepozorny wygląd – projektanci zastosowali najwyższej jakości plastiki, łącząc wygodę i wagę z trwałością zegarka.
Front zegarka to pokaźnej wielkości tafla plastiku – skrywa się pod nią kolorowy ekran z funkcją dotyku. Po bokach ekranu zaaranżowane zostały dwa dotykowe klawisze odpowiedzialne za cofanie oraz otwieranie menu opcji. Całość ozdobiono prostym aczkolwiek ładnie wyglądającym wzorem. Krótko mówiąc zegarek wygląda dobrze.
Jak przystało na zegarek dla sportowców, musi być on prosty i intuicyjny w obsłudze nawet w trakcie aktywności fizycznej. Z tego powodu na bokach Garmina umieszczono aż 4 osobne guziki, odpowiedzialne za wybudzanie ekranu, rozpoczęcie treningu czy chociażby rozpoczęcie kolejnego okrążenia. Funkcje tych klawiszy zmieniają się w zależności od trybu w jakim pracuje zegarek. Guziki zostały wykonane z aluminium i są na tyle pokaźnej wielkości, aby trafić w nie palcem bez większego kłopotu. Pracują sztywno, ich skok jest wyraźnie wyczuwalny pod palcem, wydają też dźwięk w momencie kliknięcia. Spód koperty to minimalizm w czystej formie – nie ma tutaj nic poza kilkoma napisami oraz stykami niezbędnymi do naładowania Forerunnera. Warto zauważyć że spód zegarka jest delikatnie zaokrąglony.
Forerunner 620 nie boi się nawet głębokiej wody – producent zapewnia że wytrzyma nawet na głębokości 50m. Taka klasa umożliwi zarówno kąpiel, jak i pływanie, warunki atmosferyczne i pot również nie będą większym problemem. Mimo to, warto mieć na uwadze, że zarówno skoki do wody, jak i nurkowanie nie wchodzą w grę.
Zegarek sportowca musi ściśle przylegać do ręki aby nie powodować dyskomfortu w trakcie ruchu – Garmin doskonale o tym wie, a pasek który zastosował sprawdzi się idealnie zarówno na damski, jak i męski nadgarstek. Opaska została wykonana z wysokiej jakości tworzywa sztucznego, jest wytrzymała, łatwa do utrzymania w czystości i – co najważniejsze – bardzo przewiewna. Wszystko za sprawą wykorzystania wielu otworów, które dodatkowo (według mnie) nadają zegarkowi charakteru.
Ekran Forerunnera jest z nieco innej bajki, niż w większości testowanych przez nas zegarków. Do czynienia tutaj mamy z okrągłym, klasycznym 1-calowym ekranem o rozdzielczości 180 x 180 pikseli – nie jest on czarno-biały, wyświetla niektóre z kolorów, ale już ich głębia stanowczo odbiega jakością nawet od najtańszych matryc TN.
Projektanci raczej nie sugerowali się jakością wyświetlanego obrazu – zegarek ma głównie działać i spełniać wymagania najbardziej wymagających biegaczy. Ekran, pomimo swojej prostoty jest dotykowy, ale jego czułość znacznie różni się od tej, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Trzeba włożyć trochę siły, aby zegarek zrozumiał którą z opcji chcemy wybrać: nie jest to jednak na tyle irytujące aby zaliczyć to do minusów.
Nie bez znaczenia jest energochłonność ekranu – w trybie uśpienia zegarek cały czas wyświetla godzinę, jednak nie daje przy tym światła. W trakcie testów zanotowaliśmy zejście do 0 cd/m2, co znacznie wpływa na żywotność baterii. Ekran – rzecz jasna – można podświetlić jednym z przycisków.
Forerunner 620 jest zegarkiem nietypowym – takie dodatki, jak odtwarzacz muzyki, przeglądarka internetowa, czy wymienialne tarcze nie mają większego znaczenia. Garmina stworzono dla osób aktywnych, którym bardziej zależy na dokładnym pomiarze, aniżeli smsach na nadgarstku.
