Huawei P9 jest ucieleśnieniem tego, czego od smartfonu oczekujemy — świetnego designu, bardzo dobrego aparatu i funkcjonalnego systemu za niewygórowaną cenę.
Kiedy Huawei P9, nowy flagowiec chińskiego producenta oficjalnie pojawił się na rynku, byłem bardzo sceptyczny. Poprzedni model, Huawei P8, nie zapadł mi szczególnie w pamięci, zaś nowe modele, które pojawiły się po drodze — choćby iPhone 6s (Plus) czy Samsung Galaxy S7 — wydawały mi się na tyle dobre, że Huawei nie mógłby zająć ich miejsca w zestawieniu najlepszych smartfonów 2016 r.
Myliłem się.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 70 x 145 x 6.9 mm |
Waga | 144 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | Nano-sim |
Data premiery | 2016 |
Ekran | |
Typ | IPS 5.2'', rozdzielczość 1920x1080, 424 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | HiSillicon KIRIN 955 |
Procesor | 2.5 GHz, 8 rdzeni (ARM Cortex-A72 & ARM Cortex-A53) |
GPU | Mali-T880 MP4 |
RAM | 3 GB |
Bateria | 3000 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD do 128GB |
Porty | USB (microUSB typu C, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 32 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android 6.0.1 Marshmallow |
Łączność | |
Transmisja danych | LTE |
WIFI | 802.11a/b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz), Miracast |
GPS | A-GPS |
Bluetooth | 4.2 z A2DP |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 12 MP, wideo FullHD (1920x1080), 60 kl/s, lampa błyskowa |
Dodatkowy | 8 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
Zalety designu, jaki chiński producent wypracował przez ostatnie lata objawiają się już od pierwszych chwil korzystania z najnowszego flagowca. Huawei P9 jest niezwykle poręcznym smartfonem, który bez problemu obsłużymy za pomocą jednej ręki. Urządzenie jest bardzo smukłe i lekkie (144 g), dlatego łatwo go utrzymać w dłoni, zaś rozmiary zdają się idealnie skrojone na potrzeby większości użytkowników. Jestem pewien, że test Huawei P9 Lite będzie zawierać takie same wnioski w tej materii.
Podczas gdy Samsung Galaxy S7 wydawał się odrobinę za mały, a iPhone 6s Plus był na bakier z ergonomią użycia, Huawei P9 pokazuje, że istnieje złoty środek. W to samo miejsce celował Sony Xperia Z5 — ma on taką samą przekątną ekranu, co testowany model, a jednocześnie bardzo zbliżone gabaryty obudowy.
Bardzo dobrze dobrane wymiary pozwalają szybko przyzwyczaić dłoń do obsługi telefonu, ale po stronie wygody użytkowania stoi też świetna lokalizacja czytnika linii papilarnych. Ułożono go na pleckach telefonu, w miejscu gdzie samoczynnie układa się palec wskazujący podczas normalnego używania telefonu. To oznacza jedno: smartfon odblokowuje się praktycznie bez większej ingerencji z naszej strony. A sam czytnik działa bezbłędnie i natychmiastowo.
Ponieważ podczas trzymania telefonu skaner stale pozostaje w kontakcie z palcem, kuszącą opcją byłoby wprowadzenie funkcji przewijania treści — jak joystickiem w BlackBerry. Huawei tylko częściowo pokusił się o takie rozwiązanie. W ten sposób można przewijać wyłącznie zdjęcia w galerii lub wysunąć pasek powiadomień i skrótów gdy telefon jest odblokowany. Może wraz z nowym systemem lub mniejszą aktualizacją funkcja ta zostanie rozszerzona o obsługę np. przeglądarki?
Do obsługi telefonu otrzymujemy jeszcze dwa guziki fizyczne umieszczone na prawym boku. Mniejszy (z chropowatym pokryciem) odpowiada za zasilanie, dłuższym regulujemy zaś głośność multimediów. Dużą zmianą w estetyce Huawei P9 jest zastąpienie dwóch gniazd jednym, hybrydowym, gdzie umieścimy zarówno kartę nano-SIM, jak i microSD.
W dolnej części znajdziemy wyjście audio, głośnik monofoniczny oraz wejście microUSB typu C. Użycie akurat takiego portu ma swoje zalety — znacznie sprawniej podłączymy kabel, ale ten musimy mieć zawsze ze sobą, jeżeli nagle okaże się, że zajdzie potrzeba doładowania baterii.
