Co wydarzy się 29 września bieżącego roku? Odbędą się dwie konferencje prasowe ale tylko ta jedna zgromadzi miliony widzów z całego świata. Nie, nie będzie to prezentacja nowości od HTC, a Google. I nie ma się czemu dziwić – zadebiutują przecież dwa nowe Nexusy i Android 6.0. Kogo będzie interesował debiut urządzenia, które pogrąży jeszcze bardziej tajwański koncern?
Na 29 września zaplanowana została premiera smartfonu HTC One A9. Pisząc to zdanie dwa razy je poprawiałem gdyż napisałem „premiera smartfonu Apple” a to już świadczy o tym, że HTC osiągnęło zamierzony cel – ich produkt jest mylony z propozycją od giganta z Cupertino, a przecież nie dorasta mu do pięt. HTC wprowadzając One A9 do oferty udowodniło, że nie ma kompletnie na siebie pomysłu i czas zabierać się z mobilnego rynku, albo dać się kupić jakiemuś gigantowi, który ma pomysł i receptę na sukces.
Cher Wang, piastująca obecnie stanowisko dyrektora generalnego w firmie HTC (członkini zarządu w firmie HTC) w czerwcu poinformowała, że w październiku tego roku mamy spodziewać się nowego urządzenia. Liczyłem, że będzie to nowy projekt, który zaskoczy nas pozytywnie nie tylko odświeżonym wyglądem ale także porządną specyfikacją techniczną. A tymczasem zadebiutować ma urządzenie bardzo mocno stylizowane na propozycję od Apple (paradoksalnie, to najpierw Apple wzorowało się na HTC) i ze specyfikacją godną urządzenia klasy średniej.
W HTC One A9 o nazwie kodowej Aero zastosowany ma zostać Snapdragon 617 złożony z 8-rdzeniowego procesora, opartego o architekturę ARM Cortex-A53 (maksymalną częstotliwością taktowania na poziomie 1.5 GHz) i układu graficznego Adreno 405. Jednostka centralna wspierana będzie przez 2 GB pamięci RAM. Obraz prezentowany ma być na 5-calowym wyświetlaczu w rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli). Takie połączenie daje nam około 441 pikseli na cal. Warto jeszcze dodać, że matryca wykonana zostanie w technologii AMOLED.
Dalsza specyfikacja ma obejmować: 16-gigabajtową pamięć wbudowaną na dane oraz aplikacje, 13-megapikselowy aparat z optyczną stabilizacją obrazu (OIS), kamerę dedykowaną połączeniom wideo – 4 UltraPixel, czytnik kart microSD, a także akumulator o pojemności 2150 mAh.
Na wyposażeniu ma nie zabraknąć także czujnika biometrycznego ulokowanego w fizycznym przycisku Home. Podzespoły zamknięte zostaną w metalowej obudowie o grubości około siedmiu milimetrów.
Jak widzicie sami, nie ma się czym ekscytować. HTC One A9 to ewidentny przykład tego, że Tajwańczycy przestali sobie radzić całkowicie na mobilnym rynku. Podejmowane decyzje to w ostatnim czasie same pasmo nieszczęść, a debiutujące urządzenia są mało konkurencyjne na tle innych modeli. Jak widać zmiana dyrektora generalnego nie przynosi pożądanych efektów a zatem problem leży nie w personie a w zarządzaniu. HTC wreszcie powinno zrozumieć, że rynek mobilny na przestrzeni ostatnich lat zmienił się diametralnie i nie ma w nim miejsca na monotonię i stagnację. A już tym bardziej na kopiowanie wyglądu, czego dopuścili się w modelu One A9 – gdyby nie logo producenta oraz przesunięcie obiektywu aparatu z diodą doświetlającą LED to ciężko byłoby odróżnić smartfon HTC od propozycji Apple.
I choć HTC zdecydowało się na zmianę wyglądu to jednak mam wrażenie, że nie na to czekaliśmy. Ja na pewno nie czekałem na taką zmianę. Czekałem na coś w tonie poprzednich generacji ale w znacznie lepszym stylu. Nowy wygląd to także zerwanie ze znakiem rozpoznawczym firmy. Nie wiem czy zauważyliście, ale w HTC One A9 zabrakło drugiego głośnika frontowego – ten został zastąpiony czujnikiem biometrycznym. Ale jedno pozostało – logo producenta z dedykowaną czarną ramką. A to przecież właśnie o nie w Internecie toczy się batalia, tak samo jak o przesadnie szeroką górną oraz dolną ramkę wyświetlacza.
Jeszcze do niedawna byłem jedynym z niewielu maniaKalnych redaKtorów, który bronił HTC i wierzył, że nareszcie się otrząsną, zamkną stary rozdział i zaprezentują nowości po, które ustawiać będą się kolejki, jak po nowe smartfony Apple w kolorze Rose Gold. Straciłem jednak nadzieję, a ta przecież umiera ostatnia. Nie widzę już w HTC producenta, który porywał tłumy i walczył o klienta z Samsungiem oraz Sony. Widzę go raczej jako producenta, który za wszelką cenę chce pozostać na rynku i chwyta się każdej, nawet najdziwniejszej decyzji, która w ostatecznym rozrachunku ciągnie okręt pod banderą HTC na dno. Wielka szkoda.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.