LG K jest nową generacją tanich smartfonów o ładnym wyglądzie. W założeniu ma to być kontynuacja udanej linii L, która swego czasu miała bardzo silną pozycję na rynku. Od niedawna w naszej redaKcji gości najwyższy model tej serii – K10 LTE.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 146 x 75 x 8.8 mm |
Waga | 142 g |
Obudowa | klasyczna (zdejmowana osłona baterii) |
Standard sim | Nano-sim |
Data premiery | 2015 |
Ekran | |
Typ | IPS 5.3'', rozdzielczość 1280x720, 277 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 410 |
Procesor | 1.2 GHz, 4 rdzenie (ARM Cortex-A53) |
GPU | Adreno 306 |
RAM | 1.5 GB |
Bateria | 2300 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD |
Porty | USB (microUSB) |
Pamięć użytkowa | 16 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 5.1.1 Lollipop |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE |
WIFI | 802.11 b/g/n |
GPS | A-GPS |
Bluetooth | 4.0 |
NFC | Brak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 13 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s, lampa błyskowa |
Dodatkowy | 5 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
Widząc ten model po raz pierwszy na zdjęciach zupełnie nie przypadł mi on do gustu. Na grafikach wyglądał na tanio wykonany i niespecjalnie urokliwy. Kiedy jednak przyszło mi z nim obcować na żywo, zupełnie zmieniłem zdanie. W czarnej wersji kolorystycznej (taka do nas przyszła) słuchawka prezentuje się ciekawie i w żadnym momencie nie zdradza swojego „taniego” rodowodu. I nie jest to tylko moja opinia – niejeden z moich znajomych dziwił się słysząc, że ten smartfon kosztuje mniej niż 900 zł.
Co sprawia, że LG K10 tak dobrze wygląda? Duży udział ma w tym efektowne, mocno zaokrąglone na krawędziach szkło pokrywające cały przedni panel. Przednia część obudowy świetnie współgra z tylną ścianą, na której również dominują krągłości, ale tym razem mamy już do czynienia z tworzywem sztucznym o ciekawej fakturze. Obudowa telefonu ma więc obłe kształty, ale jednocześnie jest zaskakująco smukła, przez co bardzo wygodnie leży w dłoni. Bardzo korzystne, zarówno dla wyglądu jak i ergonomii, jest zastosowanie bardzo małych ramek wokół ekranu. Mimo całkiem sporego, 5,3-calowego ekranu, wymiary urządzenia nie są więc uciążliwe.
Jeśli chodzi o jakość wykonania, K10 mnie pozytywnie zaskoczył. Już prawie zapomniałem, że plastikowy telefon może być tak solidny, jak ten zrobiony z aluminium. LG skutecznie mi o tym przypomniało, bo testowany model jest dla mnie wzorem, jak powinien być zrobiony telefon z tworzywa sztucznego. Materiał tylnej klapki jest bardzo przyjemny w dotyku, przez swoją fakturę ładnie wygląda, a do tego nie zbiera zabrudzeń ani zarysowań. Krawędzie to już plastik – twardszy, odrobinę połyskujący, ale wciąż nieźle wyglądający i nie wzbudzający obaw co do wytrzymałości. Z przodu, tak jak wspomniałem, piękne szkło 2,5D Gorilla Glass 3.
Spasowanie wszystkich elementów konstrukcji nie pozostawia wiele do życzenia. Telefon jest sztywny, mimo iż tylną klapkę można zdjąć, to nie skrzypi pod naciskiem. Czy to ideał? Niestety nie, choć niewiele brakuje. Zastrzeżenia mam do zbyt luźno zamocowanych tylnych przycisków, które nieprzyjemnie ruszają się pod palcami. Telefon klasycznie wyposażono w dwa złącza przewodowe. Oba znajdują się na dolnej krawędzi, ale w bezpiecznej odległości od siebie.
Wyświetlacz ma przekątną 5,3 cala, rozdzielczość 1280×720 i jest wykonany w technologii IPS. Jakość obrazu nie jest zła, ale ma panel kilka mankamentów. Przede wszystkim kolory – w porównaniu z lepszymi jednostkami są one mocno wyblakłe i nieco zbyt chłodne. Niewystarczające dla niektórych może być też zagęszczenie pikseli. 277 punktów na cal to wartość gwarantująca akceptowalną ostrość, ale pojedyncze punkty da się dostrzec. Na plus zaskakuje za to głębia czerni, która jak na tego typu ekran jest bardzo duża.
Kąty widzenia są niezłe, choć nie idealne. Przy odchyleniach w górę i na boki obraz nie ulega degradacji, ale już patrząc na ukos zauważalne jest lekkie blaknięcie barw. Jeśli chodzi o skalę regulacji jasności to również nie ma rewelacji, ale ekran gwarantuje minimum komfortu w każdych warunkach. Manualnie możemy manewrować w zakresie 5-340 cd/m2, ale jest też dobrze działający tryb automatyczny.