Estetykę poprawiono też poprzez dodanie zaokrąglanych krawędzi szkła pokrywającego cały front oraz szkiełka umieszczonego na tyle, tam gdzie aparaty. Boki telefonu także zaokrąglono, więc całość ma opływowy kształt. Ładnie to wygląda, zwłaszcza, że producent operuje tylko szkłem oraz aluminium. Mamy za to do wyboru dwa warianty kolorystyczne — srebrny oraz grafitowy.
Jakość wykonania to najwyższa półka — szkło jest bardzo solidne, a połączenie przedniej warstwy z tylną zostało wzorowo dopracowane. Moje zastrzeżenia budzi tylko sposób osadzenia guzików. Chwieją się one pod palcem i lekko grzechoczą, kiedy potrząśniemy urządzeniem.
Wyświetlacz oparto na matrycy IPS, wyświetlającej obraz o rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli. Nie ma co ukrywać — zagęszczenie pikseli jest tu zdecydowanie niższe niż w przypadku modeli z ekranami QHD, który znajdziemy w modularnym LG G5 czy Samsungu Galaxy S7. Przyznam jednak, że nie zauważyłem diametralnie wielkiej różnicy z punktu widzenia „zwykłego” użytkowania. Owszem, liczby nie kłamią, lecz w praktycznym użyciu rozdzielczość Full HD wystarcza.
Najważniejsza jest tu przekątna ekranu wynosząca 5,2″, dzięki czemu telefon godzi należytą kompaktowość z przystosowaniem do multimediów. Bez problemu przeczytamy dłuższy artykuł czy obejrzymy film. Matryca nie ma problemów z wiernym odwzorowaniem kolorów, a kąty widzenia są zadowalająco szerokie.
Wyraźną różnicę widać wyłącznie przy porównaniu czerni wyświetlanej na tym ekranie i na matrycy Super AMOLED, gdzie w tej drugiej jest ona wyraźnie głębsza. Cenię jednak Huaweia P9 za możliwość dostrojenia temperatury barwowej, która w gruncie rzeczy zastępowała mi funkcję Night Shift, która współtworzy pakiet zmian w iOS 9.3.
Producent dopracował jeszcze jedną kwestię techniczną — podświetlenie, które jest niezwykle silne. W testach kalibratorem zarejestrowałem wartość dochodzącą do 610 cd/m2, a więc wyższą, niż podświetlenie samego iPhone’a 6s Plus.
Korzystanie z telefonu jest bardzo wygodne i to nawet w bardzo słoneczne dni. Nie ma żadnych problemów z czytelnością obrazu nawet wtedy, kiedy słońce pada bezpośrednio na wyświetlacz. Pod tym względem Huawei P9 jeszcze przez jakiś czas nie będzie miał sobie równych.
Test aparatu Huawei P9 przygotował dla Was już wcześniej Dominik, na co dzień testujący aparaty na fotoManiaKu. Poniżej umieściłem przedruk jego tekstu.
Według dzisiejszych standardów aparat ciemniejszy niż f/2.8 to jak na smartfon kiepski wynik. Huawei dysponuje dwoma tylnymi aparatami o światłosile f/2.2. Co prawda niektóre modele oferują nawet f/1.7, ale jasność Huawei’a i tak jest bardzo przyzwoita, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że wielkość pojedynczego piksela wynosi 1.25 µm, czyli więcej niż np. iPhone 6s choć jednocześnie mniej niż w HTC 10. W przednim aparacie światłosiła wynosi f/2.4, a więc również nieźle.
Jeśli idzie o ilość megapikseli, tych dostajemy 8 z przodu i 12 z tyłu. Rozdzielczość zdjęć jest więc wysoka, a ich szczegółowość i ogólna jakość – imponująca (o czym więcej za chwilę). Na razie zostanę jeszcze przy obiektywie. Huawei wykorzystał soczewki stworzone we współpracy z Leiką, o czym informuje nas nawet w tylnej części obudowy poprzez biały pasek z napisem. Najwyraźniej nie jest to jednak czysto marketingowa zagrywka, bo jakość zdjęć pokazuje, że optyka stoi na wysokim poziomie.
Z tyłu mamy 2 obiektywy, ale nie różnią się one między sobą ogniskowymi. W obu przypadkach zakres widzenia obiektywu to 27 mm w przeliczeniu na pełną klatkę, a więc wartość w miarę standardowa. Drugi obiektyw służy do fotografowania monochromatycznego. Huawei wie, że zdjęcia czarno-białe często prezentują się lepiej niż kolorowe, więc oferuje nam jeden aparat, który przeznaczony jest tylko dla tych zdjęć. Rozwiązanie takie sprawia, że zakres tonalny zdjęć czarno białych jest znacznie lepszy, niż gdybyśmy użyli efektu zdjęcia czarno-białego.
