Samsung Galaxy Note 7 to jeden z największych „niewypałów” w historii. Na aferze z wybuchającymi bateriami oraz oficjalnym wycofaniu tego modelu ze sprzedaży zyskają konkurenci. Komu może się poszczęścić?
Problemy z wybuchającymi bateriami w Samsungu Galaxy Note 7 pojawiły się od czasu jego premiery. W przeciągu niespełna dwóch miesięcy nie było tygodnia, w którym przestałyby królować informacje odnośnie tego modelu smartfona. Problem w tym, że często były one wyjątkowo negatywne. O skali precedensu może świadczyć chociażby trzykrotnie wymienianie smartfonów, które nadal potrafiły być niebezpieczne dla zdrowia i życia ich użytkowników.
Ciężko jest mi cieszyć się z cudzej tragedii, aczkolwiek rynek bywa nieugięty. Wycofanie Galaxy Note’a 7 to prezent dla konkurencji, która na pewno skorzysta z pojawiającej się luki. Wśród beneficjentów takiego obrotu sprawy od początku wymieniane jest Apple ze swoim iPhone’m 7, który wydaje się być najważniejszym konkurentem dla Galaxy Note 7. Okazuje się jednak, że na całości zyskać mogą także inne smartfony z Androidem na pokładzie… i to znacznie szybciej niż mogliśmy zdawać sobie z tego sprawę.
Niedawno na horyzoncie pojawił się Pixel i Pixel XL, które są odpowiednio 5- i 5.5-calowymi smartfonami stworzonymi przez Google’a. Pomiędzy Pixelem, a Galaxy Note’m 7 nie tylko widzę podobne proporcje pomiędzy wyświetlaczem, dobrymi podzespołami, ale także i dodatkami, jak chociażby Daydream View. Pojawia się także nowy asystent głosowy i najlepszy aparat na rynku (według DxOMark). To nie lada gratka dla wielu osób. Problemem może być jednak dostępność smartfona na światowych rynkach (w tym na terenie naszego kraju), a także jego wysoka cena. Jeśli Google dobrze to rozegra, to śmiem twierdzić, że na tragedii Samsunga może ugrać niezły sukces.
Podobnego zdania jest firma inwestycyjna Wells Fargo Securities. Jej analitycy uważają, że nie tylko Apple zyska na wycofaniu Samsunga Galaxy Note 7, ale również i pozostali producenci wykorzystujący system Androida na pokładzie swoich 5.7-calowych smartfonów. Wychodzą oni z założenia, że podobnie, jak użytkownicy iPhone’a nie chcą rezygnować podczas przesiadki z iOS-a, tak osoby pracujące na Androidzie wolałyby pozostać na niniejszym systemie. Wśród potencjalnych marek, które mogłyby zebrać żniwo na problemach Samsunga wymienia się inne telefony tego producenta, Motorolę (Lenovo), wspomnianego wyżej Google’a czy nawet LG, Kyocera oraz firmę Microsoft.
Czas pokaże kto zyska najwięcej na wpadce Samsunga. Jedno jest pewne – każde przedsiębiorstwo, które wstrzeli się teraz w potrzeby klientów pozostawionych na lodzie, zanotuje wyraźne skoki w sprzedaży swoich smartfonów. Wbrew pozorom to także dobra pora na reklamowe ataki konkurentów. Mam tylko nadzieję, że będą one robione z wyczuciem i w granicach dobrego smaku.
Źródło: Apple Insider, opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…