Kilka godzin temu Sony zaprezentowało swoją najnowszą, flagową linię urządzeń spod szyldu Xperia. Jeszcze przed samą prezentacją nie pokładałem zbyt wielkich nadziei w tych urządzeniach. To co zobaczyłem, po raz kolejny utwierdziło mnie w przekonaniu, że Sony nie ma mi już nic ciekawego do zaproponowania.
Japończycy obrali dziwną strategię marketingową. Kompletnie nie rozumiem pokazywania średnio co pół roku nowego modelu telefonu różniącego się od poprzednika… tak naprawdę niczym istotnym. W przypadku smartfona Sony Xperia Z5 zobaczyliśmy (znowu) układ Snapdragon 810, (znowu) trzy gigabajty pamięci RAM oraz (znowu) bardzo podobny wygląd do poprzednika. Jedyne istotne różnice, które można by zapisać „na plus” to ulepszony, 23-megapikselowy aparat oraz wbudowany czytnik linii papilarnych. Tak jak wspominałem parę dni temu, tak też w tym przypadku nie jest to kwestia, dla której miałbym zamiar wydać kilka tysięcy i wymienić swój obecny smartfon na najnowszą propozycję od Sony.
Zastanawiam się gdzie tkwi problem. Czy japońska firma stoi już na krawędzi i dlatego musi sztucznie napędzać sprzedaż, prezentując nowe urządzenia w tak krótkim odstępie czasu? Osobiście wydaje mi się, że sama marka Xperia wyszłaby lepiej dając sobie więcej czasu na kreatywność. Więcej czasu na dopracowanie designu, funkcjonalności oraz tego jak ma wyglądać sprawnie działająca nakładka na Androida. Wszystkie nowości to tak naprawdę różnice niezauważalne dopóki nie przyjdzie nam sięgnąć po portfel. Kompletnie nie rozumiem posunięć Sony. Ewidentnie wygląda na to, że Japończycy stracili pomysł na swoje flagowce.
Mam nadzieję, że za kilka tygodni nie usłyszymy o zbliżającej się wielkimi krokami Xperii Z6, która zadebiutuje w styczniu lub lutym przyszłego roku. Taki ruch może sprawić, że Sony bardzo szybko znajdzie się w położeniu, z którego nie może od dawna wydostać się HTC.
Nasz kanał informacyjny z Berlina - IFA 2015
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.