Aplikacja systemowa pozwala na fotografowanie w pełni manualne, a także ustawianie tylko niektórych parametrów – inne dostosuje za nas aparat. To sprawia, że możliwości fotograficzne Huawei’a P9 są naprawdę duże. Możemy również własnoręcznie ustawić balans bieli w oparciu o kelwiny – szkoda tylko, że minimalna wartość to 2800K, co w bardzo żółtym świetle często może nie wystarczyć. Plusem jest za to minimalna wartość ISO, która wynosi 50, dzięki czemu możemy lepiej wykorzystać możliwości jasnego obiektywu.
Ale Huawei P9 to nie tylko możliwość w pełni manualnego ustawiania wszystkich wartości. To także duża ilość opcji dodatkowych, które wielu użytkownikom przypadną do gustu. Zacznijmy od efektów. Tych jest sporo i stworzone są w ciekawym, instagramowym stylu. Wśród zdjęć przykładowych znajdziecie kilka, w których zastosowane zostały różne efekty oferowane przez aparat. Ciekawą funkcją, która z pewnością znajdzie grono fanów, jest „upiększanie”, przydatne zwłaszcza podczas wykonywania selfie. Aparat w tej funkcji nieco rozmywa obraz, przez co ewentualne niedoskonałości skóry są mniej widoczne.
Mi jednak najbardziej spodobała się funkcja robienia zdjęć z małą głębią ostrości. Któż z nas nie lubi plastycznego, ładnie rozmytego tła? Gdy fotografujemy z użyciem tej funkcji aparat stara się otworzyć przysłonę szerzej, a dodatkowo systemowo rozmywa tło, imitując szersze otwarcie przysłony, tak, że daje nam efekt korzystania ze światłosiły na poziomie f/0.95. Oczywiście rozwiązanie nie jest idealne, bo momentami obraz wygląda nieco nienaturalnie, ale mimo wszystko efekt jest bardzo ciekawy.
Lampa błyskowa jest podwójna – pomimo małych rozmiarów potrafi dać mocny błysk, który dobrze doświetli plan. Nieco gorzej radzi sobie autofokus, który, jeśli tylko jest nieco ciemniej, potrafi się gubić. W dobrych warunkach oświetleniowych działa bez zastrzeżeń, a ostrość możemy ustawiać dotykając palcem ekranu. Dodatkowo, możemy użyć funkcji śledzenia, dzięki której ostrość będzie ustawiania na bieżąco na wybrany przez nas, poruszający się obiekt.
To duże zaskoczenie, że Huawei P9 robi aż tak ładne zdjęcia. Kadry są pełne szczegółów, ale przede wszystkim świetna jest kolorystka zdjęć. Aparat w trybie automatycznym bardzo dobrze ustawia balans bieli, a zdjęcia są dobrze nasycone i prezentują się nieźle. Duży wpływ ma na to optyka, ale nie bez znaczenia jest również oprogramowanie. W każdym razie jedno jest pewne – jakość zdjęć nie odbiega od tej znanej z kompaktów, a więc smartfon nie ma się czego wstydzić.
Przy wyższych wartościach ISO nie jest może idealnie, ale widoczne szumy pojawiają się dopiero przy wartości 1600, (przy niższych obraz jest czysty). Na poniższym zestawieniu możecie zobaczyć, jak aparat radzi sobie z poszczególnymi wartościami ISO. Zdjęcia w pełnej rozdzielczości znajdziecie w naszej galerii.
Należy też dodać, że smartfon pozwala zapisywać zdjęcia w formacie RAW. Taką możliwość daje większość topowych smartfonów, ale z kronikarskiego obowiązku należy o niej wspomnieć. To duży plus, jeśli ktoś ma zamiar obrabiać zdjęcia w programie graficznym.
Tryb filmowy nie nadąża za fotograficznym. Smartfon oferuje nam jakość Full HD i prędkość 60 klatek na sekundę – w smartfonach to wciąż nie jest standard, więc Huawei należy się pochwała. Mimo to, jakość filmów (przynajmniej dla mnie) pozostawia nieco do życzenia. Po pierwsze zdarzają się problemy z płynnością, a po drugie szczegółowość materiału jest daleka od ideału. Obraz nie jest tak ostry, jak być powinien i pod tym względem telefon wypada gorzej niż kompakty ze średniej półki.
Nie brakuje za to dodatkowych opcji. Wśród nich filmy poklatkowe, a także slow-motion. Tryby bardzo ciekawe, tym bardziej, że w kompaktach są rzadkością. Pomimo dodatkowych opcji tryb filmowy pozostawia lekki niesmak – nie jest zły, ale wciąż czekam na więcej.
