Kilka dni temu, słynąca z jakości swoich usług firma RIM zanotowała dość dużą wpadkę. W wyniku awarii sieci energetycznej w Waterloo w prowincji Ontario, użytkownicy BlackBerry z Europy, Bliskiego Wschodu, Ameryki Południowej, Afryki oraz Kanady pozostawali bez wielu kluczowych usług przez niemal trzy dni. Dla zmagającej się z kryzysem korporacji to kolejna, przykra wiadomość w ostatnich tygodniach.
Po wielkiej awarii pora na wystawienie BlackBerry rachunku. Na dziś dzień szacuje się, że kanadyjska korporacja może mówić o stracie zysków rzędu 100 milionów dolarów. Co wchodzi w skład owych 100 milionów? Głównie refundacja z tytułu nie działających usług. BlackBerry zazwyczaj życzy sobie całkiem konkretnych pieniędzy w cyklu miesięcznym za świadczenie swoich mobilnych usług.
Gus Papageorgiou, analityk korporacji Scotia Capital, szacuje, że ponad 60-godzinna awaria odbije się także na akcjach korporacji. Prognozuje spadek rzędu 22 centów za akcję, jednak zapowiada też, że po weekendzie sytuacja powinna wrócić do normy a BlackBerry powinno już ostatecznie zażegnać ten niewielki kryzys.
Są jednak takie straty, które nie przekładają się zawsze tylko i wyłącznie na pieniądze. Dużo trudniejsza robota, która czeka RIM, to odbudowanie mocno nadszarpniętego zaufania środowisk biznesowych, które w wyniku owej awarii także poniosły straty. Trudno powiedzieć, czy publiczne przeprosiny, jakie już klilka dni temu wygłosił prezes firmy pozwolą na zatarcie tego przykrego incydentu. Obawiam się jednak, że desperacko walczące o swoich użytkowników RIM tą awarią pchnęło część ze swoich klientów w objęcia konkurencji, najpewniej Androida.
źródło: bgr.com
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.