Trzeba tylko uważać z graniem w miejscu publicznym, bowiem wszyscy znajomi reagują na tę grę tak samo – „Daj zagrać.” A jeśli już grają, pojawia się kolejna i kolejna osoba, aż zaczyna to wyglądać jak wtedy kiedy grało się na telewizorze – tablet lub telefon przechodzi z rąk do rąk, każdy gra dopóki nie skończą mu się życia, następna osoba po nim. Większość osób więc patrzy na poczynania kolegi, jednak i tak wszyscy dobrze się bawią i kibicują. Dzisiaj już mało która gra potrafi wywołać takie emocje.
Spis treści
Choć to gra, którą większość czytelników kojarzy, przebrnijmy przez jej recenzję – trzeba przecież sprawdzić czy przeniesienie starej gry do dzisiejszego świata faktycznie się udało. Grę testowałem na tablecie GOCLEVER ARIES 70 3G z 7-calowym ekranem o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli, 1 GB RAM, 4-rdzeniowym procesorem i 8 GB pamięci wbudowanej.
Gdzieś w Ameryce Środkowej spadł niewielki meteoryt. Po jakimś czasie okazało się, że razem z meteorytem na Ziemię przylecieli kosmici, którzy chcą oczywiście podbić Ziemię. Przeszkodzić im mają bohaterowie, nad którymi przejmiemy kontrolę – Bill „Mad Dog” Rizer i Lance „Scorpion” Bean.
Co prawda, tło fabularne nie mogłoby być już prostsze, ale to jedna z tych gier, w których nie ma to znaczenia – bardziej liczy się rozgrywka, a jako taki zarys fabuły jest tu tylko po to, by w jakiś sposób uzasadnić to, co dzieje się w grze. W grze nie uświadczycie żadnej animacji wprowadzającej – fabuła to tak naprawdę jedynie jedno zdanie opisu na Google Google Play czy AppStore.
Tutaj Contra ma całe pole do popisu. Jest to bowiem platformówka 2D, w której przyjdzie nam walczyć z tonami kosmitów, skacząc w międzyczasie po platformach. Jak na grę tego typu przystało, poruszamy się cały czas w prawą stronę, tudzież po platformach ku górze.
Dla urozmaicenia rozgrywki znajdziemy tutaj także poziomy, w których poruszamy się do przodu, w głąb ekranu. Znajdujemy się w jednym pomieszczeniu, a przed nami jest elektryczna bariera – nie możemy więc iść do przodu. Na drugim końcu pokoju biegają wrogowie, a na ścianie zamontowane są działka i sterowniki od bariery przed nami. Bronimy się więc przed działkami i wrogami, jednocześnie próbując zniszczyć niebieski sterownik, by otworzyć sobie drogę naprzód. W następnym pomieszczeniu czeka nas to samo, ale już w trudniejszej konfiguracji.
Nie zaskoczy nikogo też fakt, że na końcu każdego poziomu trafiamy na bossa – najtrudniejszego przeciwnika, z którym musimy sobie jakoś poradzić – z reguły „wystarczy” odnaleźć jego słabe punkty i w nie strzelać, unikając jednocześnie jego pocisków, co nie jest wcale takie łatwe.
W grze znajdziemy trzy tryby trudności – Easy, Normal i Hard. Przejście gry na łatwym poziomie trudności nie należy do najłatwiejszych, na pewno parę razy będziemy musieli powtarzać poziom, ale Hard to już prawdziwa sieczka – dużo więcej wrogów oznacza dużo więcej pocisków, a każdy z nich zabija gdy tylko nas trafi, niezależnie od poziomu trudności.
Gra opiera się na popularnych niegdyś „życiach”. Dostajemy takowych pięć – kończymy grę, kiedy wykorzystamy wszystkie, mamy jednak wtedy paręnaście sekund na zastanowienie się, czy chcemy wykupić kontynuację – za pomocą diamentów lub monet, które oczywiście możemy dokupić za pomocą mikropłatności.
Bawić się możemy w dwóch trybach rozgrywki – Arcade i Mission. Arcade to gra na zasadach znanych z automatów do gier – zaczynamy od pierwszego poziomu i bijemy rekord, czyli próbujemy przejść jak najwięcej etapów – śmierć zmusza do rozpoczynania wszystkiego od początku.
