Pewna grupa maniaKów ciągle nie jest w stanie zrozumieć fenomenu ,,patelni”, czyli phabletów z ekranem o przekątnej 5.5 cala i większych. Sprzedaż Xiaomi Mi Max pokazuje, że zapotrzebowanie na nie jest spore – model ten sprzedał się w 1.5 mln egzemplarzy.
ManiaKalni czytelnicy zainteresowani branżą mobilną zauważyli zapewne, że na rynku najczęściej pojawiają się smartfony z ekranami o przekątnej oscylującej w okolicach 5.5 cala. Mam tu oczywiście na myśli sprzęty o specyfikacji technicznej ,,na poziomie”, czyli np. z mocniejszym SoC niż Snapdragon 410. Większość tych propozycji pochodzi z Chin i jak się okazuje trend ten nie jest przypadkowy, a dla części klientów nawet 5.5 cala to za mało.
Analityk Kevin Wang oszacował na podstawie swoich źródeł, że Xiaomi Mi Max, czyli phablet z 6.44-calowym wyświetlaczem, sprzedał się w ciągu dwóch miesięcy od wejścia do sprzedaży w 1.5 mln egzemplarzy. To całkiem sporo jak na sprzęt o tych rozmiarach, nawet jak na Chiny, gdzie phabletów każdych rozmiarów przecież nie brakuje.
Dość często piszę na łamach gsmManiaKa o nowościach i nie trudno mi zauważyć, że urządzenia z ekranami o przekątnej większej bądź równej 5.5 cala pojawiają się na rynku najczęściej. Po kilku rozmowach z przedstawicielami różnych producentów choćby przy okazji polskich premier wiem, że to nie jest przypadek – po prostu najliczniejsze grono klientów życzy sobie smartfonów o takich rozmiarach, względnie o przekątnej zbliżonej do 5 cali. Na mniejsze propozycje popyt jest na tyle mały, że producenci pomijają ten segment, szczególnie jeśli mowa o urządzeniach z wyższych półek. I właśnie dlatego trudno mi uwierzyć w pojawienie się Galaxy S7 mini – choć wszystkim zainteresowanym życzę, by ten 4.6-calowy smartfon o topowej specyfikacji ujrzał światło dzienne.
Źródło: GizmoChina
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.