Autorem publikacji jest Mastermind of crime. Recenzja została nagrodzona w maniaKalnym konkursie “Wygraj StarCraft 2: Heart of the Swarm“.
Szukając gry na Androida lub iOS podobnej do Starcrafta, nie sposób zignorować propozycji studia Gameloft. Chodzi tu oczywiście o Starfront: Collision HD. Propozycja stworzona poniekąd na bazie słynnego RTSa o marinsach, zergach i protosach. Czemu? Zobaczmy. Przekonajmy się też, czego można oczekiwać po grze oraz czy jest warta tych kilku złotych, na jakie została wyceniona.
Fabuła gry jest bardzo prosta i skupia się wokół minerałów zwanych Xenodium. Są rzadkie i występują tylko i wyłącznie na świecie Sinistral. Ludzie przybyli na ten świat, by zgodnie ze swoją naturą wydobyć surowiec na własne potrzeby. Napotykają jednak opór ze strony tubylczej rasy obcych, a do tego wszystkiego wplątuje się trzecia strona tytułowego konfliktu – nacja inteligentnych robotów. Każda ze stron wykorzystuje kryształy w innym celu, ale nie zamierza ustąpić.
Jak widać fabuła jest prosta, jak konstrukcja cepa. Kryształy są oczywistym nawiązaniem do Starcrafta. Mamy też dostęp do trzech ras. Więcej rzucających się w oczy podobieństw nie ma, bowiem autorzy nie chcieli kopiować politycznych niesnasków oraz skomplikowanych intryg ze świata zdominowanego przez ludzi i zergi.
Co mi przypomina fabuła Starfront? Starcrafta sprowadzonego do minimum, połączonego z Avatarem i Mass Effectem. Brzmi szalenie? Ale też zachęcająco. Zabieramy się więc do gry.
Gra jest RTSem. To oznacza że nie ma tur i ciężko będzie planować rozbudowę bazy gdy nasze oddziały będą pod ciężkim ostrzałem przeciwnika. Rozgrywka jest też stosunkowo szybka. W późniejszych etapach, na ekranie dzieje się dużo i trzeba szybko podejmować decyzje, które często zaważą o tym, czy wyjdziemy z konfliktu cało. Dotyk jest przetwarzany bez opóźnień, a interfejs użytkownika na tyle intuicyjny i prosty, że w zasadzie już po dwóch pierwszych mapach będziemy skakać pomiędzy funkcjami niczym starzy wyjadacze.
Siadając do gry wybieramy jedną z trzech ras. Ludzie są reprezentowani przez górniczy konglomerat noszący nazwę Konsorcjum (z ang. Consortium). Tubylcza rasa obcych uzależniona od kryształów to Myriadzi. Z kolei inteligentne roboty to Obrońcy (Wardens). Strony konfliktu zostały sobie przedstawione, a jak to wygląda na mapie?
Każda z frakcji jest w pewien sposób unikalna nie tylko wyglądem, ale też sposobem gry. Twórcy postarali się uatrakcyjnić rozgrywkę pozwalając graczom na odmienne podejście do mapy, w zależności od sytuacji, czy prywatnych preferencji. Tak jak w Starcrafcie można zrobić gank czołgami lub szybki raid piechotą, tak i tutaj mamy pewną dowolność w wyborze taktyki. To oczywiście nie wszystko bowiem nasz rozwój to nie tylko budowanie kolejnych struktur i szkolenie/budowa jednostek. To również wykupywanie technologii wpływających na zdolności poszczególnych jednostek.
Kampania składa się z dwudziestu misji, po których możemy przejść do map typu skirmish. W mojej opinii to właśnie one stanowią trzon gry. Pozwolą nam podszkolić się w różnych taktykach ale też wypróbować swoich sił w różnych sceneriach.
Jeśli miałbym oceniać tylko rozgrywkę, z czystym sumieniem mogę zaoferować 3/5.