Jak na czasomierz przystało, Forerunner w stanie „spoczynku” informuje o aktualnej godzinie, dacie i dniu tygodnia – pod tym względem nie ma się do czego przyczepić. Cyfry są duże i wyraźne, można je spokojnie przeczytać nawet w trakcie biegu – ekran Garmina można podświetlić jednym z przycisków, gdyż w całkowitej ciemności nie uda się niczego odczytać.
Cały urok Forerunnera 620 polega na jego funkcjach pomiaru aktywności fizycznej. Nie ma ich wiele – w menu ustawień znajdziemy tryb biegu, jazdy na rowerze oraz wyścigu. Tryby te są jednak dopracowane i nawet wybredni, doświadczeni biegacze nie będą zawiedzeni ilością, jak i dokładnością zbieranych danych. Warto nadmienić, że zegarek był testowany wraz z dedykowaną opaską HRM mierzącą rytm bicia serca (szerzej o podobnym zestawie pisał Rafał na activeManiaKu).
Pierwszym z przetestowanych trybów był oczywiście „bieg” – nie zwlekając założyłem opaskę, w wręcz banalny sposób sparowałem ją z zegarkiem i byłem już gotów do treningu. Pozytywnie zaskoczyła mnie ilość, ale też i dokładność pomiarów. Zegarek na bieżąco informował mnie nie tylko o podstawowych parametrach biegu (takich jak dystans czas czy prędkość), ale zaoferował także dane zawierające pułap tlenowy, strefę tętna, rytm, odchylenie w trakcie biegu, czas kontaktu stopy z podłożem oraz – rzecz jasna – bardzo dokładny pomiar tętna. Wszystkie te dane zapisywane są w pamięci zegarka, aby następnie przesłać je do serwisu społecznościowego GarminConnect, o którym napiszę za moment.
Sprawa wygląda bardzo podobnie jeśli chodzi o tryb jazdy – zegarek mierzy dokładnie te same parametry, co w przypadku biegu, wykluczając czas kontaktu z podłożem. Zmienia się jednak sposób przeliczania kalorii oraz oczywiście profil aktywności, który pojawi się potem w serwisie społecznościowym. Na pochwałę zasługuję dokładność pomiaru prędkości – to rozwiązanie na tyle wygodne i dokładne, aby móc zrezygnować z klasycznych, rowerowych prędkościomierzów na rzecz Forerunnera 620.
interesujący okazał się tryb, który Garmin określa mianem wyścigu – polega on na pobraniu danych z poprzednich treningów, aby porównać je z aktualnym biegiem. Funkcja ta motywuje a chęć zwycięstwa, chcąc nie chcąc wymusza danie z siebie wszystkiego.
Dokładność pomiaru przebytej trasy, jak i prędkości zapewnia wbudowany moduł GPS – jego chipset został wymieniony w stosunku do starszych modeli Garmina i choć nigdy nie miałem okazji biegać z poprzednikami 620, to z ręką na sercu mogę potwierdzić pozytywne opinie użytkowników na jego temat. GPS działa sprawnie, łapie zasięg w ok. 3 sekundy i nie traci go nawet wśród zabudowań czy wysokich drzew.
Poza funkcjami stricte monitorującymi aktywność fizyczną, można wyróżnić jeszcze regenerację oraz wskaźnik VO2max. Obie te funkcje traktuję jednak z delikatnym dystansem – funkcja regeneracji wskazuje na raczej orientacyjny czas odpoczynku pomiędzy treningami (problem polega na tym, że każdy organizm jest inny i inaczej radzi sobie z powrotem do pełni sił). Podobne odczucia mam do wskaźnika VO2max (max. pobór tlenu na minutę) – miło patrzeć, jak w miarę kolejnych treningów wskaźnik ten szybuje ku górze, gdyż oznacza to wzrost wydolności organizmu, jest on jednak wyliczany na podstawie zebranych danych należy więc traktować go jako orientacyjny a nie dokładny pomiar.
