Zbliżający się koniec umowy z operatorem to świetny powód aby poszukać dla siebie rozgrzeszenia i utopić sporą ilość pieniędzy w nowy smartfon. Doskonale wiem czego szukam, jednak mimo znajomości rynku, cały czas nie umiem tego znaleźć. Wbrew pozorom, nie ja jeden muszę mierzyć się z tak abstrakcyjnym problemem.
Jak być może część z Was wie, jestem szczęśliwym posiadaczem Sony Xperii Z3. Z moją Zetką znamy się jak łyse konie, jednak przychodzi w życiu każdego urządzenia mobilnego taki czas, kiedy niemal dwa lata wiernej służby w interesie użytkownika zostają nagrodzone wcześniejszą emeryturką pomostową. Moja Xperia – mimo, że cały czas spełnia swoją rolę – jest już w zaawansowanym wieku przedemerytalnym i najpewniej zaczyna domyślać się, co to dla niej oznacza.
Chciałem Xperię X Performance, ale mając to urządzenie w ręce nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to jest telefon na najbliższe dwa a może i trzy lata. Ma wszystkie cechy, których poszukuję, jednak jest jakieś takie trudne do wytłumaczenia ALE, efektem którego urządzenie znajduje się póki co na mojej liście dość wysoko, jednak nie jestem w stanie zagwarantować Japończykom tego, że decyzja o zakupie już zapadła i jest nieodwołalna. A to że cena, to że 5 cali to sporo miejsca, ale przecież obecnie w swojej wiekowej Zet-Trójce mam 5,2 cala i nie widzę powodu dla którego należałoby zmniejszać powierzchnię roboczą. Kusi natomiast metalowa obudowa i świetny aparat.
Zresztą, sporo firm walczy obecnie o moje pieniądze. To nic dziwnego i w sumie, to cieszę się, że stoję przed problemem nadmiaru obfitości a nie – jak nasi rodzice przed 1990-tym rokiem – jestem zmuszany, żeby brać jakieś ochłapy, które akurat znajdują się na półkach. Jak wtedy podjęcia decyzji nie ułatwiał im system, tak mi podjęcia racjonalnej decyzji o zakupie nie ułatwia nudny i przewidywalny układ sił na rynku. Długo wahałem się nad Huawei P9, którym stale i niezmiennie zachwycona jest żona, przeszedł mi przez myśl flagowiec od LG czy S7 EDGE od Samsunga, a jednak cały czas nie jestem w stanie wskazać telefonu, który ma „to coś”. Coraz śmielej zerkam w kierunku HTC, które w swoim najnowszym flagowcu naprawdę pokazało wielki kunszt, jednak jak na złość, urządzenie nie jest dostępne w mojej sieci. Przynajmniej póki co. A co to za frajda dla maniaka komórek kupować jakiegoś suchara w ponad rok po premierze? 😉 Odpowiem – znikoma.
I tak, cały czas myślę nad tym, komu dać zarobić. Chcę urządzenia ze świetnym aparatem, bo fotografia mobilna to moje hobby a poniekąd i praca. Życzyłbym sobie głośników stereofonicznych nie gorszych i nie grających ciszej niż te w mojej Xperii Z3, zależy mi na tym żeby telefon był po prostu ładny i funkcjonalny w swoim wykonaniu. Skaner odcisków palców to dla mnie coś zbędnego, no ale już trudno – skoro wszyscy się w to pchają, niech jest. I tak ustawię sobie odblokowywanie wzorem widocznym na ekranie. Czy urządzenie będzie ze szkła czy z metalu, nie ma to dla mnie znaczenia. Obydwa tworzywa mają swoje niezaprzeczalne wady i zalety. Wodoodporność? Niekoniecznie. Zalanioodporność? Wskazana. Żeby można było porozmawiać podczas ulewy. Sony rozpieściło mnie dobrym ekranem o przekątnej 5.2 cala i jestem niemal przekonany o tym, że to idealna wielkość wyświetlacza. 5 cali to chyba jednak nieco za mało, choć wiem że to ledwie kilka centymetrów różnicy.
Za kilka dni mają dzwonić zawsze przemili konsultanci, żeby uzgodnić ze mną szczegóły mojej wymarzonej oferty z telefonem. I o ile chętnie przywitam dodatkowe gigabajty transferu, o tyle cały czas zerkam w stronę swojej Xperii Z3 i nie wiem, czy wspomniana na wstępie tego tekstu emerytura nie będzie musiała zostać odłożona w czasie. Bo albo nie jestem w stu procentach do danego urządzenia przekonany, albo nie ma go w ofercie lub kosztuje krocie. Trudna sprawa.
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.