Kilka godzin temu Aleksander postawił otwarte pytanie: komu potrzebny wyświetlacz 4K w smartfonach? Wydaje mi się, że znam odpowiedź na to pytanie – 4K we flagowcach potrzebne jest średniej i niskiej półce urządzeń.
Jak wszyscy dobrze wiemy wyścig na cyferki dotyczy przede wszystkim urządzeń z najwyższej półki. Rosnąca rozdzielczość, zwiększanie mocy obliczeniowych, mnożenie nowych opcji i rozwiązań programistycznych – wszystko to jest domeną flagowców. Mniej wymagający użytkownicy (bądź ci z mniej zasobnym portfelem) muszą często iść na kompromisy i jednym z takich kompromisów bywa często konieczność zaakceptowania stosunkowo niskiej rozdzielczości w wypatrzonym dla siebie urządzeniu.
Niech za przykład posłuży LG, które ostatnio zebrało ode mnie pochwały. Tym razem (dla równowagi) warto wypunktować popadanie tego producenta ze skrajności w skrajność w stosunku do urządzeń z różnych półek cenowych. W zeszłym roku Koreański producent jako pierwszy zdecydował się zaprezentować urządzenie o nieznanej do tej pory rozdzielczości w smartfonowym świecie – LG G3 oferował bowiem 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 2560×1440 (popularnie zwanej 2K bądź WQHD), co dało 534 piksele na cal. W tym samym roku firma ta zaprezentowała model F60, który – mimo oferowania całkiem rozsądnego procesora w równie rozsądnej cenie – był wyposażony w 4,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 800×480, co dało PPI na poziomie 207 punktów. Jak sami widzicie w obu przypadkach są to wartości przesadzone, bowiem mało kto zauważy różnicę między Full HD a WQHD na 5,5-calowym wyświetlaczu, za to właściwie każdy zauważy pikselozę na LG F60 i wszystkich wyświetlaczach o zbliżonym PPI.
Podobna historia zdarzyła się w tym roku, bowiem kontrast między LG G4 a LG Leonem jest w zasadzie identyczny, a przecież minął już rok i wypadałoby doświadczyć poprawy w jakości wyświetlanego obrazu w telefonach z niższych półek cenowych. Niestety, ale jest wiele przykładów na to (Samsung Galaxy Core Prime, LG Bello II czy HTC Desire 320) że i w tym roku nie jest z tym najlepiej, choć pewne przebłyski nadziei się pojawiają (jak choćby LG Spirit z ekranem HD). Postępy są niestety nieznaczne, ale wydaje mi się, że popularyzacja w urządzeniach flagowych wyższych rozdzielczości niż Full HD przyniesie prędzej czy później wzrost rozdzielczości w urządzeniach z niższych półek cenowych tak, że nawet osoby wymagające czegoś więcej niż ,,statystyczny Kowalski” będą mogły cieszyć się z jakości wyświetlanego obrazu.
Wszystko leży w rękach producentów i niestety na ich łaskę jesteśmy w tej kwestii skazani. Mam tu na myśli wszystkich tych, którzy nie chcą wydawać olbrzymich pieniędzy na smartfony o stosunkowo dobrych parametrach, a z tym jak doskonale wiemy nie jest najlepiej, choćby patrząc na stan obecnej półki średniej. Część z nas może się jeszcze ratować poszukując cudów w dalekiej Azji, ale przysłowiowy Kowalski raczej nie ma takiej możliwości. A przecież wszyscy zasługujemy na korzyści płynące z rozwoju technologicznego, dlatego uważam, że wyświetlacze o rozdzielczości 4K w smartfonach mają sens – ale na pewno nie tak bezpośredni, jak chcą tego maniacy cyferek.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.