Biznes rządzi się swoimi własnymi prawami. Nie ma w nim miejsca na sentymenty i jak pokazuje praktyka również na konsekwencję – zwłaszcza gdy coś, co jakiś czas temu mogło wydawać się głupotą, teraz staje się planem na przyszłość, przyjemniej według Huawei. A to pierwszy taki przypadek.
W maju zeszłego roku branżę mobilną obiegła wypowiedź dyrektora generalnego Huawei, pana Richarda Yu, w której rozdzielczość WQHD w smartfonach nazwana została bezsensowną głupotą. Czy zgadamy się z tą tezą czy nie (ja jestem po tej pierwszej stronie) trzeba przyznać, że zabrzmiało to jak deklaracja, w której Huawei ustami swojego CEO rezygnuje ze stosowania w wyświetlaczach swoich urządzeń rozdzielczości większych niż Full HD, gdyż przecież jest ona optymalna dla smartfonów i ludzkiego oka. Swego czasu tak samo mówiło Sony, a jak się to skończyło wszyscy doskonale wiemy. I najprawdopodobniej tak samo skończy się w przypadku Huawei.
Według najnowszych informacji firma Huawei zainteresowana jest pozyskaniem dwustronnie zakrzywionego wyświetlacza Amoled od Samsunga, o rozdzielczości 2560×1440 i nieznanej jeszcze przekątnej. Koreański producent wyraził zainteresowanie tym projektem, więc wychodzi na to, że Samsung jest już gotów udostępniać technologię swoich zagiętych wyświetlaczy zewnętrznym podmiotom, takim jak Huawei. Jeśli dodamy do tego ostatnie działania LG na tym polu, to zaiste możemy się wkrótce spodziewać krawędziowej ofensywy, przynajmniej w przyszłym roku – wtedy ma zadebiutować smartfon Huawei z takim wyświetlaczem.
Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak zmiana postawy chińskiego producenta, który jak widać stawia ewentualne zyski ponad konsekwencję. Oczywiście w żaden sposób ich za to nie obwiniam, bo takie są realia rynku i każdy, kto chce zarabiać pieniądze musi się prędzej czy później dostosować do bieżących trendów, nawet jeśli są one bezsensowne. Taki mamy klimat i nic się na to nie poradzi.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.