Panel dotykowy działa bez zarzutu. Reaguje prawidłowo na wszystkie komendy, nawet w postaci lekkich muśnięć, i obsługuje do 10 niezależnych punktów.
Aparat K10 to 13-megapikselowa jednostka z przysłoną f/2.2, ogniskową 4 mm i pojedynczą diodą doświetlającą. Technicznie wydaje się to być to samo, co w modelu LG Zero.
Program służący do obsługi aparatu jest praktycznie taki sam. Interfejs również jest bardzo prosty i nieco okrojony z funkcji, ale za to szybki i przejrzysty. Brakuje możliwości regulacji bardziej zaawansowanych parametrów zdjęcia niż rozdzielczość, a także jakichkolwiek trybów czy filtrów. Szkoda, że producent tak to zaniedbał.
Mimo bardzo zbliżonych parametrów fotografie robione K10 sprawiają wrażenie minimalnie lepszych od tych wykonywanych LG Zero. Odniosłem wrażenie, że aparat lepiej radzi sobie tutaj z nadmiarem światła w kadrze i sprawniej dobiera właściwie parametry w trudniejszych warunkach. W sprzyjającym oświetleniu fotografie wychodzą zadowalająco szczegółowe, a kolory bardzo zbliżone do rzeczywistych. Aparat szybko łapie ostrość a autofocus jest skuteczny. W warunkach nocnych naturalnie fotografie są słabsze, mają znacznie więcej szumów, ale wciąż trzymają akceptowalny poziom, a automat inteligentnie manewruje wartościami ISO.
K10 nie zawodzi przy nagrywaniu filmów choć ewidentnie przydałaby się tu optyczna stabilizacja obrazu. Filmy rejestrowane są maksymalnie w jakości 1080p i 30 kl/s. Ich szczegółowość jest bardzo dobra, płynność również trzyma wysoki poziom.
Przednia jednostka ma 5 megapikseli, ale zdjęcia nią wykonywane, moim zdaniem są porównywalne do tych z 8-megapikselowego aparatu modelu Zero. Fotki są więc na tyle dobrej jakości, aby bez wstydu móc je publikować na portalach społecznościowych, ale do druku lub oglądania w rzeczywistym rozmiarze zdecydowanie się nie nadają. Kamerka całkiem dobrze radzi sobie w wideorozmowach.
LG mocno wierzy w budżetowe układy Qualcomma. Niemal wszystkie modele tej firmy ze średniej półki od dłuższego czasu bazują tylko na podzespołach amerykańskiego producenta. Nie inaczej jest w przypadku modelu K10, który oparty jest na leciwym, ale wciąż popularnym Snapdragonie 410. Za renderowanie grafiki jest odpowiedzialne GPU Adreno 306, a pamięć operacyjna ma pojemność 1,5 GB.
Podobnie jak w przypadku Zero, taka konfiguracja wystarczy przeciętnemu użytkownikowi i jest w stanie zapewnić szybką i stabilną pracę systemu. Dowolne aplikacje ze Sklepu Play także powinny być obsługiwane bez najmniejszych problemów.
Nawet zaawansowane gry to nie wyzwanie dla K10, oczywiście jeśli zredukujemy detale graficzne do średnich lub niskich. Ja sprawdziłem Asphalt 8 i FIFĘ 16 – obie działały, a rozgrywka była komfortowa.
Snapdragon 410 może pochwalić się dużą kulturą pracy, więc K10 nie ma problemów z nadmiernym nagrzewaniem się. W maksymalnym stresie odnotowałem na tylnej ścianie temperaturę 36 stopni Celsjusza.
K10 posiada dokładnie taki sam interfejs, jak modele Zero i V10. Nie jest to środowisko, w mojej opinii, zbyt urodziwe, ale z pewnością funkcjonalne i przyjazne w codziennym użytkowaniu. Na zganienie zasługuje jednak obecność Androida 5.1 jako bazy, a nie najnowszego Androida 6.0 Marshmallow. Liczę że koreański producent planuje w najbliższym czasie odrobić straty, bo, również koreańska, konkurencja w swoich najświeższych produktach startuje z nowszą wersją systemu.
Pod zdejmowalną klapką znajduje się, również demontowalny, akumulator o pojemności 2300 mAh. Jest to „zaledwie” 300 mAh większa jednostka niż w Zero, ale różnica w czasach pracy jest bardzo odczuwalna.
Bateria K10 gwarantuje na prawdę wystarczające osiągi. W tak zwanym „cyklu mieszanym”, z wykorzystaniem połączenia 4G bez żadnego problemu wytrzyma bez ładowarki półtorej dnia. Ten czas można spokojnie wydłużyć do dwóch dni przywiązując minimalnie większą wagę do oszczędności. Z akumulatora byłem więc zadowolony i oceniam go pozytywnie.
