Wydajność
Czterordzeniowy procesor oparty na rdzeniach Cortex-A53 – to moim zdaniem powinno być absolutne minimum nawet w tańszych smartfonach, ale nie zawsze tak jest. Doogee X5 Max Pro został na szczęście wyposażony w taką jednostkę centralną, którą konkretnie jest MediaTek MT6737 o taktowaniu 1,3 GHz. Nie zabrakło rzecz jasna grafiki Mali-T720. Pozytywnie należy ocenić 2 GB pamięci operacyjnej RAM, rzecz dość rzadko spotykana w nowym smartfonach za mniej niż 500 złotych. Komplet ten powinien sprawdzać się w codziennych zastosowaniach, ale niestety tak nie jest.
AnTuTu
PC Mark
3DMark
T-Rex
Doogee X5 Max Pro w benchmarkach wypada przeciętnie, zarówno pod kątem CPU, jak i GPU. Widać to szczególnie dobrze przy porównaniu z podobnie wyposażonym LG X Power, z którym testowany smartfon przegrywa. Widać to również na co dzień, gdyż mimo względnie przyzwoitej konfiguracji, Doogee X5 Max Pro nie pracuje płynnie, drażniąc od czasu do czasu przestojami i przycinkami. Smartfon ma także problemy ze stabilnością, raz na jakiś czas wysyłając komunikaty o przymusowym wyłączeniu danej aplikacji. Część z nich, jak np. Zdjęcia Google, nie chciały się włączyć w ogóle. Na te problemy chwilowo pomogło przywrócenie telefonu do ustawień fabrycznych, jednak za jakiś czas one bez wyraźnej przyczyny powróciły. Trudno tego nie nazwać rozczarowaniem.
Układ graficzny też nie należy do przesadnie wydajnych, przez co większość gier działa co najwyżej średnio. I w tym przypadku pojawiały się problemy ze stabilnością – w czasie jednej z sesji w Dead Trigger 2, ekran zrobił się czarny, a telefon, z bliżej niewiadomych przyczyn… włączył latarkę. Tylko proste gry nie sprawiają X5 Max Pro większych problemów. Nie jest więc specjalnie dobrze z wydajnością, stabilnością i szybkością działania, nawet w tej klasie sprzętu. Dobrze, że Doogee chociaż się nie grzeje, ale to żadne pocieszenie.
Aparat
5 megapikseli z interpelacją do 8 megapikseli – taki zestaw aparatów znajdziemy w Doogee X5 Max Pro. Nie zabrakło rzecz jasna diody doświetlającej, która jest zadowalająco skuteczna.
Po uruchomieniu aplikacji aparatu, choćby z ekranu blokady, ujrzycie natywny dla Androida program, na który narzekam już od dłuższego czasu. Nic nie zapowiada, by to się kiedyś zmieniło. W przypadku Doogee X5 Max Pro musicie uważać, gdyż domyślnie program uruchamia się z włączonym trybem upiększania twarzy, którego działanie nie zawsze jest pożądane. Oprócz tego dostajemy tryb automatyczny i to już wszystko.
A jak sprawuje się sam aparat? Dokładnie tak, jak się można było spodziewać. Zdjęcia wyglądają przyzwoicie głównie na ekranie telefonu i wtedy można być z nich względnie zadowolonym, o ile były one wykonywane w sprzyjających warunkach oświetleniowych. Fotografie są wystarczająco szczegółowe, a zakres totalny nie najgorszy, ale delikatnie brakuje kontrastu i podkręcania barw, ale to da się poprawić w programach graficznych. Problemem jest za to często widoczna, fioletowa poświata. Zdecydowanie lepsza mogła być ostrość na brzegach kadru. Gdy światła zaczyna brakować, fotografowanie staje się udręką. Musicie jednak pamiętać, że to naprawdę tani sprzęt, który pod względem możliwości fotograficznych raczej nie odstaje od podobnie wycenionej konkurencji.
Wideo nagramy w rozdzielczości Full HD, ale klipy wyglądają jak materiał kręcony w niższej rozdzielczości. Większość parametrów prezentuje się dokładnie tak, jak przy fotografiach, w związku z czym radziłbym oglądać te filmiki na telefonie, darując sobie przesyłanie ich na telewizor. Płynność jest nawet do zaakceptowania, ale sporadycznie pojawiające się artefakty już nie.
Zdjęcia selfie są mierne i wyprane z kolorów, więc wszystkim tym, którym zależy na tego typu fotkach, radziłbym poprawiać co się da w programach graficznych, by osiągnąć bardziej zadowalający efekt.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.