Na początek mała uwaga – prywatnie używam HTC One E8 i nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo ten smartfon nie jest w stanie radzić sobie z przełączaniem między przekaźnikami w sieci Play. Praktycznie każdorazowa zmiana dostawcy wiąże się nie tylko z całkowitym wyłączeniem sieci, ale i późniejszymi problemami związanymi z ponownym podpięciem się do mobilnego internetu.
W Xperii Z5 takiego problemu nie zauważyłem. Smartfon płynnie „zmienia maszty”, czy to T-Mobile, czy Orange; przestoju w dostawie usług doświadczyłem tylko raz i nie trwał dłużej, niż kilka sekund. Trudno jest mi obecnie stwierdzić, od czego powstała sytuacja jest zależna, ale różnica w komforcie użytkowania jednego i drugiego jest wręcz kolosalna.
Z5 ma natomiast inny problem – fizyczny. O ile kilkuminutowe rozmowy nie wywołają u nas dyskomfortu, tak już 10-, 15-minutowe konwersacje spowodują ból małżowiny usznej. Ostre, wystające ponad ekran ramki może nie wrzynają się w skórę, ale zdecydowanie odciskają na niej swoje piętno, przez co jesteśmy zmuszeni albo do odsunięcia smartfonu od ucha, albo do zakończenia połączenia. W mojej ocenie jest to karygodne zaniedbanie w telefonie każdego segmentu, a co dopiero w przedstawicielu najwyższej możliwej półki. Zwłaszcza, że w Z5 Compact ramki też wystają, ale już bólu nie będziemy odczuwać.
Podkreślę – nie narzekam na funkcjonalność i stronę programową, bo tutaj wszystko działa jak należy. Dialer jest czytelny (i wreszcie przeprojektowany, czego doświadczyliśmy już w Z3+), podobnie zresztą z książką telefoniczną czy aplikacją wiadomości. Fizycznie wspiera nas też dodatkowy, aktywny mikrofon, którego zadaniem jest odseparowywanie niechcianych dźwięków z otoczenia.
Przyznam jeszcze, że w Z5 doświadczyłem dwóch niedostatków programowych, które jednak z pewnością da się poprawić wraz z aktualizacją software’u. Pierwszy to losowe wyłączanie ekranu po odebraniu połączenia i niemożność jego ponownego włączenia do momentu, w którym nie zablokujemy i odblokujemy wyświetlacza. Drugi błąd związany jest z podniesieniem telefonu w sposób, przez który jeden z naszych palców wyląduje na czytniku biometrycznym – jeśli będzie to palec niezapisany w pamięci sprzętu, na ekranie pojawi się jednocześnie powiadomienie o połączeniu przychodzącym i prośba odblokowania za pośrednictwem kodu PIN. Efekt? Dopóki smartfona nie odblokujemy, dopóty nie będziemy w stanie odebrać połączenia. Na dłuższą metę jest to męczące.
Głośniki w Xperii Z5 generują poziom natężenia dźwięku do 80 dB, który pozostaje czysty w całym zakresie głośności. Frontowe ich umiejscowienie sprawdza się przy słuchaniu muzyki czy oglądaniu filmów. Martwi natomiast nieco zbyt zauważalna ilość wysokich tonów – zwłaszcza, jeśli położymy smartfon w bezpośrednim sąsiedztwie HTC One M8 lub One E8. Obydwa te telefony wciąż są w stanie zdeklasować propozycję Sony, choć powodów nie musimy szukać daleko – tajwańskim sprzętom brakuje uszczelnień przed wodą, które niewątpliwie wpływają na końcową jakość produkowanego dźwięku. Jeśli więc odhaczymy BoomSoundy, pozycja Sony bez problemu zmieści się na podium.
Wi-Fi w Z5 pracuje w zakresach 2,4 i 5 GHz, zapewniając nam pokrycie wszystkich możliwych częstotliwości, a także standardów 802.11 a/b/g/n/ac. Podczas okresu testowego, który obecnie trwa już ponad tydzień, Xperia nie wykazała żadnych problemów z utrzymywaniem sygnału. Połączenie jest stabilne i szybko nawiązywane zarówno w środowisku laboratoryjnym, jak i praktycznym. Podobnie, jak w przypadku Z5 Compact, nie znalazłem tu żadnych martwych punktów powodujących spadek zasięgu.
