Lata mijają, czas płynie, a zegar nieubłaganie wystukuje tik-tak. Znawcy tematu co dzień zrywają kartki z kalendarza, w oczekiwaniu na kolejną premierę super ultra wydajnego smartfona. Ci mniej zainteresowani jedynie rzucą okiem lub mimowolnie wchłoną informacje na temat najnowszych produktów na rynku. Producenci dwoją się i troją, aby przekonać do siebie jak największe grono klientów – moc obliczeniowa, pamięć wewnętrzna, nowoczesne wyświetlacze i masa innych mniej lub bardziej przydatnych parametrów. Warto jednak na moment oderwać się od tego wyścigu szczurów, stanąć z boku i z nostalgią przypomnieć sobie stary telefon…
Dam sobie rękę uciąć, że gdy wtedy przychodziło do wyboru słuchawki, mało kogo interesowała moc obliczeniowa, użyty procesor i czy pamięć wystarczy, aby pomieścić wszystkie dostępne gry (te z ostatnich stron gazet rzecz jasna). Telefon miał w pierwszej kolejności działać, być niezawodny i wytrzymać kilka dni na jednym ładowaniu – drugie skrzypce odgrywały technikalia. Wróćmy do 2005 roku i przypomnijmy sobie, o jakich sprzętach marzył wtedy przeciętny Kowalski.
Wczujmy się w klimat Polski sprzed 10 lat – prezydentem jest Aleksander Kwaśniewski, we wrześniu Orange Polska wchodzi na rynek, Jerzy Dudek wygrywa ligę mistrzów, a większość chłopaków śmiga w biało-niebieskim BMW M3 w Need For Speed Most Wanted. Oczywiście rok ten nie obył się bez interesujących premier kategorii telefonów komórkowych.
Nokia
Bez cienia wątpliwości, fiński producent w 2005 roku rozdawał karty na rynku telefonów komórkowych. Co rok dostarczał zatrzęsienie nowych, przeróżnych modeli. Projektanci eksperymentowali z kształtami, rozmiarami i typami telefonów, aby opracowywać coraz to doskonalsze konstrukcje. Nokia była niegdyś synonimem trwałości i niezawodności, jednak nie wszystkie modele okazywały się hitami.
Jednymi z najlepiej przyjętych konstrukcji na rynku w 2005 roku były modele 6230i oraz 6021. Szczególnie ciepło wspominam 6230i – był to jeden z moich pierwszych telefonów. Solidny, trwały, wytrzymywał 3-4 dni bez ładowania, świetnie leżał w dłoni i robił całkiem przyzwoite zdjęcia. Po kilku miesiącach z klawiatury schodził lakier, ale w czym problem, skoro w każdym sklepie można było dostać kolorową wymienną obudowę. 😉
Pomimo sukcesu powyższych modeli, to nie one były szczytem możliwości Nokii. Jednym z najbardziej pożądanych telefonów w tamtym roku była Nokia 9300i Communicator – swego rodzaju przedsmak obecnych smartfonów.
Telefon wyprzedzał swoje lata pod prawie każdym względem: dwa wyświetlacze, niecodzienny kształt i konstrukcja z klawiaturą QWERTY znacznie ułatwiająca pisanie SMS i maili. W dodatku obsługa Wi-fi, arkuszy kalkulacyjnych Microsoftu i masa aplikacji takich jak: OggPlay, RealPlayer, iDesk czy chociażby nawigacja TomTom. Bezapelacyjnie najbardziej biznesowy telefon na rynku!
Sony Ericsson
Konkurencja nie śpi – Sony Ericsson wyprodukował swój pierwszy telefon na początku 2003 roku. Zachęcony początkowymi sukcesami modeli T610 i T630, coraz odważniej podchodzi do kwestii sprzedaży telefonów, a za cel postawił sobie zdetronizowanie Nokii. 2005 rok był swego rodzaju przełomem dla marki – wtedy właśnie Sony Ericsson wprowadził kultowy telefon muzyczny W800i oraz K750i.
