Na przestrzeni ostatnich tygodni raczeni byliśmy wieloma informacjami na temat skandali dotyczących zagranicznych streamerów. Twórcy ci prowadzili audycje na żywo, podczas których uprawiali zamaskowany w świetle prawa hazard ściśle związany z wirtualnymi przedmiotami z gry Counter Strike, które realnie da się spieniężyć za niemałe kwoty. Cała ta sytuacja nazywana jest przez środowiska gamerów Aferą Hazardową i trafiła niedawno do Polski. Zamieszani są w nią Nitro i Isamu, youtuberzy obserwowani przez ponad milion internautów.
Afera Hazardowa, jak wiedzą bardziej zainteresowani sprawami politycznymi w naszym kraju, rozpętała się 1 października 2009 roku po opublikowaniu przez „Rzeczpospolitą” artykułu Cezarego Gmyza. Zbieżność nazw wynika oczywiście z posiadania wspólnego mianownika, jakim są niebezpiecznie uzależniające gry pieniężne.
„PhantomL0rd”, a własciwie James Varga został oskarżony przez Richarda Lewisa, dziennikarza e-sportowego, o to, że jest (a nie przyznawał się do tego) współwłaścicielem jednej z ogólnodostępnych internetowych ruletek, którą osobiście reklamował przedstawiając szerszej publiczności. Dziennikarz otrzymał te informacje od anonimowego hakera śledzącego nieprawidłowości w działaniu tego typu portali.
Wśród zarzutów rozpowszechnionych na wielu specjalistycznych forach, znajdują się doniesienia jakoby James Varga miał dostawać od programisty podpowiedzi dotyczące gry, tak by dać swoim widzom mylny obraz rachunku prawdopodobieństwa „przegranej” do „zwycięstwa”. Miało to sprowokować myślenie, że z pewnością uda im się wzbogacić. Co logiczne i niestety zasmucające, PhantomL0rd w rozgrywki hazardowe pokazywane podczas streamingów „inwestował” pieniądze, które przegrali między innymi jego widzowie, a nie swoje, prywatne środki. W ten oto sposób serwowana skrzywiona rzeczywistość mu, jako współwłaścicielowi, przynosiła potrójne zyski. W jaki sposób?
- Grając nie za swój majątek, nie ponosił żadnych konsekwencji przegranych (takowe musiały „od czasu do czasu” się zdarzyć, by zachować wiarygodność),
- Nieuczciwie zgarniał pule z gier, w których uczestniczył,
- Zarabiając ogromne sumy podczas losowań, nakłaniał widzów, by korzystali z jego ruletki.
Według doniesień YouTubera „Mervo”, podobna sytuacja miała mieć miejsce na naszym, polskim podwórku. Według niego Nitro, Isamu lub nawet cała Pompa Team (grupa zrzeszająca najpopularniejszych polskojęzycznych twórców internetowych) może być właścicielem CSBETGO, strony o charakterze hazardowym, którą zresztą reklamuje.
Kluczowym obszarem zainteresowań Mervo, którego w obecnej sytuacji bez skrupułów możemy nazwać dziennikarzem śledczym, jest adres pocztowy „thenitrozyyq.nazwa.pl”, który oprócz na prywatnych stronach Nitra, widnieje także na domenie CSBETGO.
Najwięcej informacji kontrujących zarzuty przedstawione przez Mervo wnosi materiał opublikowany na kanale „Okiem Fabiana”, w którym wypowiedzieli się Nitro i Isamu, dwaj YouTuberzy o ponad milionowej widowni. Twórcy, jak to Pompa Team ma w zwyczaju, w sposób z lekka ordynarny wytłumaczyli, że nie są właścicielami ruletki, ale jedynie udostępniają domenę na poczet właściciela. Powiedzieli również, że kiedyś mieli w planach otworzenie takiego serwisu, ale nie posiadali odpowiednich umiejętności informatycznych. Niedługo później zaś miał zgłosić się do nich specjalista, który wykonał ruletkę „od początku do końca” i podpisał z nimi kontakt na jej rozreklamowanie.
Tylko… co jest prawdą? Tak samo brak jest materiału dowodowego potwierdzającego ewentualne manipulacje ze strony Pompa Teamu, tak i my, jako widzowie, nie widzieliśmy dowodów na to, że Nitro i Isamu dostawali, jak sami mówią, skromne 2 000 za wykonanie filmu promującego ruletkę. Nitro powiedział, że jakby był technikiem i potrafił robić jackpoty, to byłby milionerem i najprawdopodobniej nie nagrywałby już filmów na YouTube. Dlatego też przy kwotach jawiących się jako miliony, w mojej skromnej opinii, 2000 za film, którego stawką jest poniekąd nakłanianie widzów do tracenia pieniędzy w grach hazardowych, co grozi nałożeniem przez Służbę Celną grzywny w wysokości do 3000 zł, lub sądownie do 16 mln. zł, a również do łamania przez nich regulaminu (serwis był przeznaczony tylko dla osób przebywających na terytorium Ukrainy), to żałośnie niska cena.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.