Zintegrowany moduł GPS (po deaktywacji A-GPS) szybko podeprze się co najmniej kilkunastoma satelitami. Co istotne, nawet bez wsparcia lokalizacji operatorów komórkowych, jest w stanie ustalać naszą lokalizację dość precyzyjnie. Odstępstwa od przebytej trasy to, co najwyżej, kilka metrów – wynik może więc zostać uznany za bardzo dobry. Nie są to również odchyły regularne, a jedynie sporadyczne.
Xperia Z5 bazuje na 32-gigabajtowej pamięci wbudowanej, którą można rozszerzyć kartą microSD o pojemności nawet 200 GB. Kompatybilność testowaliśmy na przykładzie Kingstona microSDXC Ultra Class10 UHS-1 (128 GB) i problemów z odczytem nie było. Możemy również przenosić aplikacje na zewnętrzny nośnik.
Telefon umożliwia obsługę USB OTG po jej aktywacji z menu ustawień. Odczytamy tu zarówno pendrive’y, jak i wszelakie akcesoria w rodzaju myszek czy klawiatur podpinanych kablem. Smartfon wspiera również pada DUALSHOCK 4 i opcję strumieniowania obrazu za pośrednictwem Miracastu.
Nasza Xperia Z5 pracuje w oparciu o chipset Qualcomm Snapdragon 810 (MSM8994), cechujący się 64-bitową architekturą i konstrukcją big.LITTLE. Na całą jednostkę składają się dwa 4-rdzeniowe procesory, tj. Cortex-A53 o taktowaniu 1,5 GHz i Cortex-A57 dysponujący częstotliwością do 2 GHz. Otrzymujemy tu również grafikę Adreno 430 i 3 GB pamięci operacyjnej.
Brzmi imponująco, prawda? Układ doskonale sprawdza się w benchmarkach, osiągając w nich kapitalne wyniki. Podobnie jest zresztą z grami – wszystko jedno, co zechcemy uruchomić. Czy to będzie Asphalt 8, czy nowy Need for Speed czy też Mortal Kombat X, Z5 bez najmniejszego zająknięcia przyjmie wszystkie te tytuły. Spójrzmy jeszcze na porównanie wyników osiągniętych w popularnych benchmarkach.
Wszystko fajnie, dopóki nie pogramy dłużej, niż kilka minut. Xperia Z5 i throttling to praktycznie małżeństwo – i to takie, które żadnego rozwodu się nie boi. Wszystko to przekłada się na wyraźny spadek płynności działania w grach. Sam Android może nie laguje, jak w przypadku Xperii Z5 Compact, natomiast po uruchomieniu jakiejkolwiek wymagającej aplikacji urządzenie błyskawicznie nagrzewa się do 43-44 stopni Celsjusza. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie pozytywne aspekty telefonu, z designem na czele, to mamy wszelkie prawo czuć się nieusatysfakcjonowani.
Plusem jest na pewno doskonałe wsparcie multimediów, nawet tych w rozdzielczości 4K z wysokim bitrate’em.
Z thermal throttlingiem bezpośrednio związana jest właśnie temperatura sprzętu, wynosząca ok. 43 stopni Celsjusza po nagrzaniu. Ciepło wyczuwalne jest najbardziej w okolicach znaczka NFC, podobnie, jak w Z5 Compact. Procesor podczas dłuższego grania osiąga temperatury dochodzące do 70 stopni Celsjusza.
Co dziwne, smartfon staje się cieplejszy nawet podczas codziennych czynności – korzystania z Facebooka, YouTube’a czy odtwarzania bardziej wymagających klipów filmowych.
