Jeśli regularnie nas odwiedzacie, to zapewne zauważyliście, iż w ciągu kilku ostatnich tygodni pojawiło się na naszym blogu sporo informacji biznesowych. Wynika to z faktu, iż firmy z całego świata prezentują swoje wyniki finansowe za I kwartał bieżącego roku. To na podstawie tych danych w dużej mierze określane są strategie rozwoju koncernów na najbliższe miesiące (ale także te długoterminowe) i ceny akcji poszczególnych przedsiębiorstw notowanych są na giełdzie.
Kwartalne wyniki finansowe mówią bardzo wiele o kondycji firmy i wskazują, czy strategia obrana przez dany zarząd jest właściwa. Ostatnimi czasy poświęciliśmy sporo wpisów sytuacji w Nokii, która diametralnie zmieniła swoją politykę biznesową na najbliższe lata. Warto przyjrzeć się sytuacji w firmie, po pierwszych trzech miesiącach 2011 roku. W celu nadania całej sprawie kolorytu postanowiłem porównać wyniki finansowe fińskiej firmy z wynikami Apple. Powiem szczerze – efekt jest piorunujący…
Według oficjalnych danych gigant ze Skandynawii zajmuje w chwili obecnej 26% rynku smartfonów. Rok wcześniej wskaźnik ten wynosił 41%, a do czwartego kwartału 2010 roku spadł aż o 10%. Nie ma co ukrywać – dla władz Nokii oraz ich akcjonariuszy był to spory cios. Przejdźmy jednak dalej – od początku stycznia do końca marca bieżącego roku firma sprzedała 108,5 mln urządzeń mobilnych, z których ponad 24 miliony stanowiły smartfony. Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo okazale, jednak po dokładniejszej analizie okaże się, iż zyski fińskiej firmy w żadnym stopniu nie odpowiadają ilości sprzedanych słuchawek.
Na realizacji pojedynczego telefonu Nokia zarabia bardzo mało, co wyraźnie widać, gdy porówna się te wskaźniki z danymi z Apple. Z blisko 100 milionów smartfonów sprzedanych w pierwszym kwartale 2011 roku przez wszystkich producentów, ponad 24 miliony posiadały logo Nokii. Apple sprzedało w tym czasie niewiele ponad 18,6 mln smartfonów, jednak to właśnie korporacja z Cupertino zarobiła na tym prawdziwe pieniądze. Nie będę się już zagłębiał w specyfikę sprzedaży produktów Apple i przywiązania do tej marki określonej grupy klientów – mogę jedynie powiedzieć, iż Nokia (i wiele innych firm) powinna się uczyć marketingu zarówno od ludzi Steve’a Jobsa, jak i od niego samego.
Przychód fińskiej korporacji w pierwszym kwartale wyniósł 10,4 mld euro. To o 9% więcej niż w analogicznym okresie 2010 roku, ale o 18% mniej niż w IV kwartale ubiegłego roku. Zysk fińskiego producenta sprzętu mobilnego kształtował się w poprzednich miesiącach na poziomie 439 mln euro. To o 10% mniej niż przed rokiem i aż o 50% mniej niż w ostatnim kwartale 2010 roku.
Ciekawych informacji ciąg dalszy: zastanawialiście się kiedyś jaka jest średnia cena telefonów Nokii? Otóż w ubiegłym kwartale wynosiła ona 65 euro (w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku cena ta wzrosła o 3 euro). Odwrotnie działo się w przypadku smartfonów – w ciągu roku średnia cena tych urządzeń spadła ze 156 do 147 euro. Fińska firma odnotowała wielki spadek w rubrykach, które poświęcone są zainteresowaniu ich urządzeniami wśród klientów. Niestety dla Finów spadki te dotyczą wszystkich regionów: w Europie zrealizowano o 30% mniej telefonów niż w IV kwartale ubiegłego roku, w Ameryce Północnej wskaźnik ten spadł aż o 54%. Jeśli porównamy sprzedaż telefonów w I kwartale 2011 roku z analogicznym okresem 2010 roku, to sprawa wygląda trochę lepiej – realizacje na rynku europejskim zmniejszyły się w ciągu roku o 2%, a na rynku amerykańskim o 56%.
