Już za kilkanaście dni Google zaprezentuje nowe urządzenia z serii Pixel, które jednocześnie zrywają z popularną linią Nexus. Problem w tym, iż amerykańska firma celowo lub też nie dąży do przeciętności, którą widać w wielu smartfonach dostępnych obecnie na rynku.
Smartfony Pixel nigdy nie będą takie, jak Nexusy – i to prawda. Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, iż Google planuje radykalną zmianę, nie tylko nazwy, ale również usług, które otaczały do tej pory popularną serię Nexus. Zaczynają pojawiać się kolejne plotki na temat tego, że również Google Now może zmienić nazwę tak, aby wpasować się w cały koncept. Problem jest tylko jeden. Zmiana nazwy na Pixel nie pomoże, jeżeli nie będzie za tym stała żadna idea lub oryginalny pomysł kontynuujący schedę pozostawioną przez Nexusy oraz fanów. Patrząc jednak na przecieki, które wszystkie w świetnym wpisie zebrał dla Was Damian wygląda na to, że Pixele po prostu mają wmieszać się w tłum zalewając rynek swoją przeciętnością.
Tanio i dobrze
Patrząc kilka lat wstecz, a może nawet miesięcy, Nexusy od zawsze cechowało to, na co zwracają uwagę klienci na całym świecie: te smartfony były tanie, ale jednocześnie naprawdę solidne pod względem specyfikacji – coś obecnie, jak Xiaomi i inne chińskie marki, które zaczynają być powoli rozchwytywane przez użytkowników. Nowe Nexusy były dostępne w przystępnej cenie, a starsze wersje dalej otrzymywały aktualizacje, które nie lagowały i działały płynnie.
Seria Nexus, to przynajmniej w moim odczuciu synonim słów: referencyjny Android. To znaczy sprzęt, na którym system z zielonym robocikiem działa tak, jak powinien na wszystkich innych urządzeniach od różnorakich producentów. Nie oznacza to oczywiście, że seria Pixel również nie będzie mogła się tym pochwalić, bo jestem niemal pewien, że w tej kwestii będzie tak samo, jak miało to miejsce w przypadku Nexusów.
Drogo i… przeciętnie
Odwróćmy więc sytuację. Już Nexus 6P oraz 5X były smartfonami, które nieco zrywały z kanonem ustalonym przez Google. Owszem, modele są interesujące mimo średniego designu, jednak zadebiutowały w naprawdę wysokiej cenie, co odstraszyło potencjalnych użytkowników oraz zapalenców lubiących Androida. To był pierwszy sygnał, że w Mountain View coś się dzieje. Kolejnym z nich będą smartfony Pixel.
Co krok pojawiają się zdjęcia oraz przecieki na temat wyglądu nowych Pixeli i muszę przyznać, że wyglądają one… okropnie. Niestety Google podczas współpracy z producentami idzie w złą stronę stawiając na koszmarny design. Oczywiście te przecieki nie muszą się sprawdzić, jednak o Pixelach wiadomo już zbyt dużo, a premiera jest zbyt blisko, by czekały nas jakieś radykalne zmiany. Wiem również, że wszystko jest kwestią gustu, jednak w tym wypadku Google się nie popisało, zdecydowanie.
Druga rzecz to cena. Po raz kolejny sieć donosi o wysokim pułapie, który znów będzie odstraszał. Pomijam fakt przeciętnego designu, ale patrząc również na specyfikację oraz jej wycenę okazuje się, że Pixele lądują tam, gdzie nigdy nie chciały być: obok smartfonów z przypiętą łatką „masówka”. Nowe urządzenia wyglądają jak tysiące innych smartfonów z półki budżetowej. Cena jednak nie idzie w parze z wyglądem, a szkoda.
(Nie)odwracalny charakter
Smartfony Pixel mogą, ale nie muszą stracić charakteru, który miały Nexusy. Do tej pory ta seria kojarzy mi się ze świetnym oprogramowaniem, niską ceną oraz przede wszystkim możliwością bezproblemowej modyfikacji oraz wręcz niesamowitym wsparciem społeczności i fanów. Do tej pory na starsze modele niezależni developerzy wydają przecież nowe wersje Androida – a wcale nie muszą tego robić!
Czy urządzenia z serii Pixel wytyczą nową drogę rozwoju dla Google, czy to po raz kolejny kwestia: dobra, zróbmy i zobaczymy czy się spodoba? Przecież zawsze można porzucić.
Niestety nie znam odpowiedzi na te pytania, chociaż bardzo bym chciał. Na konkrety przyjdzie nam jeszcze poczekać do (zapewne) połowy października. Obyśmy się nie zawiedli.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.