Modele te okazały się strzałem w dziesiątkę – do dziś pamiętam, jak bardzo chciałem mieć telefon sygnowany logo Walkman – Na karcie 512 MB byłbym w stanie pomieścić wszystko, co tylko chciałem, a wolnego miejsca i tak byłoby pod dostatkiem! Co ciekawe, modele W800i, K750i oraz D750i pod względem podzespołów nie różniły się od siebie kompletnie niczym.
Samsung
Nie od początku koreański producent był potęgą na rynku telefonów komórkowych – nie posiadał szerokiej gamy słuchawek, choć z roku na rok pojawiały się coraz to odważniejsze projekty. W 2005 roku Samsung dosłownie zalał rynek masą nowych, interesujących propozycji.
Jednym z lepiej przyjętych modeli był SGH X640 – tani prosty telefon z klapką. Bez większych udziwnień, kolorowy ekran, aparat, wygodna klawiatura i przeglądarka internetowa, a do tego świetnie wyglądał. Jego największym uchybieniem był brak obsługi plików Mp3, jednak komu to było potrzebne. 😉
Dobrze wspominam ten telefon – korzystałem z niego ponad rok i nigdy mnie nie zawiódł. Pomimo wielu upadków działał bez zająknięcia i pewnie do dziś leży gdzieś w pudle na strychu.
Samsung zawsze lubił eksperymentować z nowymi rozwiązaniami – dowodem na to jest futurystyczny model Z130. Z pozoru wyglądał jak klasyczna słuchawka, jednak cały urok tkwił w obracanym ekranie. Wideo rozmowy, przeglądarka internetowa i ponad 55 MB pamięci wbudowanej. Odważny projekt budził wiele kontrowersji – zyskał on bardziej status designerskiego gadżetu, aniżeli dojrzałego telefonu komórkowego,a w dodatku został okrzyknięty jednym z brzydszych telefonów wyprodukowanych przez Samsunga kiedykolwiek.
Niemniej jednak wszyscy jego użytkownicy jednogłośnie odpowiadali, że jest to telefon prawie idealny. Wytrzymała bateria (do 8 dni), dwa aparaty i możliwość oglądania filmów. Tylko pozazdrościć. 😉
SPV
Nie wiem czy ktokolwiek kojarzy tę markę, bo zniknęła prawie tak szybko, jak się pojawiła. Firma Orange zdecydowała się brandować telefony HTC i wprowadziła do oferty SPV M3000 – znany również jako HTC Wizard. Był to jeden z niewielu telefonów, który swoją funkcjonalnością dorównywał Nokii 9300i. Pracował w oparciu o Windows Mobile 5.0, a obsługiwało się go za pomocą wysuwanej klawiatury QWERTY oraz dotykowego ekranu i dołączonych rysików.
telefon obsługiwał karty miniSD, Wi-fi, gry 3D i wiele formatów plików i arkuszy kalkulacyjnych. Pozornie telefon idealny dla ludzi biznesu – niestety, nie był idealny. Użytkownicy skarżyli się na słaby akumulator, wytrzymujący ledwo 12 godzin pracy, oraz brak wbudowanego modułu GPS (można było dokupić oddzielnie za ok.150 zł). Jak widać, nie można mieć wszystkiego. HTC Wizard sprzedawany był również jako MDA Vario – tym razem jednak brandowała go sieć Era.
Czasy się trochę pozmieniały – kto dekadę temu pomyślałby jaką przyszłość czeka Nokię. Muszę przyznać, że czytając komentarze użytkowników sprzed 10 lat nieźle się uśmiałem i nabrałem nieco dystansu do tematu. Niemniej jednak, wśród zażartej wojny cyferek, benchmarków i testów, warto docenić poczciwego staruszka, który leży gdzieś na dnie szafy i wspomina swoje lata świetności. Bo zapewniam, że gdy Twój najnowszy smartfon z mega odpornym szkłem spadnie z biurka i rozsypie się na części, ten stary „złom” nadal będzie gotowy do pracy.
A Ty jak wspominasz swój pierwszy telefon? I który z powyższych wybrałbyś dla siebie? 😉
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.