Czy można rządzić potężnym krajem z dziurawym WiFi, komputerami, które włączają się i wyłączają przypadkowo oraz archaicznymi smartfonami? Można, i to nie tylko w grze z serii „Cywilizacja”.
Z podobnymi przeciwnościami losu radził sobie prezydent Barack Obama. Jego zespół przez 7 lat odkrywał, że system komunikacji na najwyższych amerykańskich szczeblach rządowych jest – mówiąc delikatnie – kiepski. Teraz, gdy Obama przygotowuje się do opuszczenia Białego Domu na początku przyszłego roku, jedną z jego ostatnich decyzji będzie domknięcie aktualizacji technologii informatycznej kompleksu, która rozpoczęła się w 2015 r.
Halo, tu prezydent
Jeszcze do niedawna pracownicy Białego Domu tkwili w technologicznej stagnacji. Komputery osobiste z poprzedniej dekady, czarno-białe drukarki, które nie są w stanie wykonywać dwustronnych kopii, słaba sieć bezprzewodowa i telefony stacjonarne tak zacofane, że ich użytkownicy nie wiedzieli, jak zaprogramować przyciski szybkiego wybierania. To nie fikcja, a rzeczywistość centrum dowodzenia najpotężniejszego państwa świata.
Niedopatrzenie czy głębszy problem? Odpowiedzialność za technologie Białego Domu od dawna jest rozdzielona między 4 agencje: Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Urząd Wykonawczy Prezydenta, Agencję Komunikacji Białego Domu i Secret Service. To doprowadziło do prawdziwego chaosu – na przestrzeni ostatnich lat jedne agencje próbowały coś poprawić kosztem innych.
Niektóre ważne technologie Zachodniego Skrzydła Białego Domu zostały unowocześnione za kadencji George’a W. Busha, a wcześniej nikt ich nie ruszał od czasów administracji Kennedy’ego! Na konieczność wymiany części instalacji komunikacyjnej zwrócił uwagę Joe Hagin, zastępca szefa sztabu G.W. Busha, po tym, jak prezydent poskarżył mu się, że nie był w stanie wykonać telefonu do innego pojazdu z konwoju przez cały weekend. Aż trudno uwierzyć, że takie sceny działy się naprawdę w USA, a nie jedynie w wyobraźni hollywoodzkich twórców.
Prezydent powiedział do mnie: Co by było, gdyby od tego telefonu faktycznie zależało bezpieczeństwo kraju? Zamarłem.
– Joe Hagin, zastępca szefa sztabu prezydenta Busha.
Obawy przerodziły się w rzeczywistość kilka miesięcy później, gdy 11 września 2001 r. rozpoczęła się nowa era walki z terroryzmem. To właśnie w kontekście tych wydarzeń postanowiono zmodernizować wyposażenie Air Force One, a w Białym Domu pojawiły się pierwsze smartfony BlackBerry.
Zespół Hagina zaktualizował podstarzałe komputery z procesorami Intel 486 oraz całkowicie pozbył się systemu e-mailowego Lotus Notes. Ale na poprawę szybkości działających złącz nie starczyło już czasu.
Twierdza bez kabli
Prawdziwą technologiczną rewolucję rozpoczęła w 2015 r. Decker Breckenridge, zastępca szefa sztabu operacyjnego w Białym Domu. Wszystko po to, by twierdzę jednego z najważniejszych ludzi na naszej planecie tworzyły nie tylko mury, ale i technologiczne zasieki. W marcu ubiegłego roku do procesu modernizacji zaproszono Davida Recordona, który wcześniej zaprojektował infrastrukturę biurową dla Marka Zuckerberga i jego pracowników w biurach Facebooka. Podobną ścieżką ma pójść Biały Dom.
Jednym z pierwszych zadań Recordona było uporządkowanie sieci kilometrowej długości telefonicznych i internetowych kabli ukrytych w murach 1600 Pennsylvania Avenue. Zespół techników ostatecznie namierzył i usunął blisko 6000 kg niepotrzebnych kabli, które nie były używane, a po prostu zakurzone zalegały w ścianie. Były one sukcesywnie montowane w ciągu dziesięcioleci przez różne organizacje, z wykorzystaniem odrębnych standardów z innych epok. Nic dziwnego, że w ścianach panował straszny chaos.
Kiedy Recordon poradził sobie z niepotrzebnymi kablami, rozpoczął proces modernizacji komputerów i drukarek. Nowy system linii telefonicznej – pierwszy od czasów Clintona – był cyfrowy, a ponadto został obdarzony wbudowanym systemem konferencyjnym z przyciskami szybkiego wybierania, które można zmieniać online. Wielu pracowników Białego Domu używa już najnowszych iPhone’ów, choć prezydent Obama pozostaje wierny (z przymusu/z wyboru?) jednemu z wysłużonych i mocno zabezpieczonych modeli BlackBerry.
W Pokoju Roosevelta WiFi jest teraz wystarczająco silne, by streamować na żywo wydarzenia, nie tylko przez Facebooka. Co więcej, nie trzeba już pamiętać wszystkich osobnych haseł – pracownicy Białego Domu mogą logować się za pomocą karty inteligentnych kodów PIN. I to wszystko zasługa zatrudnionego przez Breckenridge Recordona.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że Biały Dom nie musiał się zwracać o dodatkowe pieniądze na aktualizację technologicznej infrastruktury. Wszystkie prace zostały opłacone z istniejących budżetów technologicznych dla różnych agencji zaangażowanych w ten proces. Mimo że to dopiero półmetek zmian, a pełna modernizacja Białego Domu ma zakończyć się w 2017 r., już teraz można stwierdzić, że następny Prezydent Stanów Zjednoczonych będzie żył w twierdzy przystosowanej do realiów Facebooka i Twittera.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.