Xperia Z5 działa w oparciu o Androida 5.1.1 Lollipop (nr kompilacji to 32.0.A.4.11) doposażonego w nakładkę Sony. Producent wreszcie zmienił więc zarówno wersję, jak i wygląd systemu, dzięki czemu osoby znużone dotychczasowym designem (czytaj – designem poprzedzającym Xperię Z3+) będą zachwycone. Oprogramowanie jest lekkie i działa zdecydowanie bardziej płynnie, z zachowaniem wysokiej ilości klatek na sekundę w przekroju całego systemu, niezależnie od wykonywanych poleceń. Uwaga – nie mówię o grach, gdzie dochodzi do wspomnianego w sekcji wydajności throttlingu.
Launcher, jaki znajdziemy w Z5, wciąż cechuje się charakterystycznym dla Sony designem. Ikonki nieco spłaszczono, by lepiej korespondowały z filozofią material design i wizualnymi nowościami Androida Lollipop, ale większość doświadczeń związanych z interfejsem użytkownika funkcjonuje w podobny sposób. Modyfikacje widać już na ekranie blokady – nie znajdziemy już może widżetów, natomiast producent pozostawił nam do dyspozycji multum różnych zegarków, które możemy ustawiać według własnych preferencji.
Przechodzenie do panelu głównego może odbywać się na kilka sposobów, takich jak wykrywanie twarzy, kod PIN, wzór, hasło czy, będący jednym z najważniejszych punktów sprzedażowych nowej Xperii, czytnik linii biometrycznych. Wprowadzając tę funkcję, Sony dołączyło do Apple’a, Huaweia czy Samsunga, choć zrobiło to nieco inaczej. Zamiast umiejscawiać czujnik z frontu czy na tylnym panelu, postanowiono zainstalować go tam, gdzie do tej pory widniał okrągły przycisk włączania. Efekt jest zadowalający i sprawdza się w praktyce. Czytnik zdecydowanie lepiej współpracuje jednak z kciukiem, niż z palcem wskazującym – zwłaszcza, kiedy znajdujemy się w ruchu.
O ile rozmaite modyfikacje programowe można przypisać Sony, tak panel powiadomień żywcem został zaimplementowany ze stockowego Androida. Mamy tu więc do dyspozycji dokładnie to, co – chociażby – w Nexusach opartych na Lollipopie. W dalszym ciągu otrzymujemy również możliwość ściągnięcia ekranu dwoma palcami, co otworzy bardziej zaawansowane menu.
Charakterystyczna dla Sony szuflada aplikacji została podzielona na kilka stron. Wciąż możemy segregować programy według własnego widzimisię – czy to alfabetycznie, czy według częstotliwości używania. Odinstalowanie programów odbywa się przez dłuższe przytrzymanie palcem w pustym miejscu. W nowym launcherze usunięto wysuwane z lewej strony menu.
Stockowy jest za to menedżer zadań, umożliwiający zamknięcie otwartych aplikacji za pomocą jednej ikonki. W tej samej sekcji znajdziemy osławione miniaplikacje, które Sony promuje od pierwszych dni serii Z. Możemy więc skorzystać z przeglądarki internetowej, timera, odtwarzacza muzycznego czy Gmaila.
Razem z telefonem, Sony dostarcza nam pakiet biurowy Office Suite 8, kalkulator, program do rysowania i menedżera zadań. Jest tu również Socialife – coś na kształt My Magazine z Samsunga i tajwańskiego Blinkfeedu. Przeprojektowano również What’s News, z której jednak – mimo docenienia designu – zapewne niewiele osób będzie korzystać.
Ponadto, w Xperii Z5 znajdziemy kolejne, znane już pozycje, jak Lifelog, aplikacje związane z PlayStation czy Xperię Lounge, oferującą propozycje wyłącznie dla posiadaczy smartfonów Sony.
Tradycyjnie, Japończycy postarali się o obecność motywów wizualnych. Domyślnie otrzymujemy dziewięć opcji kolorystycznych, z możliwością ściągnięcia niezliczenie większej ilości ze sklepu.
Sony pozwala dodać nawet kilku użytkowników smartfonu. Poza właścicielem, korzystać z Z5 mogą inni, zdefiniowani userzy, jak również goście, otrzymujący telefon z ograniczoną funkcjonalnością. Przykładem jest choćby blokada dostępu do wiadomości czy wylogowanie z takich aplikacji, jak Facebook i Gmail.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…