Nubia postawiła na najwydajniejszy układ SoC ubiegłego roku, a zatem w obudowie został osadzony Qualcomm Snapdragon 820 (wytworzony w 14nm procesie technologicznym, złożony z dwóch rdzeni Qualcomm Kryo o częstotliwości taktowania 2.15 GHz + dwóch Qualcomm Kryo o taktowaniu 1.6 GHz). Chipset z układem graficznym Adreno 530, współpracuje z szybką pamięcią RAM LPDDR4 o wielkości 4GB.
Jest to połączenie bardzo popularne, na które w 2016 roku zdecydowało się wielu producentów elektroniki użytkowej. Nubia Z11 nie ma się czego wstydzić – pod względem wydajności wypada równie dobrze, co konkurencja kosztująca niekiedy więcej. Zobaczcie sami.
Codzienne użytkowanie pokazało, że moc obliczeniowa drzemiąca w tym urządzeniu jest ogromna. Smartfon rewelacyjnie radzi sobie z wielozadaniowością. W niemal żadnym momencie nie odnotowałem znaczących spowolnień. Oczywiście w ekstremalnych sytuacjach pojawia się throttling – częste zjawisko w przypadku tego procesora. Nie zmienia to jednak faktu, że występuje on na tyle rzadko, że codzienne użytkowanie nie jest w stanie tego ujawnić.
Wydajność graficzna Adreno 530 jest na rewelacyjnym poziomie. Nie ma tytułu w Google Play, który sprawiłby jakiekolwiek problemy. W każdą grę możemy zagrać na najwyższych ustawieniach, bez obaw o widoczny spadek wydajności.
ZTE nie było jednak w stanie poradzić sobie z nadmiernym nagrzewaniem obudowy. Problem ten występuje przede wszystkim w grach zaawansowanych graficznie oraz podczas nagrywania filmów w rozdzielczości 4K. Wystarczy kilkanaście minut, abyśmy zaczęli odczuwać podwyższoną temperaturę w górnej części telefonu – tyczy się to zarówno frontu, jak i tyłu. W przypadku nagrywania nagrzewa się cała obudowa.
Android 6.0.1 (Marshmallow) został wzbogacony o nakładkę Nubia 4.0, która wprowadza kilka modyfikacji. Po pierwsze brakuje szuflady z aplikacjami – wszystko, co instalujecie jest widoczne na pulpitach. Aplikacje można jednak wedle własnego uznania grupować w folderach. Przebudowane zostało delikatnie menu Ustawienia. Niestety to akurat zmiana na gorsze, gdyż panuje tam spory chaos. Funkcja pokroju “wygaszenie ekranu” nie znajduje się w sekcji wyświetlacz – szukać należy jej w sekcji blokada ekranu. Zarządzanie pamięcią RAM oraz wewnętrzną na dane i aplikacje przeniesiono do pozostałych ustawień systemu. Jest jeszcze kilka takich dziwactw.
Oprogramowanie jest stabilne i tylko sporadycznie przydarzyło mi się ujrzeć komunikat o zamknięciu jakiejkolwiek aplikacji. Spolszczenia systemu nie będę komentował, gdyż oprogramowanie, a którym pracuje model testowy jest nadal udoskonalane.
W przypadku autorskich interfejsów najbardziej interesujące są zawsze dodatki, jakie producent oferuje. A w Nubia Z11 znajdziemy ich kilka. Ciekawie została zrobiona funkcja dzielenia ekranu, która klonuje ekran i dzieli go na pół. Choć jest problem ze skalowaniem aplikacji, to duży plus należy się za pomysł, gdyż jesteśmy w stanie nie tylko korzystać z przeglądarki i serwisu społecznościowego jednocześnie, ale możemy nawet grać.
Najważniejszą funkcją w tym urządzeniu są jednak gesty, które wykonujemy na bocznych ramkach ekranu. Jest to możliwe dzięki technologii FiT 2.0 (Frame Interaction Technology). Po uaktywnieniu funkcji w Ustawieniach możemy szybko przełączać się pomiędzy aplikacjami, zamykać aplikacje działające w tle w celu przyspieszenia aplikacji głównej, regulować poziom głośności i jasności. Rodzi się jednak podstawowe pytanie, czy jest to rozwiązanie wygodne w obsłudze i przede wszystkim potrzebne? Początkowo miałem problemy z przyzwyczajeniem się do obsługi smartfonu z wykorzystaniem ramek, ale w późniejszym czasie było już znacznie łatwiej. Nie uważam jednak, że jest to rozwiązanie potrzebne – to bardziej bajer, któremu do funkcjonalnego, bocznego ekranu Samsunga bardzo daleko.