Bez cienia wątpliwości, Forerunner 620 jest jednym z lepszych i najlepiej dopracowanych zegarków biegowych – podobne funkcje oferują również inni producenci, jednak to co działa na olbrzymią korzyść Garmina to fantastyczny serwis społecznościowy Garmin Connect. Do do niego przesyłane są informację dotyczące treningów – wymiana danych odbywa się na kilka sposobów. Jednym z nich jest klasyczne podłączenie zegarka do komputera kablem, kolejny to połączenie Forerunnera z domową siecią Wi-fi przy użyciu aplikacji Garmin Express, jednak najwygodniejsza opcja to sparowanie go z smartfonem oraz zainstalowanie dedykowanej aplikacji Garmin Connect Mobile.
Sam serwis GarminConnect mnoży możliwości zegarka – za jego pomocą możemy planować treningi, śledzić aktywność znajomych, ustalać cele do zrealizowania lub chociażby pobierać raporty dotyczące kondycji i formy. Ciekawą funkcją jest LiveTracking, umożliwiający podgląd znajomych podczas biegu na żywo. Serwis pozwala również na dokładny wgląd w historie treningów, uzupełniając ją o niezbędne diagramy, słupki i wykresy. Wszystko po to w aby jeszcze prostszy i czytelniejszy sposób cieszyć się z rywalizacji z innymi sportowcami.
Szkoda, że pomimo sparowania zegarka z telefonem przy pomocy Bluetooth, sprzęt nie informuje nas o powiadomieniach, SMS-ach ani przychodzących połączeniach. Zegarek poinformuje jedynie o utracie połączenia – krótkimi, aczkolwiek wyczuwalnymi wibracjami.
Nie do końca wiemy, jakiej pojemności jest akumulator użyty w Forerunner 620, niemniej jednak nie ma to większego znaczenia ponieważ zegarek bije na głowę konkurencje pod względem długości pracy na baterii. W trybie zegarka Forerunner jest w stanie obejść się bez ładowarki nawet ponad miesiąc – niestety, w trybie treningu wartość ta spada do nieco ponad dziesięciu godzin.
Na długość życia baterii ma wiele czynników – poza wcześniej wspomnianym trybem dochodzą jeszcze takie aspekty, jak GPS, dołączony czujnik HRM czy chociażby sparowanie zegarka z telefonem. W trybie mieszanym Forerunner działał nawet do tygodnia – wynik ten jest ściśle uzależniony od intensywności treningów. Codzienny, 2-godzinny trening oznacza ładowanie średnio co 2-3 dni.
W uzupełnianiu energii pomoże kabel z specjalnym magnetycznym klipsem. Forerunner podłączony do PC za pomocą gniazda USB naładuje się w około 60 min. Klips ten nie służy jedynie do ładowania, za jego pomocą możemy przesyłać dane o treningu wprost do programu w komputerze.
Forerunner 620 to sprzęt z najwyższej półki. Ilość danych zbieranych przez tak małe urządzenie może przerazić – zwłaszcza, jak porównamy sprzęt z takimi smartwatchami, jak model Kruger & Matz czy LG G Watch R. Forerunner 620 daje realny pomiar i obraz treningu – nie ma mowy o zakłamaniach wyniku. Sprzęt ten polecam osobom, które biegają już jakiś czas, mają doświadczenie i wiedzą czego chcą. Początkujący mogą poczuć się przytłoczeni ogromem informacji i funkcji, które oferuje Garmin (co nie oznacza, że będą niezadowoleni z zakupu, wręcz przeciwnie)!
Jak na swoją wysoką cenę Garmin stanowczo odstaje za to pod względem zastosowanego ekranu, jak i różnorodności funkcji. Nie ma mowy o alternatywnych aplikacjach, tarczach zegara, czy mailach na ekranie. Niemniej, jest to solidny sprzęt, który spełnia swoje zadanie i bez cienia wątpliwości zostanie doceniony zarówno przez profesjonalistów, jak i amatorów niedzielnego joggingu w parku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…