Apple wpadło na pomysł — zatrzymać stary design, zatrzymać przekątną ekranu, podmienić procesor i voilà, mamy iPhone’a SE. Ale chwila, chyba o czymś zapomniano.
To oznacza, że:
Dlaczego więc, kiedy pojawia się nowy iPhone SE, w podstawowym wariancie wyposażasz go w zaledwie 16 GB pamięci wewnętrznej? W praktyce oznacza to przecież, że na własne dane użytkownik otrzyma około 11 GB wolnej przestrzeni, którą może rozszerzyć sobie tylko podłączając się do chmury. 11 GB — mniej więcej tyle zajmują w moim obecnym telefonie same zdjęcia i filmy. Do tego posiadam jeszcze 2,8 GB plików muzycznych i 1,4 GB danych zgromadzonych przez aplikację wiadomości.
Z tego co rozumiem, iPhone SE pojawia się z myślą o dwóch typach użytkowników — tych, którzy nie chcą przechodzić na większy ekran oraz tych, dla których iPhone z 4-calowym ekranem jest pierwszym telefonem Apple’a, z jakim mają styczność. Skoro więc mamy do czynienia z dwoma tak ważnymi kategoriami klientów — tymi, których zaufania nie można zawieść oraz tymi, których do siebie trzeba przekonać, dbałość o najmniejszy detal jest tutaj szczególnie istotna.
Zwłaszcza w kontekście osób, które przenoszą się ze smartfonu z Androidem na produkt Apple’a. Tutaj szansa na niepowodzenie jest bardzo duża. Tym bardziej dziwię się, że iPhone SE nie posiada w standardowym wyposażeniu 32 GB pamięci wbudowanej. Wszakże telefony z Androidem nieposiadające slotu na kartę microSD można policzyć na palcach jednej dłoni, a świeżemu użytkownikowi iPhone’a Apple powinno dać szansę zachłysnąć się możliwościami iOS-a.
Tutaj Apple narzuca przykry warunek — wymagaj, jeśli zapłacisz. Za dodatkową pamięć trzeba dopłacić do nowego iPhone’a dodatkowe 500 złotych, co w perspektywie ogólnej nie jest wielką dopłatą, ale kiedy finalna cena telefonu dochodzi do 2,6 tys. złotych człowiek zaczyna drapać się po głowie. Czy to jest słuszny wydatek? Przecież ta kwota zbliża się mocno do ceny iPhone’a 6. Co prawda także z nieszczęsnymi 16 GB pamięci wbudowanej, ale za to z większym ekranem.
Nie wydaje mi się jednak, żeby to był problem pazerności Apple’a. W podstawowej konfiguracji 9,7-calowego iPada Pro, którego pokazano na tej samej prezentacji znajduje się pamięć o poj. 32 GB. Apple wie i Apple rozumie, tylko Apple nie sądzi, że użytkownik iPhone’a SE będzie miał te same potrzeby, co potencjalnie zainteresowani nowym iPadem Pro. Prawda jest jednak taka, że to na telefonie instalujemy większość aplikacji, bo to telefon jest poręczniejszy. To na nim łatwiej jest nam grać, odtworzyć z niego muzykę czy obejrzeć zdjęcia.
Fajnie, że Apple nie wpycha nam na siłę w dłonie większych iPhone’ów, ale mógłby wreszcie zrozumieć, że jeśli telefon jest czymś więcej niż narzędziem do dzwonienia, to nie tylko należy wywindować jego cenę w górę, lecz także zaoferować więcej przestrzeni na dane, aby użytkownik mógł się nacieszyć pełnią jego możliwości.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…