Razer Hammerhead czy Ozone Tri-FX? A może obie pary? Która z nich będzie lepsza i czy tak naprawdę da się stworzyć niezłe słuchawki dokanałowe dla gracza w rozsądnej cenie? Wszystkiego dowiecie się w naszym najnowszym teście.
Słuchawki dokanałowe to specyficzny rodzaj sprzętu audio – muszą być jednocześnie małe i kompaktowe, i zapewnić przyzwoitej jakości dźwięk. Do naszej redakcji trafiły dwa zestawy słuchawkowe, które zaprojektowano z myślą o mobilnych graczach: mowa tu oczywiście o Razer Hammerhead V2 oraz Ozone Tri-FX. Spędziłem z nimi kilka dni, podczas których słuchałem muzyki i grałem w swoje ulubione gry – nie tylko na smartfonie. Jak poradziły sobie te zestawy i czy warto się nimi zainteresować? Zapraszam do testu.
Oba pudełka od razu zwracają na siebie uwagę – zarówno w przypadku marki Razer, jak i Ozone. Nie ma tu miejsca na zbędne dodatki, a wszystko zapakowane jest schludnie i znajduje się tam, gdzie powinno. Ozone posiada przewagę nad Razerem o tyle, iż producent zdecydował się umieścić wszystkie dodatki – takie jak końcówki wzmacniające (o nich więcej w dalszej części) czy chociażby wymienne, silikonowe nakładki – na „widoku”. W przypadku Razera nie wiemy czego się spodziewać, jednak cała tajemnica szybko zostaje wyjaśniona.
Po rozpakowaniu i wyłożeniu wszystkiego przed sobą, od razu widać z czym mamy do czynienia: obie marki zdecydowanie dbają o graczy i chcą, aby ich sprzęt służył długo i był jak najbardziej komfortowy.
W modelu Razer Hammerhead V2 znajdziecie słuchawki z długim, płaskim kablem zakończonym zakrzywionym wtykiem, etui do przenoszenia słuchawek oraz kilka silikonowych nakładek do wymiany. Zarówno słuchawki, jak i etui od samego początku biją od siebie jakością wykonania i nie można na nią narzekać – mogą przeszkadzać tylko drobnostki, takie jak neonowy, zielony kolor, który w moim odczuciu był zbyt jasny. Dołączone do słuchawek etui jest twarde i na pewno ochroni słuchawki w plecaku czy podczas noszenia ich w kieszeni. Domyślnie założone nakładki na słuchawki Razera były jednak za duże – szybko wymieniłem je na odpowiedni dla siebie rozmiar, który zmieścił się całkowicie w moich uszach.
Słuchawki Ozone posiadają bardzo podobne wyposażenie: znajdziemy tu pokrowiec, 3 końcówki wzmacniające o rożnej charakterystyce oraz tyle samo typów silikonowych wkładek. W przeciwieństwie do Razera, słuchawki od Ozone od razu idealnie ułożyły się w moich uszach – zapewne dlatego, iż producent zdecydował się założyć gumki w rozmiarze medium. Całość słuchawek została wykonana z aluminium, które jest przyjemnie chłodne i odpowiednio ciężkie w dłoniach – osoby z mniejszymi uszami mogą jednak mieć problem z utrzymaniem słuchawek przez małżowinę, co zaowocuje ich wypadaniem – nie powinno się to stać, ale mimo wszystko może. Tak jak i w przypadku Razera mamy tutaj nieplączący się, czerwony płaski kabel oraz etui, które jest nieco miększe na górze, ale już po bokach konstrukcji chroni dostępu do słuchawek „na sztywno”.
Obie pary słuchawek testowałem na dwa sposoby: pierwszy z nich opierał się o klasyczne podłączenie ich do smartfona (w tym przypadku Sony Xperia Z2), a drugi do dedykowanego DACa firmy Audiotrak z zintegrowanym wzmacniaczem słuchawkowym. Muzyki słuchałem ze Spotify i Tidala jak również korzystając z karty pamięci i plików w formacie FLAC.
Razer Hammerhead V2 trzymają niezłą scenę, jak na słuchawki dokanałowe w tym budżecie. Od razu rzuca się w uszy szybki, pulsujący bas, który nie zakrywa reszty pasma i nie zalewa go niepotrzebnie – słuchanie elektronicznej muzyki lub innych syntetycznych jej odmian sprawiało mi więc dużo przyjemności. Bas po prostu jest tam, gdzie ma być. To samo mogę napisać o średnicy, jest ona słyszalna, lekko na przodzie, jednak nie posiada w sobie dużej ilości detali. Najgorzej w tym wypadku wypada góra, która jest ewidentnie przytłumiona, nie ma „iskierek” i nie porazi syczeniem. Hammerhead V2 to zestaw, który nadaje się do każdego gatunku muzycznego z przewagą na te, które tworzone są cyfrowo i posiadają dużą ilość basu jednocześnie nie uwypuklając separacji poszczególnych dźwięków. Fani hip-hopu, house’u i pochodnych drum and bassu będą wniebowzięci.
