W zeszłym tygodniu oficjalnie zaprezentował smartwatch Motorola Moto 360 drugiej generacji. Pojawił się on w dwóch rozmiarach z cenami od 299USD. To całkiem drogo jak na gadżet będący dodatkiem do smartfona. Jeśli wierzyć plotkom omal nie doszło do prezentacji bardziej budżetowej wersji.
Jednakże z jakiegoś powodu Motorola zdecydowała się na zaniechanie tych planów dosłownie w ostatniej chwili. Według doniesień wersja Moto 360 o której mowa miała być bardziej przystępna cenowo. Jej cena miała oscylować w granicach 250 USD, czyli prawie o 50 USD taniej. W przeliczeniu na złotówki dawało to 950 zł. W ramach przypomnienia dodam, że polska cena zaprezentowanych wersji zaczyna się od 1299 zł. Mimo, że nawet wtedy zegarek w moim odczuciu jest drogi to różnica jest zauważalna. Zastanawiające jest dlaczego Motorola postanowiła zrezygnować z tańszego wariantu. Być może obawiano się, że ten skończy dokładnie tak samo jak iPhone 5c, który ciągle jest drogi względem konkurencji, a nie ma praktycznie żadnej wartości dodanej.
Smartwatche są zbyt drogie i przeładowane funkcjami
To bardzo dobrze obrazuje pewien mój osobisty problem który mam z wearables od producentów głównego nurtu. Tym problemem jest cena. Tak, ktoś z Was może powiedzieć, że szwajcarskie zegarki z najlepszej jakości mechanizmami potrafią być kilkudziesięciokrotnie droższe. I ja się zgodzę, tyle, że Moto 360 czy Gear S2 takim zegarkiem nie jest. W środku znajduje się elektronika, bardzo podobna do tej, która napędza nasze smartfony. Wydaje mi się, że producenci trochę zachłysnęli się urządzeniami ubieranymi i nie do końca zrozumieli ich ideę. Pakują do nich mnóstwo funkcji, które wydają się być zbędne. A to podbija cenę.
Wystarczyłby prosty interfejs, powiadomienia ze smartfonu oraz podstawowe czujniki do śledzenia aktywności. Wtedy takie urządzenie mogłoby kosztować o kilkaset dolarów mniej. I to, w moim przekonaniu by wystarczyło. Obecnie na rynku nie istnieje chyba urządzenie, które by mnie, i sporo osób z którymi rozmawiam, zadowoliło. Mam nadzieję, że któryś z chińskich producentów wreszcie zrozumie o co chodzi i zaprezentuje urządzenie, które przypadnie mi do gustu. Może będzie to Xiaomi z drugą generacją swojej opaski? Nie wiem, ale cierpliwie czekam.
Źródło: Ubergizmo
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.