Skoro wyniki finansowe Nokii są już z grubsza znane, to rzućmy okiem, jak w analogicznym okresie 2011 roku radził sobie konkurent fińskiej firmy – korporacja Apple. Na wstępie powiedzmy, że przychód amerykańskiego koncernu wyniósł 24,67 mld dolarów, a czysty zysk w tym czasie kształtował się na poziomie blisko 6 mld dolarów. Wyniki te zaskoczyły nawet największych optymistów, ponieważ w znacznym stopniu przekroczyły wcześniejsze prognozy analityków branży mobilnej. Zarząd firmy z Cupertino spodziewał się przychodów na poziomie 22 mld dolarów.
Jeszcze lepiej wyniki finansowe amerykańskiego koncernu prezentują się, gdy porównamy je ze wskaźnikami z analogicznego okresu ubiegłego roku: przychód wzrósł o 83%, a czysty zysk aż o 95%. Liczby mówią w tym przypadku same za siebie. Tak dobre wyniki można tłumaczyć wysokim zainteresowaniem sprzętem Apple wśród użytkowników. W ciągu trzech pierwszych miesięcy 2011 roku firma sprzedała 3,76 mln komputerów (o 28% więcej niż przed rokiem) oraz wspominane już 18,65 mln smartfonów (wzrost aż o 113%). Od początku stycznia do końca marca (dokładnie do 26 marca) firma sprzedała także 4,69 mln iPadów i ponad 9 mln iPodów. W tym ostatnim przypadku da się jednak zauważyć spadek zainteresowania sprzętem (sprzedaż zmalała o 17%).
Nie trzeba kończyć ekonomii, by zauważyć, iż różnica w wynikach finansowych obu firm jest olbrzymia. Czarno na białym widać, że Finowie mają spore problemy, które dopiero zaczynają dawać o sobie znać. Póki co firma nadal jest liderem sprzedaży telefonów i smartfonów w wielu regionach świata, jednak już niedługo mogą przestać cieszyć się tą pozycją. Walka o rynki rozwijające się trwa w najlepsze i producenci muszą bardzo mocno postarać się, by klienci w państwach Azji, Afryki, czy Ameryki Południowej wybrali właśnie ich sprzęt.
Strategie w tym przedsięwzięciu są różne. Od jakiegoś czasu mówi się o wypuszczeniu na rynek taniego iPhone’a, który mógłby przyciągnąć sporą rzeszę klientów z mniej zasobnym portfelem (ryzykowne posunięcie, ponieważ może ono zniechęcić do marki starych klientów). Azjatyckie firmy wypuszczają na rynek ogromne ilości modeli, które często różnią się od siebie w bardzo niewielkim stopniu. Jednak z biznesowego punktu widzenia w ten sposób powiększana jest potencjalna grupa odbiorców urządzeń mobilnych. A jaki kierunek obrała Nokia? Póki co firma wydaje się być lekko zagubiona. Podpisanie umowy z Microsoftem i tworzenie słuchawek pod platformę Windows Phone 7 oraz będąca tego konsekwencją rezygnacja z systemów operacyjnych Symbian i MeeGo, to bardzo radykalny krok. Niweczy on wiele lat badań i marnuje olbrzymie nakłady finansowe poświęcone na te projekty. Tym samym Finowie stawiają wszystko na jedną kartę i muszą teraz liczyć na szybki wzrost popularności mobilnej platformy Microsoftu. Jeśli to nie nastąpi, to skandynawski koncern może mieć bardzo poważne problemy.
Warto przy tym wszystkim zwrócić uwagę na inny ważny aspekt – Microsoft w przeciwieństwie do swego europejskiego sojusznika nie zamierza ryzykować i dba o dywersyfikację. Nokia nie jest jedynym producentem, który będzie wypuszczał słuchawki z systemem WP7. Możliwy także staje się scenariusz, w którym Microsoft przejmie kanadyjską korporację RIM – wówczas pozycja Nokii zostałaby poważnie ograniczona w nowym teamie.
Źródło: Onliner, Mobile-review
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.