Elektronika zawsze może ulec uszkodzeniu – czy to w trakcie trwania okresu ochronnego, czy po jego zakończeniu. Część usterek może jednak powstać z winy klienta, z racji nieprawidłowego użytkowania sprzętu. Sprawdźmy, co jest najczęstszym uszkodzeniami i czy można sobie z nimi jakoś radzić.
Uszkodzenia z tytułu niewłaściwego użytkowania sprzętu przez klienta najczęściej określa się mianem uszkodzenia mechanicznego. I wyobraźnia klienta nie zna tu granic. Oprócz najczęstszych pęknięć wyświetlacza są też wyrwane elementy (dobrym przykładem jest złącze ładowania) czy inne usterki powstałe poprzez nacisk na porty a także zalania urządzeń. Pojawienie się cieczy w smartfonie to nie tylko jeden z najgorszych przypadków uszkodzenia ale też najtrudniejszy przypadek do naprawy. Większość serwisów producenta, niezależnie czy telefon posiada normę IP czy też jej nie posiada (a zalanie jest z winy klienta) zazwyczaj proponuje wymianę sprzętu. Jest też kwestia zjawiska „nieautoryzowanej ingerencji osób trzecich”, która polega na tym, że użytkownik próbuje samodzielnie wysuszyć i wyczyścić zamoczony produkt – nie jest to działanie akceptowane przez producenta.
Jednym z rzadziej spotykanych sposobów, w jaki klienci „niszczą” smartfony a potem oddają je na naprawę gwarancyjną jest uszkodzenie elektryczne – użytkownik próbuje spalić płytę główną dużym natężeniem prądu. Oczywiście takie działanie jest świadome. Niektórzy klienci zdają sobie z tego sprawę i próbują w ten sposób naciągnąć producenta na wymianę sprzętu albo chociaż całościowe odświeżenie telefonu.
Winny jest zawsze klient?
Uszkodzenia, które wyżej wskazałem, dla serwisu zawsze będą wynikać tylko i wyłącznie z winy klienta. Wszelkie pęknięcia czy zalania nie powstają samoistnie. Ale czy klient zawsze jest winny? Niezupełnie. Często słyszy się na przykład o wadach fabrycznych. Jak to się ma do obsługi w serwisie? Najczęściej producent, z racji nagłośnienia tematu dokonuje napraw gwarancyjnych nawet jeśli uszkodzenie albo usterka w urządzeniach podchodzi pod uszkodzenie mechaniczne. Bardzo dobrym przykładem jest firma Apple, która często informuje swoich użytkowników o tzw programach naprawczych fabrycznych wad smartfonów. Nie ma co, trzeba przyznać Apple, że potrafi zadbać o klientów. Takich programów naprawczych było już kilka i jak pokazuje historia to nie koniec.
Nie tylko Apple boryka się z wpadkami fabrycznymi, które mogą wyglądać jak uszkodzenia mechaniczne – konkurencja również posiada podobne problemy. Dość niecodzienny problem spotkał mieszkańców Wielkiej Brytanii, którzy zaczęli nagle zgłaszać samoczynnie pękające ekrany w smartfonach. Sprawa zrobiła się na tyle głośna, że skargami klientów w Wielkiej Brytanii zajął się program BBC WatchDog przedstawiając problem oraz sugerując kontakt z producentem w sprawie nietypowych pęknięć ekranów. W tym przypadku należy zwrócić uwagę, że pęknięcia wyświetlaczy musimy rozgraniczyć na te, które na pewno powstały od upadku do tych gdzie wyświetlacz mógł samoistnie pęknąć.
Wszystkie reklamacje, w których urządzenia posiadają dziwne wady są trudne do rozpatrzenia – nie zawsze wina leży po stronie klienta ale nie może też dochodzić do nadużyć ze strony klientów.
Samodzielna naprawa? Ryzykowne ale możliwe
Większość konsumentów zazwyczaj nie decyduje się na naprawy odpłatne, bo często (zależy od rodzaju uszkodzenia) wiążą się one z ogromnymi kosztami. W przypadku uszkodzenia płyty czy wyświetlacza, albo co gorsza zalania telefonu, cena może wahać się od 1/2 do 3/4 ceny urządzenia. Co w takim razie pozostaje biednemu Kowalskiemu? Czy musi kupić nowy telefon? Niekoniecznie.
W zasadzie zawsze można wykonać taką naprawę samemu przy pomocy narzędzi, które można kupić w sieci za około 30 zł. Zastanawiacie się pewnie skąd ściągnąć potrzebne podzespoły. Cóż, wielu klientów poszukuje takowych z drugiej ręki. W sieci bardzo często pojawiają się na sprzedaż telefony z uszkodzeniami np wyświetlacza (ale sprawnymi innymi podzespołami) i tutaj jest szansa dla klientów, którzy poszukują płyty głównej, która jest „sercem” smartfona.
Jak wspomniałem wcześniej, do rozłożenia smartfona wystarczy skromny pakiecik, często potrzebny jest tylko jeden śrubokręt, plastikowa kostka do gitary czy chociażby jednorazowy nożyk. Oczywiście to też zależy od telefonu ale zapewnię Was, że z takim zestawem na pewno rozłożycie choćby Samsunga Galaxy S3 (większość wersji). Do tego w sieci znajdziecie mnóstwo poradników, gdzie zobrazowane jest jak dokładnie wymienić / rozłożyć konkretny model. O wiele trudniej będzie wyczyścić zalany telefon, ale to również jest możliwe w domowym zaciszu. Sama naprawa nie będzie oczywiście łatwa, ale jest wykonalna dla Kowalskiego i to za znacznie mniejsze pieniądze, niż zażyczy sobie serwis.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.