Parę lat temu, zdecydowana większość telefonów komórkowych posiadała zewnętrzną, fizyczną klawiaturę oraz niewielki, czasem kolorowy wyświetlacz. Stosunkowo mały procent rynku należał do tak zwanych”klapek”, które jednak, z różnych względów, nie zdołały na szerszą skalę podbić rynku GSM. Czasy się zmieniały, telefony komórkowe przestały kojarzyć się z cegłą, którą można wykorzystać do samoobrony, a technika cały czas szła do przodu. Na horyzoncie pojawiły się pierwsze konkretne systemy operacyjne na komórki, spośród których stary, dobry Symbian wdarł się na szczyt, który skutecznie okupował przez kilka dobrych lat.
Jakiś czas później producenci zaczęli tworzyć pierwsze nieśmiałe wariacje telefonów komórkowych z aparatami fotograficznymi na pokładzie. Przełomowym modelem, w opinii wielu, zdawał się być Sony Ericsson k800i, który wyznaczył konkurencji pewną ścieżkę, którą cześć producentów zaczęła podążać. W tym też momencie, niczym za dotknięciem czarodzejskiej różdżki, giganci ówczesnego rynku GSM, jak Nokia, Sony Ericsson, Motorola czy znany zwłaszcza polskim klientom abonamentowym Alcatel, z tylko sobie znanych przyczyn powiedzieli „stop”. Spora cześć użytkowników przywiązana do „swoich” firm, za odgórnym, nieformalnym nakazem wyhamowała swój pęd do nowoczesnych technologii, zadowalając się tym, co jest i nie trudząc się szukaniem lepszych, nieraz bardziej rozwojowych alternatyw.
Niewielu zaufało wtenczas awangardowym i trudnym w obsłudze telefonom dotykowym, obowiązkowo zaopatrzonym w ekran oporowy, rysik oraz – dla wielu trudny i skomplikowany – system operacyjny. Urządzenia z rodziny MDA, Sony Ericsson P990 i kilka innych modeli, to tylko nieśmiałe epizody, które nie wywołały szerszego odzewu na rynku, pozostając niszowymi.
Po pewnym czasie, gdy starzy wyjadacze branży ciągle wypuszczali na rynek „odgrzewane kotlety”, filozofia ekranu dotykowego nie została całkowicie porzucona. Kilka firm chciało dać swoim użytkownikom nowoczesne, wyposażone w ekran dotykowy komórki. Ta śmiała decyzja pchnęła na nowe tory oddziały mobilne takich firm, jak Apple czy Samsung. Mimo, że w swoich początkach bywało ciężko, decyzja o postawieniu na ekran dotykowy okazała się po latach być trafioną. Pozwoliła też ona na ugruntowanie pozycji kilku firm, chociażby wychwalanego dziś przez wielu HTC, o którym wtenczas mało kto słyszał a już doprawdy mało kto posiadał telefon tego tajwańskiego producenta.
Po kilku latach od rewolucji, która na dobre odmieniła zarówno filozofię i spektrum możliwości jakie oferuje komórka, główny front walki o klienta odwrócił się o przysłowiowe 180 stopni: Android, iOS, bada, wchodzący na rynek Windows Phone 7 oraz całkiem pokaźne grono dotykowych „bezsystemowcow”, wraz z ich ciagłą ekspansją, to wszystko zmusza nas do postawienia sobie pytania – czy po tych kilku latach, to już wstyd przed znajomymi, że posiadamy telefon bezdotykowy?
Utkwił mi w pamięci fajny obrazek, gdy znajoma na telefonie narzeczonej (SE W995 czyli zwykły slider z niewielkim wyświetlaczem) za wszelką cenę, podwójnym tapnięciem usiłowała przybliżyć zdjęcie w galerii. Jako, że nie pomagało, zaczęła ślizgać się palcem po ekranie aż w końcu po chwili zrezygnowana stwierdziła że „coś z tym telefonem jest nie tak”. Z tego co słyszałem od znajomych, nie koniecznie tych, których uważam za maniaKów nowoczesnych smartfonów, takich sytuacji każdy z nich miał na pęczki – zwłaszcza, gdy do telefonu „dobierały się” osoby młodsze, które wchodziły w świat GSM wtedy, gdy ekrany dotykowe na dobre rozpoczynały już ekspansję na sklepowych półkach.
W tym miejscu warto zastanowić się nad tym, jak świat GSM będzie wyglądał za rok czy dwa. Z jednej strony, po latach zastoju w branży, producenci na nowo wychowują swoich klientów w kierunku nowoczesności, z jaką każą nam utożsamiać telefony dotykowe, oparte o rozbudowane systemu operacyjne, jednak mimo wszystko kilka lat stagnacji zdążyło zebrać ogromne żniwa. Czy w świecie dużych, multidotykowych, trójwymiarowych ekranów i smartfonów z dwurdzeniowymi procesorami, których specyfikacja techniczna miażdży nawet kilkuletnie laptopy, jest miejsce dla sliderów, bezsystemowców, klapek i tego typu telefonów, które mają tylko dzwonić, SMS-ować i robić przeciętne zdjęcia?
Moim zdaniem tak, jednak kierunek jaki obrała branża mobilna czyni ten stan zaledwie przejściowym. Co nas czeka już wkrótce? Czy może w nieodległej przyszłości to super smartfon będzie wyznacznikiem tego, czy jesteśmy dinozaurami świata GSM? 😉
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.