Do samopstryków otrzymujemy aparat o rozdzielczości 8 megapikseli z funkcją upiększania twarzy (8 różnych stopni upiększania) oraz rozświetlenia zdjęcia przez wykorzystanie ekranu telefonu. Jednostka dobrze sobie radzi ze zdjęciami — nie ma problemów z odpowiednim wyostrzeniem pierwszego planu oraz zachowaniem dobrego balansu bieli oraz ekspozycji. Szczegółowość jest zadowalająca, natomiast odwzorowanie kolorów wierne.
Samodzielność producenta poprowadziła go w kierunku produkcji własnych układów skutkiem czego Huawei P9 został wyposażony w układ Kirin 955 z dwoma procesorami — Cortex-A72 o taktowaniu 2,5 GHz oraz Cortex-A53 o taktowaniu 1,8 GHz. Oprócz tego mamy do dyspozycji 3 GB pamięci operacyjnej oraz grafikę Mali-T880 MP4.
System Android 6.0 śmiga aż miło. Wszystkie animacje są bardzo płynnie, podobnie jak przełączanie między aplikacjami. Wzorowa kultura pracy telefonu zostaje zachowana także podczas oglądania multimediów czy przeglądania witryn w widoku komputerowym.
Układ, jednakowoż, nie wypada w benchmarkach tak dobrze, jak konkurencja — w teście AnTuTu 6 (wynik ogólny) model zdobywa około 95. tys. punktów czyli ok. 60 tys. punktów mniej niż HTC 10 z Snapdragonem 820. Wydajniejsze są też LG G5, Galaxy S7 czy iPhone 6s Plus. Z drugiej jednak strony jednostka notuje i tak wyższe wyniki niż Snapdragon 810. Pozycję lidera przejmuje natomiast w teście Geekbench 3 – Multi Core.
Odrobinę gorzej kształtuje się porównanie wydajności graficznej, gdzie Huawei P9 zdobywa noty gorsze od Samsunga Galaxy S6 czy Sony Z5 Premium, czyli de facto flagowców z zeszłego roku. Nie ma to jednak wyraźnego wpływu na kompatybilności z grami. Bez problemu mogłem pograć sobie w Mortal Kombat X bez żadnych przycięć czy spowolnień animacji. Telefon dobrze sobie też radzi z odtwarzaniem filmów. Bez problemu uruchomimy nie tylko wideo w rozdzielczości Full HD, lecz także film 4K (4096×1716, h264, aac, 35mbps), więc w razie potrzeby nie musimy zajmować sobie czasu konwersją plików.
W codziennym użytku nie spostrzegłem, aby Huawei P9 nagrzewał się do nietypowych temperatur. Ponieważ jednak posiada aluminiowe plecki, kiedy już zaczyna się nagrzewać, temperatura zostaje rozprowadzona po całym korpusie urządzenia. Nie są to jednak przesadnie duże wartości — maksymalna temperatura, jaką zarejestrowałem wynosiła 35 st. C.
Ponownie Huawei rozbudowuje Androida o nakładkę systemową EMUI, tym razem dodatek pojawia się w wersji 4.1. Wprowadza ona znaczne urozmaicenie do systemu i to zarówno pod względem wyglądu, jak i funkcjonalności. Bardzo podoba mi się połączenie pulpitu z siatką aplikacji (zupełnie jak w iOS) i przeźroczystość zastosowana w niektórych elementach menu.
Tak samo jak w poprzedniku, tak i tu znacznym udogodnieniem jest rozdzielenie listy powiadomień i belki skrótów. To znacznie ułatwia pracę z urządzeniem, ponieważ nie trzeba przechodzić przez listę notyfikacji, aby dopchać się do belki, jak to ma miejsce np. w Sony Xperia XA.
W ustawieniach znajdziemy jeszcze dodatkowe opcje:
Wśród aplikacji dodanych znajdziemy Menadżer telefonu pozwalający sterować zużyciem zasobów systemowych (optymalizację systemu, menadżer transmisji, ochrona przed nękaniem, menadżer zasilania). Jest też kilka mniej przydatnych programów — menadżer plików, rejestrator dźwięku, latarka, lustro czy kompas. Jest także asystent śledzący naszą aktywność fizyczną pokazujący wskaźnik BMI o pozwalający w wytyczeniu i osiągnięciu konkretnego celu.
