Jak wszyscy dobrze wiemy wyścig na cyferki dotyczy przede wszystkim urządzeń z najwyższej półki. Rosnąca rozdzielczość, zwiększanie mocy obliczeniowych, mnożenie nowych opcji i rozwiązań programistycznych – wszystko to jest domeną flagowców. Mniej wymagający użytkownicy (bądź ci z mniej zasobnym portfelem) muszą często iść na kompromisy i jednym z takich kompromisów bywa często konieczność zaakceptowania stosunkowo niskiej rozdzielczości w wypatrzonym dla siebie urządzeniu.
Niech za przykład posłuży LG, które ostatnio zebrało ode mnie pochwały. Tym razem (dla równowagi) warto wypunktować popadanie tego producenta ze skrajności w skrajność w stosunku do urządzeń z różnych półek cenowych. W zeszłym roku Koreański producent jako pierwszy zdecydował się zaprezentować urządzenie o nieznanej do tej pory rozdzielczości w smartfonowym świecie – LG G3 oferował bowiem 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 2560×1440 (popularnie zwanej 2K bądź WQHD), co dało 534 piksele na cal. W tym samym roku firma ta zaprezentowała model F60, który – mimo oferowania całkiem rozsądnego procesora w równie rozsądnej cenie – był wyposażony w 4,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 800×480, co dało PPI na poziomie 207 punktów. Jak sami widzicie w obu przypadkach są to wartości przesadzone, bowiem mało kto zauważy różnicę między Full HD a WQHD na 5,5-calowym wyświetlaczu, za to właściwie każdy zauważy pikselozę na LG F60 i wszystkich wyświetlaczach o zbliżonym PPI.
Podobna historia zdarzyła się w tym roku, bowiem kontrast między LG G4 a LG Leonem jest w zasadzie identyczny, a przecież minął już rok i wypadałoby doświadczyć poprawy w jakości wyświetlanego obrazu w telefonach z niższych półek cenowych. Niestety, ale jest wiele przykładów na to (Samsung Galaxy Core Prime, LG Bello II czy HTC Desire 320) że i w tym roku nie jest z tym najlepiej, choć pewne przebłyski nadziei się pojawiają (jak choćby LG Spirit z ekranem HD). Postępy są niestety nieznaczne, ale wydaje mi się, że popularyzacja w urządzeniach flagowych wyższych rozdzielczości niż Full HD przyniesie prędzej czy później wzrost rozdzielczości w urządzeniach z niższych półek cenowych tak, że nawet osoby wymagające czegoś więcej niż ,,statystyczny Kowalski” będą mogły cieszyć się z jakości wyświetlanego obrazu.
Wszystko leży w rękach producentów i niestety na ich łaskę jesteśmy w tej kwestii skazani. Mam tu na myśli wszystkich tych, którzy nie chcą wydawać olbrzymich pieniędzy na smartfony o stosunkowo dobrych parametrach, a z tym jak doskonale wiemy nie jest najlepiej, choćby patrząc na stan obecnej półki średniej. Część z nas może się jeszcze ratować poszukując cudów w dalekiej Azji, ale przysłowiowy Kowalski raczej nie ma takiej możliwości. A przecież wszyscy zasługujemy na korzyści płynące z rozwoju technologicznego, dlatego uważam, że wyświetlacze o rozdzielczości 4K w smartfonach mają sens – ale na pewno nie tak bezpośredni, jak chcą tego maniacy cyferek.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…