Recenzja: Firefox Beta dla Androida – sprawdzamy najnowszą wersję przeglądarki Mozilli

Użytkownicy tabletów i telefonów z Androidem najczęściej sięgają po jedną z dwóch przeglądarek internetowych – aplikację domyślnie instalowaną z systemem lub Chrome. Tymczasem w sieci nie brakuje alternatywnych rozwiązań – jednym z nich jest Firefox Beta, czyli pozostająca jeszcze w fazie testów, nowa edycja najpopularniejszego produktu Mozilli. Kilka dni temu (2 kwietnia 2013) światło dzienne ujrzały nowe bety Firefoksa na systemy Windows, Mac, Linux i Android. Tej ostatniej postanowiłem się bliżej przyjrzeć.

Platformą testową dla aplikacji Firefox Beta był tablet Plug Impact 2 – niedrogi sprzęt z ekranem IPS, wyposażony w moduły 3G, GPS oraz port HDMI. Więcej na temat urządzenia przeczytacie w maniaKalnym teście tabletu.

Pierwsze wrażenia

Przeglądarkę Firefox trzymam wśród swoich ulubionych desktopowych aplikacji od dawna, używając jej najczęściej zamiennie z popularnym Chrome. Dlatego też od samego początku uważnie śledziłem poczynania programistów Mozilli na polu mobilnym. Niestety, pierwsze efekty były bardzo dalekie od tego, co na tablecie lub telefonie chciałbym zobaczyć. To jednak historia – nowa beta wyraźnie pokazała, że mobilny Firefox przebył długą drogę, stając się w międzyczasie poważnym rywalem dla obecnych liderów w segmencie aplikacji na Androida.

Kiedyś mobilny Firefox był „ciężką” aplikacją, której uruchomienie trwało nawet i kilkanaście sekund, a uciążliwe lagowanie zabierało resztki chęci do pracy z przeglądarką. Premierowa beta liska to już zupełnie inny program – gotowy do pracy od razu po dotknięciu skrótu, oferuje odświeżony interefejs, szereg nowych narzędzi i sensowny komfort pracy.

Wygląd / Interfejs

Programiści Mozilli przyłożyli się tym razem do pracy. Aplikacja oferuje nowy, kompaktowy i lekki interfejs, w którym elementy funkcyjne zajmują bardzo mało miejsca. Główny pasek narzędziowy ulokowano na jednej belce z przyciskiem przełączającym pomiędzy otwartymi kartami i przyciskiem menu, dzięki czemu udało się zyskać kilkadziesiąt dodatkowych wolnych pikseli na ekranie. Nie ma jednak róży bez kolców – w zaprojektowanym układzie zabrakło miejsca dla takich elementów, jak choćby przycisk zakładek.

Jedną z nowości w becie z 02.04.2013 jest również zestaw czcionek Open Sans i Charis (szerzej o nich pisał Ian Barlow na blogu Mozilli), które osadzono bezpośrednio w przeglądarce – to ukłon w stronę osób, którym domyślnie zainstalowane czcionki Roboto, Droid i Droid Serif nie wystarczają. Miły dodatek, ale nie ma większego wpływu na komfort pracy z aplikacją.

Kluczowym elementem sterowania jest pasek adresu. Z jego pomocą możemy albo od razu przejść do interesującej nas strony, albo skorzystać z jednej z trzech zakładek, które wyświetlają się zaraz pod nim – Wszystko, Zakładki i Historia. Do tego dochodzi przycisk przerzucający nas pomiędzy otwartymi zakładkami (widoczny w głównym ekranie aplikacji) wraz z opcją przejścia do trybu prywatnego oraz przycisk ustawień. Całość jest bardzo intuicyjna w obsłudze i co bardzo ważne, nawigacja nie jest czasochłonna – to poważny krok naprzód względem pierwszych wersji mobilnego Firefoksa.

W ustawieniach nie znajdziemy specjalnie wielu opcji – część zaawansowanych nastaw ukryto przed użytkownikiem i dostęp do nich prowadzi ze strony about:config. W menu znajdziemy jednak niezbędny zestaw wpisów dotyczących prywatności, włącznie z opcją blokowania śledzenia.

Funkcjonalność

Mozilla konsekwentnie podąża swoją drogą i stara się promować autorskie pomysły i rozwiązania. Taki też (przynajmniej do pewnego stopnia) jest market aplikacji, czyli miejsce gdzie pobrać możemy mini-programy zwiększające funkcjonalność urządzenia. W moim wypadku ten element okazał się być zbędny, jako że większość dostępnych tytułów dubluje pozycje z Google Play. Dużo lepiej wypadają za to Dodatki, czyli pluginy rozszerzające podstawowy program o nowe funkcje. Już na start zaopatrzyłem się w dwa – QuitNow (robi dokładnie to, na co jego nazwa wskazuje – dodaje do menu przeglądarki opcję zakończenia sesji) oraz YouTube Object2iframe, który w teorii pozwala radzić sobie z problemami dotyczącymi wyświetlania osadzonych na stronach filmów.

Skoro już przy filmach jesteśmy, to wypada wspomnieć o funkcjonalności samej przeglądarki. A ta niestety jeszcze nieco kuleje. O ile szybkość ładowania „lekkich” stron internetowych jest w pełni zadowalająca, to w wypadku „cięższych” serwisów, pokroju blogów grupy techManiaK.pl, widocznie lepiej wypada Chrome i systemowa przeglądarka. Co więcej, w porównaniu do dwóch ostatnich, Firefox Beta słabiej radzi sobie z multimediami – często zamiast klipu lub choćby jego miniatury zobaczymy tylko komunikat o brakującej wtyczce, a oparte na Flashu galerie zdjęć ładowane są stosunkowo długo.

Z ciekawości przetestowałem również mobilnego Firefoksa w benchmarku Peacekeeper firmy Futuremark – z poziomu tego samego tabletu (Plug Impact 2) testowałem także przeglądarkę systemową oraz Chrome. Wyniki?

• Firefox Beta – 225 pkt
• Systemowa przeglądarka – 352 pkt
• Chrome – 394 pkt

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o funkcji synchronizacji mobilnej przeglądarki z wersją desktopową – to jedna z niedawno dodanych opcji, która w praktyce działa dobrze, pozwalając szybko i sprawnie synchronizować informacje (dodatki, hasła, zakładki, historię, karty i ustawienia) pomiędzy komputerem, a tabletem czy telefonem.

Podsumowanie

Firefox Beta dla Androida to zdecydowanie aplikacja, którą można zacząć brać pod uwagę szukając mobilnej przeglądarki internetowej. Program ma jeszcze kilka minusów, które obniżają komfort pracy, ale też warto podkreślić, że cały czas mamy do czynienia z wersją beta, a zatem produktem dynamicznie rozwijanym.

W tym momencie jeszcze nie uczyniłbym nowego liska swoją główną przeglądarką, ale kolejne odsłony bety wyraźnie pokazują, że jeśli programiści Mozilli utrzymają dobre tempo rozwoju aplikacji, to gotowy Firefox będzie miał wszelkie predyspozycje do tego, aby stać się numerem jeden na wielu mobilnych urządzeniach.