W trybie Mission mamy do dyspozycji jedną misję treningową i 8 misji „fabularnych” przeprowadzanych w kilku rożnych sceneriach. Misje mają jednak to udogodnienie, że zawsze możemy kontynuować grę od początku misji, na której skończyliśmy grę. Jak więc bić rekordy w misjach? Na koniec każdej przyznawane są nam odznaki orła – trzy to przejście poziomu w najlepszy sposób – mieszcząc się w limicie czasowym, umierając minimalną ilość razy i osiągając określoną ilość punktów.
Na początku mamy do wyboru dwie postacie – Bill Rizer i Lance Bean. Po przejściu całego trybu Arcade możemy zagrać pierwszą z dwóch dodatkowych postaci – Ricci Erica; zdobycie 55 odznak w trybie misji da nam dostęp do drugiej postaci – Sally Inohara.
W miarę przechodzenia gry zdobywamy doświadczenie, a nasza postać wchodzi na kolejne poziomy, które owocują bonusami w postaci dodatkowych rodzajów kul lub wzrostem limitu żyć na poziom.
Grafika to nie to samo, co na 8-bitowej konsoli, dźwięk z resztą też poszedł z duchem czasu. To ta sama w założeniach gra co na dawnych grach telewizyjnych, jednak w odnowionej oprawie graficznej – HD stylizowanym na wczesne lata 90-te.
Dźwięk jest płaski i niskiej jakości, a w tle leci muzyka MIDI. To całkiem inny świat, niż dzisiejszy, ale nie wyobrażam sobie tej gry z pełnowartościowym dźwiękiem surround. To po prostu niemożliwe do połączenia.
Dlatego też przestarzałą oprawę audiowizualną należy traktować tu raczej jako zaletę niż wadę – idealnie wpasowuje się w klimat. Ośmiobit mógłby być już nie do zniesienia, ale przeniesienie tego do czegoś, co wygląda i brzmi jak 16-bit w niskiej rozdzielczości oddaje nostalgiczny klimat, jednocześnie nie rażąc zbyt słabą grafiką. Puryści będą jednak nie do końca zadowoleni, ale mogą zawsze wygrzebać z szafy starego Pegasusa lub upolować na Allegro.
Przede wszystkim tyle, ile potrzeba w platformówce, czyli z lewej strony znajdziemy D-Pad lub dżojstik, a z prawej skok i strzał. Strzał można za to przestawić w tryb auto – postać strzela ciągle z maksymalną szybkością strzału, co nie oznacza, że jest ona szczególnie duża – rozwiązanie to jest całkiem wygodne, ale nie daje tych wrażeń, co wciskanie strzału milion razy na sekundę jakby miało to cokolwiek przyspieszyć.
W grze pojawia się także parę przycisków w obecnym standardzie – wybór pocisku, czy możliwość wylosowania takowego, choć to już za wirtualną walutę, którą będziemy musieli dokupić za prawdziwe pieniądze jeśli wszystko wykorzystamy.
Sterować możemy na trzy sposoby – dżojstikiem w stałym punkcie na ekranie, dżojstikiem pojawiającym się z lewej strony, tam gdzie dotkniemy, a także „klasyczny”, 8-kierunkowy D-Pad.
Contra: Evolution to jedna z lepszych propozycji na uniwersalną grę na telefon czy tablet. Nie musimy się szczególnie angażować w fabułę, po prostu w wolnej chwili siadamy do trybu Arcade lub Mission i nostalgicznie wspominamy jak to kiedyś biliśmy rekordy, a dzisiaj już nie potrafimy. Do kupienia jest za około 3 zł w Google Play i AppStore i pozwala zarówno na wielogodzinne prowadzenie rozgrywek, jak i kilkuminutowe sesje na przystanku, między zajęciami czy w przerwie na lunch. Dodatkowy plus za nieduże wymagania, ruszy więc prawie na każdym sprzęcie, szczególnie, że zajmuje tylko 18 Mb w pamięci.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Jaki telefon kupić? To pytanie nasi Czytelnicy zadają nam codziennie. Przygotowaliśmy więc zestawienie polecanych smartfonów…
Zdjęcia Google w aplikacji na Androida nauczyły się nowej sztuczki. Potrafią teraz wykonać prostą zmianę,…
Świetny Open World od Ubisoftu został objęty 95% rabatem. Bardzo ciekawy i popularny wśród graczy…
Globalny Xiaomi 15 Ultra ujawnia kolejne tajemnice. Superflagowiec już nie tylko zdradził wygląd na żywo…
Epicka strategia turowa trafiła na 80% zniżkę. Ta sprawi, że przy zakupie tytułu zaoszczędzicie -…
Apple znów musi wypłacić pieniądze użytkownikom sprzętów marki. To w związku z ugodą, która dotyczy…