Rozbudowane oprogramowanie wspiera także wbudowany akumulator o pojemności 3000 mAh. Energię możemy oszczędzać za pomocą specjalnych trybów dostrajających wydajność telefonu do pożądanego czasu działania. Znalazło się tu także miejsce dla specjalnego planu zasilania zawężającego funkcjonalność telefonu do absolutnego minimum. Po jego aktywowaniu nawiążemy połączenie głosowe lub wyślemy wiadomość, zaś interfejs systemowy zostaje silnie okrojony.
Nie ma jednak problemu, aby telefon wytrzymał bez ładowarki 1,5 – 2 dni. Taki wynik udało mi się osiągnąć, kiedy mniej obsesyjnie korzystałem z internetu i gier. Przy bardziej wytężonej pracy czas działania na baterii wystarcza w zupełności na cały dzień roboczy, więc nie mam pod tym względem żadnych zastrzeżeń. W teście PC Mark dla Androida telefon wyciąga czas porównywalny do Sony Xperia X i nieznacznie dłuższy od LG V10. W Geekbench 3 natomiast telefon działa krócej niż HTC 10 czy nawet LG G5.
Do odtwarzania multimediów użytkownik otrzymuje głośnik monofoniczny, który bardzo głośno gra (emituje dźwięk o natężeniu dochodzącym do 86 dB), ale i tak szkoda, że nie jest to wyposażenie stereofoniczne. Niemniej jednak, obecna tu jednostka generuje bardzo ładnie brzmiący dźwięk — o dobrze wyważonej proporcji między tonami wysokimi oraz niskimi i czystym brzmieniu.
Również głośnik do rozmów telefonicznych odznacza się bardzo czystym dźwiękiem oraz odpowiednią mocą. Nie miałem problemów w porozumieniu się z moimi rozmówcami, a oni zaś nie skarżyli się na jakość dźwięku rejestrowaną przez mikrofon P9. Słowem — super.
Telefon posiada wbudowany moduł Wi-Fi oferujący zgodność ze standardami 802.11 b/g/n/ac oraz pracujący w dwóch zakresach — 2.4 oraz 5 GHz. Nasz maniaKalny test sprawdzający czułość wbudowanych anten pokazał, że Huawei P9 nie ma problemu z zasięgiem nawet wtedy, kiedy urządzenie znajdzie się na innej kondygnacji niż router.
Oprócz Wi-Fi mamy też dostęp do sieci LTE kat. 6 (prędkość pobierania do 300 Mbps). Oprócz tego mamy do dyspozycji moduł GPS z obsługą GLONASS oraz Beidou. W warunkach miejskich oferuje on wystarczającą dokładność, aby nawigować po mieście. Przesunięcie zarejestrowanej trasy względem ścieżki jaką przebyłem jest niewielkie.
Huawei P9 dysponuje 32 GB pamięci wbudowanej, z czego użytkownik otrzymuje do użytku własnego około 25 GB. Możemy też rozbudować pamięć wewnętrzną o kartę pamięci microSD. Sprawdziłem kompatybilność telefonu z redaKcyjną kartą Kingston 128 GB microSDXC Ultra Class10 UHS-1) i nie było żadnego problemu z dostępem do niej.
Urządzenie nie ma też problemu z obsługą akcesoriów OTG. Rozpoznaje myszkę, pamięć przenośną oraz dysk twardy z własnym zasilaniem (obsługuje system plików FAT32 i NTFS), radzi sobie również z rozdzielaczami portów USB.
Zdziwiłbym się, gdyby Huawei P9 nie okazał się sukcesem. Producent konsekwentnie rozwija swoje telefony skutkiem czego najnowszy flagowiec jest jednym z najlepszych telefonów, jakie testowałem. Nie chodzi mi tutaj o wydajność zmierzoną w benchmarkach czy ilość rdzeni zamontowanego procesora. Huawei P9 sprawdza się świetnie na gruncie, na którym każdy z nas jest testerem — w codziennym użytku. Tu szybko odkrywamy, że telefon jest poręczny i bardzo łatwy w obsłudze, system charakteryzuje się fantastyczną kulturą pracy, a całość tworzy naprawdę udany produkt.
Huawei P9, pomimo obecności dwóch aparatów wciąż zalicza niewielkie braki w fotografii mobilnej — brakuje mi tu możliwości kręcenia filmów 4K, optycznej stabilizacji czy fizycznego spustu migawki, ale z drugiej strony sprzęt charakteryzuje się bardzo konkurencyjną ceną. Za tę kwotę nie sposób oczekiwać czegoś więcej i nawet ekran o rozdzielczości Full HD nie wydaje się dużym kompromisem. Jak dla mnie, Huawei P9 to ideał.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…