Gra jest toporna. Płynny RTS na Androida nie może wyglądać pięknie. Modele są kanciaste, a często nie przypominają niczego poza losowo wygenerowanymi skupiskami brył. Czy taki był zamiar autorów, tego nie wiem. Wiem natomiast że pomimo tej prostoty, gra ma swój urok. Gładkie tekstury i efekty przywodzą na myśl stare gry platformowe, z tą różnicą że tu mamy rzut izometryczny. Kolorystyka jest trochę agresywna i monotonna dla każdej z ras. Jaskrawe barwy biją po oczach i męczą po dłuższym czasie wzrok, ale ma to swoje zalety – nikomu się nie chce spędzać godzin ślęcząc nad sprzętem, nawet jeśli jest to tablet 10 cali. Od tego są komputery. 🙂
Tutaj wszystko się ma dziać szybko. Budowa bazy trwa krótko, jednostki produkują się niemal w mgnieniu oka. Czemu więc te wszystkie lasery i pociski choć uderzają w cel niemal od razu, mają animację pełzającego na skorupie żółwia? To bardzo ostra ocena, ale w pełni uzasadniona. W mojej opinii to pięta achillesowa dzieła studia Gameloft.
Interfejs użytkownika jest prosty. Na górze ekranu mamy dwa przyciski oraz pasek z surowcami. Po prawej stronie jest mapka, na której ładnie został odwzorowany jedynie teren, a i tak zostanie to przysłonięte po kilku minutach przez szalejącą powódź dwukolorowych pikseli. Na dole ekranu są pozostałe elementy interfejsu w tym komendy dla wybranych jednostek.
W ogólnym rozrachunku za oprawę graficzną, gra otrzymuje ode mnie 2/5.
Tutaj nie ma co się rozpisywać. Muzyka jest jednostajna, ale pasuje do klimatu gry. Dźwięki zaś zlewają się z muzyką. Z początku w miarę dobry efekt psują potem dźwięki bitwy. Jeden wielki hałas zachęca do wyciszenia tabletu. To jednak mała cena za satysfakcję jaką się ma po pokonaniu wrogiego Eschatona.
Moja ocena? 2,5/5
Dochodzimy do elementu najwrażliwszego w tego typu grach. RTSy zawsze były ryzykownym rynkiem jeśli brać pod uwagę urządzenia z dotykowym ekranem. Precyzyjny wybór jednostki bądź wskazanie konkretnego miejsca wydaje się być niemożliwe przy sterowaniu paluchami. Słysząc o RTSach na tablety i smartfony chce się zadać pytanie „czy dają piórko w prezencie?”.
Niestety nie dają, ale nie jest to problematyczne. Twórcy Starfronta poradzili sobie bowiem z problemem sterowania w prosty sposób. Jednostki i budynki są duże, a wydając rozkaz strzelania nie trzeba w zasadzie precyzyjnie wskazywać wrogiej jednostki. Cierpi na tym oprawa wizualna, ale o tym już pisaliśmy. Jak natomiast wypada przez to sterowanie?
Rewelacyjnie. Jest proste, intuicyjne i bezproblemowe. Nie postawimy budynku w niechcianym miejscu, a jednostki nie zaczną nagle uciekać zamiast kładzenia przeciwnika trupem. Czego mi zabrakło? Pomimo dużej kontroli nad jednostkami i możliwością zaznaczania całych grup, nie mogłem się pozbyć wrażenia, że przydała by się czasami odrobina precyzji.
Ocena sterowania może być tylko jedna: 4/5.
Starfront: Collision HD to zdecydowanie interesująca propozycja w segmencie RTSów. Oczywiście nie może się równać ze swoimi odpowiednikami na komputery, ale jako szybka gierka na tablet i smartfon sprawdza się znakomicie. Dlatego też mogę ją z czystym sercem polecić każdemu kto ma na koncie wolne kilka złotych, a w sercu chęć zniszczenia bazy przeciwnika.
Pamiętajcie: „All your base are belong to us!”
https://www.allyourbasearebelongtous.com/allyourbase.jpg
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…