Wszystkie moduły łączności tego telefonu spełniły moje oczekiwania. GPS (ze wsparciem A-GPS i GLONASS) odnajduje sygnał szybko, a jego precyzja jest na prawdę bardzo dobra. Jak możecie zobaczyć na screenie z naszego testu, trasa zarejestrowana przez telefon niemal w pełni pokrywa się z tą rzeczywiście przeze mnie przebytą. Warto przy tej okazji wspomnieć, że wszystkie testy nawigacji robimy bez wsparcia technologii A-GPS. Z włączoną transmisją danych bardzo prawdopodobne, że wynik byłby jeszcze lepszy.
Dwuzakresowy moduł WiFi działający w standardach a/b/g/n bardzo dobrze spełnia swoją funkcję. Połączenie z siecią jest stabilne, nawet kiedy znajdujemy się piętro niżej niż router. Nie znalazłem za to funkcji strumieniowania obrazu na większy ekran – Miracast. Telefon w naszej wersji posiada jeden slot na kartę nano SIM, który wspiera sieć LTE.
Urządzenie nie obsługuje funkcji USB OTG. Po podłączeniu jakiegokolwiek akcesorium na próżno oczekiwać reakcji telefonu.
W naszych testach, ze względu na bardzo wyrównany poziom wszystkich urządzeń, postanowiliśmy pomijać temat jakości rozmów, jeśli niczym się ona nie wyróżnia. Tutaj, niestety muszę o niej wspomnieć. „Niestety” bo w mojej opinii jest to najsłabszy punkt tego telefonu. O ile mikrofon, wspierany przez dodatkowo jednostkę odszumiającą radzi sobie całkiem dobrze, to głośnik jest naprawdę kiepski.
Dźwięk, który się z niego wydobywa jest mało wyraźny, a przy ustawieniu głośności na bliską maksymalnej, nieprzyjemnie charczy. To jeden z niewielu testowanych przez nas telefonów, w którym słaba jakość tego podzespołu była tak odczuwalna. LG oszczędziło również na głośniku zewnętrznym. Co prawda, emituje on dźwięk o maksymalnym natężeniu równym 86 dB, ale już przy suwaku ustawionym na ok. 60% skali słychać wyraźne zakłócenia. Istnieje szansa, że do naszej redaKcji trafił wadliwy egzemplarz, ale póki co nie ma jak tego sprawdzić. Jeśli jesteś użytkownikiem tego telefonu i u Ciebie sprawa wygląda inaczej, napisz o tym w komentarzu!
Pamięć wewnętrzna telefonu ma standardową pojemność 16 GB. Do dyspozycji użytkownika pozostaje jednak około 10 GB. Na szczęście jest gniazdo na karty pamięci które obsługuje nośniki microSD o pojemności do 128 GB (my testowaliśmy Kingstona 128 GB microSDXC Ultra Class10 UHS-1). Na dodatkową przestrzeń można przenosić dane aplikacji.
LG K10 to bez dwóch zdań model, który może stać się hitem sprzedażowym, bo ma do tego wszystkie predyspozycje. Jest ładny, solidnie wykonany, ma niezły aparat i stosunkowo niewiele kosztuje. Jeśli producent wkrótce zaktualizuje oprogramowanie do najnowszego, to tak naprawdę będzie to telefon pozbawiony większych wad. Jedyną rzeczą która mi w nim przeszkadzała była słaba jakość głośników.
Testowany model ma sporą konkurencję. W podobnej cenie (ok. 900 zł) możemy bowiem kupić takie telefony jak Galaxy A3/A5, czy nawet LG G4S ze znacznie lepszym procesorem i laserowym autofocusem. Niemniej jednak liczę, że cena w ciągu najbliższych tygodni będzie spadać. Już teraz na portalach aukcyjnych można kupić nowe egzemplarze za około 700 zł.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Szukasz dla siebie gamingowego laptopa w czasie promocji związanych z Black Friday? To Acer Nitro…
HONOR 300 Pro pojawił się na oficjalnej stronie przed premierą. Znamy jego konfiguracje pamięciowe, dostępne…
Niech mi ktoś powie, że TECNO POP 9 nie ma w sobie czegoś z iPhone'a,…
Premiera OPPO Reno 13 oraz OPPO Reno 13 Pro odbędzie się za kilka dni. Potwierdzono…
YouTube wzbogaca się o rewelacyjną nowość. Chodzi o dubbing AI, który na swoich kanałach będą…
Popularny Hack and Slash jest obecnie do zdobycia w naprawdę fajnej cenie. Gra ta stanowi…