Czas na Ozone i tutaj mamy dużo większe pole do popisu, bowiem producent dostarczył specjalne wkładki, które po wkręceniu pozwalają na modyfikacje dźwiękowe. Wśród nich znajdziemy te, które podbiją bas, środek i górę, czyli trzy najważniejsze elementy. Przetestowałem wszystkie, jednak najlepiej wypadają te, które skupiają się na środku – dźwięk jest wtedy najbardziej naturalny. W przypadku modelu Tri-FX, scena jest mniejsza niż u Razera i można mieć w głowie uczucie „ściśnięcia” dźwięku pomiędzy uszami – nie jest to jednak nic złego. Słuchawki od Ozone radzą sobie jednak nieco lepiej z bardziej wymagającymi, instrumentalnymi płytami lub muzyką eksponującą członków zespołu i ich role na scenie. Elektronika również brzmi dobrze, jednak w Tri-FX brakuje jej takiego polotu, jaki znajdziemy w Hammerhead V2.
Słowem podsumowania muzycznej części: obie pary grają dobrze i nadadzą się świetnie do YouTube’a, słuchania Spotify w drodze do szkoły czy pracy lub po prostu na kanapę podczas relaksu. Warto jednak pomyśleć o preferowanych przez nas gatunkach muzycznych przed zakupem.
W tym wypadku obie pary testowałem podobnie, jak w przypadku muzyki. Jako, że jest to mobilny odpowiednik nausznych wersji, postanowiłem pograć zarówno na smartfonie, ale też na… komputerze. No bo przecież dlaczego by nie mieć pary, którą można zabrać ze sobą wraz z laptopem na weekend, prawda?
Słuchawki Razera sprawdzają się naprawdę dobrze w każdej grze mobilnej. To co od razu zwróciło moją uwagę to doskonała izolacja od otoczenia – po założeniu słuchawek po prostu nie słychać, co dzieje się dookoła nas. Jest to zdradliwe, jednak podczas gdy w podróży na pewno świetnie się sprawdzi. W grach model Hammerhead V2 rozwija skrzydła i słychać po prostu wszystko, z każdej możliwej strony. Po wpięciu do komputera i DACa jest jeszcze lepiej – granie w Counter Strike’a czy oglądanie filmów jest po prostu przyjemne. Nic dodać, nic ująć. Odpowiednia długość kabla pozwala zlikwidować zmartwienia, czy aby na pewno „sięgnie” on w komfortowe miejsce. Zdecydowany plus dla Razera za izolację i pozycjonowanie w grach, jestem zaskoczony!
Ozone Tri-FX sprawują się podobnie, jednak mają jedną, delikatną przewagę nad Razerem, o której nie wspomniałem podczas opisywania pudełka. Model Tri-FX izoluje podobnie, jednak nieco słabiej od Hammerhead V2. Mimo to, osoba, która stała obok mnie mogła mówić i mówić: i tak nic nie słyszałem. Jest więc dobrze. Podczas gry słuchawki od Ozone wydawały mi się nieco „jaśniejsze”. Strzały nie posiadały tak potężnej ilości basu jak u Razera, jednak łatwo można to zmodyfikować wkładkami. Przy próbie podpięcia do komputera spotkało mnie jednak zaskoczenie, po którym aż się uśmiechnąłem. W środku pudełka znalazłem dodatkową przejściówkę na mikrofon oraz słuchawki – możecie więc wpinać śmiało do DACów, kart dźwiękowych oraz innych dodatków bez obaw o to, że mikrofon nie zadziała. Jakość tego ostatniego stoi na przyzwoitym poziomie, jednak jeśli ktoś posiada lepszy, nauszny zestaw do gier w domu, to znajomi od razu usłyszą różnice. Rozmowy na Skype czy komunikacja w grach mu jednak nie straszna. Nie ma tu fajerwerków: jest tak jak ma być, chociaż dałoby się poprawić kilka elementów, takich jak chociażby pozycjonowanie i jego dokładność.
Od samego początku nastawiałem się, że spośród tych dwóch par będę w stanie wybrać jedną, która zdecydowanie jest lepsza od drugiej: niestety, nie udało się. Obie posiadają swoje wady oraz zalety, ale zarówno na Razera jak i Ozone warto zwrócić swoją uwagę. Obaj producenci zadbali o jakość słuchawek oraz sporą ilość akcesoriów, przez co każdy będzie zadowolony. Przed decyzją o zakupie warto usiąść i zastanowić się, do czego konkretnie ich potrzebujemy i w jakiej formie będziemy z nich korzystać: w przypadku uniwersalności w grach i muzyce przewaga idzie jednak nieco bardziej w stronę Razera, ale jest to naprawdę małe odchylenie.
Jeśli dużo jeździsz w różnych warunkach, ale chcesz pograć ze znajomymi – kup Ozone. Jeśli potrzebujesz dobrych słuchawek do ciężkiej muzyki – bierz Razera. Ciężko tak naprawdę określić, która z tych par jest przeznaczone do konkretnych zadań – i to jest właśnie ich zaletą. Obie są maksymalnie uniwersalne.
Zdecydowanie mogę polecić Razer Hammerhead V2, jak i Ozone Tri-FX wszystkim osobom, które szukają sprzętu „na miasto” oraz do grania w podróży i po godzinach – nie tylko na urządzeniach mobilnych. Nie ma tu co prawda wielkiego zachwytu – jest po prostu dobrze. A to ważne podczas wydawania pieniędzy na nowe słuchawki.
ZALETY
|
WADY
|
ZALETY
|
WADY
|
Nowego Xiaomi pokochasz za pojemną baterię i wysoką wydajność. Xiaomi Redmi Turbo 4 ujawnił część…
Ta gra to interaktywny film, który stał się niemałym hitem w oczach krytyków i graczy.…
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…