Mamy także autorską aplikację odtwarzacza multimedialnego, aplikację wideo z pływającym okienkiem, dyktafon, a także funkcjonalny menadżer plików (grupuje pliki według typów). Oprócz tego znajdziemy również rozbudowany program do zrzutów ekranu, który umożliwia przycięcie, wykonanie pełnego zrzutu strony, a także nagranie obrazu wyświetlanego na ekranie. Jest także aplikacja do zarządzania dźwiękiem – Dolby Atmos, która ma kilka zdefiniowanych trybów, a także pozwala na dodanie dwóch własnych.
Na wyposażeniu jest hybrydowy slot kart SIM — można korzystać ze wsparcia dla obsługi dwóch kart SIM (microSIM + nanoSIM / microSIM + microSD – Dual Standby) lub zrezygnować z jednej na rzecz rozbudowy pamięci o dodatkowe gigabajty poprzez kartę microSD.
Wśród rozwiązań bezprzewodowych możecie liczyć na obecność dwuzakresowego modułu WiFi standardzie 802.11ac. Do jego działania nie mam najmniejszych zastrzeżeń, gdyż działa prawidłowo nawet po zmianie kondygnacji. Na wyposażeniu nie zabrakło również Bluetooth 4.1 z LE, który bez problemu komunikuje się z różnymi urządzeniami.
Telefon ma również GPS (ze wsparciem A-GPS i GLONASS), który zwykle spisuje się poprawnie – na tyle, że nie wymaga wsparcia ze strony sieci komórkowej. Wyszukiwanie sygnału nie trwa długo.
Firma zdecydowała się również na implementację chipu bezstykowej technologii NFC (Near Field Communication), jak również portu podczerwieni, przy wykorzystaniu którego możliwe jest sterowanie urządzeniami domowymi (jest dedykowana aplikacja).
Nubia Z11 oferuje 64-gigabajtową pamięć wewnętrzną. Dla użytkownika dostępne są około 52 GB. Ta ponad przecięta pamięć jest w zupełności wystarczająca, aby pomieścić muzykę, zdjęcia, gry i aplikacje bez konieczności jej dalszej rozbudowy. Jeśli jednak zamierzacie rejestrować materiały wideo w 4K to, zdecydowanie powinniście zainwestować w kartę microSD.
Do przewodowej komunikacji dedykowany został port USB typu C w standardzie 1.0, który oferuje wsparcie dla OTG — radzi sobie z pamięciami masowymi, jednak nie obsłużył zewnętrznego dysku 2.5” (bez własnego zasilania). W zestawie sprzedażowym jest nawet przejściówka z USB typu C na microUSB (żeńskie). Wyposażenie obejmuje także wsparcie dla Miracast.
Głośnik multimedialny umieszczony na dolnej ramce, w prawym rogu nie jest specjalnie dobry. Do słuchania muzyki się raczej nie nadaje – przeciętna jakość dźwięku oraz brak niskich tonów, a do tego nie zachwycająca głośność to jego największe wady. Nie pomaga nawet Dolby Atmos. Znacznie lepiej spisuje się jako głośnik do sygnalizowania nadchodzących połączeń.
Po podłączeniu dedykowanego zestawu słuchawkowego poczułem się mocno rozczarowany, gdyż wcale nie jest lepiej, niż w przypadku głośnika. Wściekły czerwony kolor przewodu oraz dobrze wyprofilowane, wygięte dokanałowe słuchawki sugerowały, że będę mógł liczyć na bardzo dobrą jakość dźwięku. Nic bardziej mylnego – dźwięk jest płaski i zasadniczo nie polecam wykorzystywać tych słuchawek do słuchania muzyki. Sprawdzą się jednak podczas rozmów. Nie jest to jednak problem przetwornika dźwięk, który radzi sobie dobrze, co sprawdziłem na jeszcze kilku innych słuchawkach.
A skoro już przy rozmowach jesteśmy to powinniście wiedzieć, że w przypadku Nubia Z11 można liczyć na dobrą jakość rozmów – głos rozmówcy jest dobrze słyszalny, dzięki czemu nie miałem problemu z jego zrozumieniem nawet w zatłoczonych miejscach.
Czytnik linii papilarnych w telefonie działa sprawnie – nie zdarzyła się sytuacja, w której nie zareagowałby po kontakcie z palcem. Zdefiniować możemy maksymalnie pięć odcisków. Warto jeszcze mieć na uwadze, że nawet niezdefiniowany czujnik biometryczny umożliwia aktywowanie programu do zrzutów ekranu. Czujnik może posłużyć także jako spust migawki – uwaga: nie działa wtedy autofocus.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…