HTC Desire 10 Lifestyle i HTC Desire 10 Pro to kolejny dowód na to, że Tajwańczykom skończyły się już rozsądne pomysły. W świecie Androida nie można liczyć na sukces sprzedażowy bez solidnych propozycji ze średniej półki, a takich HTC nie miało już od dawna. Z firmą lepiej już nie będzie.
Historia HTC to pasmo wielkich sukcesów i sromotnych porażek. Kiedyś firma była prawdziwym gigantem na rynku smartfonów, który sam dyktował trendy i zbierał ogromne pochwały nie tylko za świetne smartfony, ale również za rewolucyjną dla Androida nakładkę Sense. Niestety, gdzieś pod koniec 2011 roku wszystko zaczęło się rozpadać, a z dawnej potęgi dziś nie zostało już praktycznie nic. Dzisiejsze premiery udowodniły to po raz kolejny.
Jeszcze wiosną tego roku widziałem przed HTC szansę, co było zasługą świetnego i ciepło przyjętego przez większość obserwatorów HTC 10. Na polskiej premierze padły zapewnienia, że tym razem Tajwańczycy posłuchali się swoich fanów i stworzyli smartfon dopracowany do perfekcji. Może nie była to do końca prawda, gdyż takie rzeczy po prostu się nie dzieją, jednak po pierwszym spotkaniu z HTC 10 pomyślałem sobie: ten smartfon ma potencjał! Nasz test HTC 10 pokazał, że miałem rację (z uprzejmości nie wspomnę za to o dystrybucji na wolnym rynku), jednak liczyłem również na to, że HTC pójdzie za ciosem i pokaże coś równie ciekawego w średniej półce, tak kluczowej w świecie Androida. Czas pokazał, jak bardzo się pomyliłem.
W ostatnim czasie poznaliśmy HTC One A9s. Wystarczy tylko spojrzeć na ten smartfon i już wiadomo, co mogło siedzieć w głowach jego projektantów – i zdecydowanie nie były to w pełni autorskie pomysły. Nie przekonują mnie tłumaczenia, że design to ewolucja stylu HTC, że firma ma z Apple umowę patentową, a literkę ,,s” możemy znaleźć w wielu smartfonach różnych firm. Jednak nie chciałem z miejsca skreślać za to HTC, bo smartfon ten jest tylko kontynuacją zeszłorocznej myśli, więc czekałem na debiut HTC Desire 10 Lifestyle i HTC Desire 10 Pro, które w teorii mogły wprowadzić prawdziwy powiew świeżości w średniopółkowe portfolio HTC. Okazało się jednak, że się przeliczyłem.
Czy HTC Desire 10 Lifestyle i HTC Desire 10 Pro to beznadziejne smartfony? Zdecydowanie nie. Jednak nieprzemyślane cięcia kosztów skutecznie zabijają ich atrakcyjność. Designu nie będę oceniał, bo to kwestia gustu, jednak Snapdragon 400 w smartfonie za 1099 złotych brzmi jak ponury żart, szczególnie w obliczu potężnej konkurencji z Chin, która coraz śmielej wchodzi na kolejne rynki. Pewnie pojawią się jakieś głosy, które będą próbowały dowieść, że spore grono klientów nie patrzy na zastosowaną jednostkę centralną i dla nich smartfon ma przede wszystkim działać, jednak nie oszukujmy się – ludzie przed zakupem czytają recenzje, bo mało kto kupuje kota w worku. A jak już kupuje, to na obudowie takiego smartfona nie znajdziemy logo HTC, a Samsunga, Apple czy Huawei. Z taką średnią półką Tajwańczycy nic nie ugrają.
Chcę, żebyśmy mieli jasność – mój wpis nie wziął się z niechęci do HTC. Do samej firmy ,,nic nie mam”, a nawet prywatnie uznaje HTC 10 za jeden z najlepszych smartfonów tego roku, a HTC One M7 za jeden z najlepszych smartfonów w całej historii tej branży. Nie widzę jednak przed HTC świetlanej przyszłości. Co prawda wątpię w to, że HTC upadnie w najbliższym czasie, jednak jednego jestem (prawie) pewien – lepiej nie będzie już nigdy. Bardzo chciałbym się mylić…
Na koniec drobna informacja – HTC Desire 10 Lifestyle ma w Polsce kosztować 1099 złotych, w wersji 2 GB/16 GB (ehh). HTC Desire 10 Pro raczej do nas nie trafi, a jak już, to niezbyt szybko.