Jawbone to jedna z tych inteligentnych opasek na ręce, która stale mierzy parametry naszego życia. Inteligentny smartband może śledzić liczbę kroków, analizować sen, działać jako budzik, a nawet umożliwić dokonywanie płatności zbliżeniowych. W dniu dzisiejszym opaska zyskała uaktualnienie, które dodało temu urządzeniu kolejne funkcje. Przy takiej cenie to jednak dalej za mało żebym zdecydował się na jej zakup.
Ze sportem mam kontakt odkąd pamiętam. Od szkoły podstawowej przez gimnazjum aż po obecne, dorosłe życie. Grałem w piłkę, pływałem, chodziłem na siłownię i próbowałem swoich sił w wielu różnych dyscyplinach. Kiedy tylko na rynku zaczęły pojawiać się inteligentne akcesoria ubieralne stwierdziłem, że warto zakręcić się wokół tego tematu i zobaczyć, co tak naprawdę potrafią te sprzęty. Wraz z boomem na wearables okazało się również, że większość moich znajomych zaczęła nosić czarne lub kolorowe opaski na swoich rękach i dokładnie monitorować sen oraz ruch. Problem jest jednak taki, że wszystkich tych danych jest dla mnie za mało lub są one nieprecyzyjne.
Większość inteligentnych opasek potrafi na ten moment śledzić kroki, mierzyć sen, jazdę na rowerze czy bieganie. Wszystko to za sprawą akcelerometru, który daje mniej szczegółowe informacje niż chociażby wbudowany nadajnik GPS. Nowa aktualizacja opaski Jawbone wzbogaca gadżet o dwie funkcje. Pierwsza z nich pozwala na automatyczną kontrolę tętna spoczynkowego podczas gdy druga sprawnie pilnuje i przełącza się w tryb snu, kiedy faktycznie kładziemy się do łóżka. Oznacza to tyle, że użytkownicy nie muszą już samodzielnie aktywować urządzenia aby zaczęło ono analizować wszystkie właściwe parametry. Jawbone ma od teraz rejestrować nasz sen co do minuty. Z tym wszystkim jednak bywa różnie.
Nie chcę umniejszać konkretnemu produktowi ani generalizować w sprawie tak zwanych „smartbandów”. Miałem przyjemność korzystać przez pewien czas z tego sprzętu i ku swojemu niezadowoleniu nieraz widziałem jak podczas siedzenia przy biurku i pisania na klawiaturze opaska naliczała… kroki. Sprawa wyglądała identycznie podczas rejestrowania snu w nocy. Kroki, kroki, kroki. Nie oznacza to, że sprzęt wariował za każdym razem. Bardziej skłaniałbym się ku opinii, że jedna trzecia pomiarów była nietrafiona lub srogo zawyżona.
Producenci reklamują inteligentne opaski, jako produkt, który ma pomóc nam więcej się ruszać oraz być idealnym kompanem do smartfona i tabletu. Jest w tym wszystkim jednak jeden problem. Cena. Najnowsze smartbany kosztują od 300 do nawet 800 zł (pomijam oczywiście Xiaomi MiBand) i nie oferują użytkownikowi nic więcej niż wbudowany akcelerometr i silnik wibracyjny. To troszkę za mało porównując wspomniane ceny do profesjonalnych zegarków sportowych takich firm jak Garmin czy chociażby Suunto. Już tak naprawdę za kilkadziesiąt złotych więcej jesteśmy w stanie skorzystać z GPS’a, pulsometru oraz wielu innych cennych sensorów, które przydadzą nam się w pomiarach pływania, jazdy na rowerze czy chociażby górskich spacerów. Może sam zegarek nie będzie wyglądał równie efektownie jak opaska, jednak te sprzęty od samego początku łączyło przecież jedno: aktywność fizyczna.
- Zobacz także: Jaki smartband kupić?
Od dłuższego czasu zastanawiam się jaką inteligentną opaskę mógłbym wybrać dla siebie. Przeglądając nasze rankingi, fora oraz wpisy stwierdzam, że chyba koniec końców i tak będę musiał uzbierać więcej pieniędzy i zainwestować w porządny, sportowy zegarek. Zastanawiam się tylko czy to ja wymagam zbyt wiele czy też wszyscy producenci zbytnio oszczędzają na funkcjach w swoich opaskach?
źródło: Techcrunch
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.