Grę testowałem na tablecie GOCLEVER ARIES 785 dysponującym ekranem o przekątnej 7,85 cala (rozdzielczości 1024 x 768 pikseli), 1 GB RAM, czterordzeniowym procesorem i 8 GB wbudowanej pamięci. Test urządzenia możecie przeczytać na tabletManiaKu.
Młody drifter pnie się na szczyt?
Fabuły w tej grze nie uświadczymy. Może kierowcą jest młody człowiek, który zaczyna driftując w dokach, ale szybko zostaje zauważony przez sponsorów i jeżdżąc po torach całego świata zdobywa sławę, pieniądze i nowe samochody? A może to już doświadczony zawodnik, który jeździ dla przyjemności? Tego nie wie nikt i nie sądzę, by ktokolwiek grający w tę grę szczególnie się nad tym zastanawiał.
Dla maniaków driftu i nie tylko
Już na wstępie należałoby zaznaczyć, że Real Drift nie jest jeszcze w stu procentach skończony. Testowaliśmy wersję Free, która oferuje dwie trasy, w dwóch konfiguracjach każda i jeden samochód. Możliwości rozszerzać ma wersja płatna, którą choć chcieliśmy kupić, jeszcze nie daliśmy rady – pojawić ma się dopiero wkrótce i zawierać będzie więcej samochodów i tras. Warto dodać, że w ciągu miesiąca liczba graczy tej wersji przekroczyła milion.
Jak już wspomniałem, w Real Drift Free do dyspozycji mamy jedynie dwie lokacje, ale wiemy już co przyniesie pełna wersja. Lista zawiera 8 miejsc, a możliwe, że będzie ich jeszcze więcej – czas pokaże. Z samochodami sprawa wygląda podobnie – do naszej dyspozycji oddana została teraz jedynie legenda driftu pamiętająca chyba jeszcze jego początki w Japonii, czyli Toyota Corolla AE86 Trueno. W pełnej wersji zmierzymy się jeszcze z kilkoma innymi legendarnymi samochodami: Nissanem Skyline, Mazdą RX-7, BMW M3, Fordem Mustangiem, Nissanem 370Z, i Nissanem RZ-1. Gra nie posiada licencji, tak też przy prezentacji modeli nie wymieniane są marki samochodów, ale myślę, że i bez tego rozpoznamy popularne modele.
Twórcy gry chwalą się zaawansowanym systemem punktacji, który odpowiadał będzie sposobowi oceniania sędziów na zawodach. Za każdy poślizg naliczane są więc punkty – im większy kąt i im większa prędkość, tym ich liczba będzie rosnąć szybciej. Za każdą zmianę kierunku mnożnik punktów zwiększy się o jeden – jeśli nauczymy się dobrze jeździć, można nawet w ten sposób przejechać całą trasę zgarniając mnóstwo punktów. Jeśli przerwa między jednym a drugim slajdem będzie zbyt długa oczywiście combo zostanie przerwane, a punkty z ostatniego driftu trafią do naszej puli.
Taka punktacja w zasadzie nie zaskoczy nikogo, kto grał już w jakąś grę traktującą o drifcie. Jest tutaj jednak jeszcze jeden dodatkowy aspekt, który jest pokazem precyzji i umiejętności kierowcy, a który zawsze jest pomijany. Mowa o Kiss The Wall, czyli sytuacji, kiedy drifter maksymalnie zbliża się tyłem samochodu do ściany czy barierki, ale jej nie dotyka, często zachowując wręcz milimetrowy odstęp. W Real Drift wykonanie takiej sztuczki zwiększa mnożnik dwukrotnie, a dodatkowo spowalnia czas – kiedy jesteśmy blisko ściany punkty będą naliczać się jeszcze szybciej, ale tylko wtedy. Miły smaczek dla tych, którzy lubią ćwiczyć, aż osiągną perfekcję.
Fizyka jazdy, jak na mobilny symulator jest nadzwyczaj dobra, a jednocześnie przystępna dla każdego. Wszystko za sprawą paska regulującego trudność, dzięki któremu możemy płynnie określić nasze umiejętności i stopniowo je podnosić zwiększając poziom trudności. Najtrudniejszy poziom to prawdziwe wyzwanie – przetrzymana kontra rzuca samochód w drugą stronę, co jest praktycznie nie do opanowania, zbyt dużo gazu może obrócić samochód tyłem do kierunku jazdy i tak dalej. Nie lubię, kiedy w symulatorach zbyt łatwo się prowadzi i taką też możliwość daje mi Real Drift, choć wcale nie zmusza do tego wszystkich graczy – fajnie.
Jak twierdzą twórcy, dokładnie symulowane jest tutaj działanie silnika, układu przeniesienia napędu, opon i tym podobnym elementom i w zasadzie czuć to podczas jazdy. Odpowiednie dozowanie gazu jest więc konieczne, a uproszczone zostało co najwyżej sterowanie poprzez pochylenia urządzenia – nie musimy kontrować tak dokładnie, jak w komputerowych symulacjach.
Zależnie od tego, ile punktów zbierzemy, po skończonej sesji składającej się z dwóch okrążeń zarabiamy określoną ilość pieniędzy. W płatnej wersji zapewne kupimy za nie kolejne samochody, a może i potrzebne będą do odblokowania tras.
Jak w pecetowych symulatorach – czyli mogłoby być lepiej
O ile nie mówimy o grach takich, jak konsolowa Forza Motorsport 5 i Gran Turismo 6, to w symulatorach, które stawiają na fizykę jazdy, grafika zawsze pozostaje nieco w tyle. Tak też jest i tutaj, gdzie model samochodu jeszcze wygląda całkiem nieźle, ale już jego otoczenie to jakieś dwie generacje wstecz.
Trasy są nawet urozmaicone, ale tekstury są wyraźnie w zbyt niskiej rozdzielczości. Często podjeżdżając do krawędzi, kamera przeniknie za granice mapy i ujrzymy doki zawieszone pośród bezmiaru chmur. Interfejs w zasadzie też jest bardzo prosty, ale na pewno wolę taki niż mnóstwo krzykliwych kolorów czy wszechobecne płomienie, jak to niektórzy twórcy robią.
Samochód możemy prowadzić wedle kilku widoków – ze zderzaka, zza samochodu, pod kątem z góry i z góry z zablokowaną kamerą. Ta ostatnia pozycja wydaje się raczej dziwna – może posłużyć do przejechania jednego, maksymalnie dwóch zakrętów, ale dalej już nam się nie uda, kiedy samochód zniknie na trasie.
Hamulec ręczny i gaz w formie suwaka
Skoro ma to być symulacja, to przydałaby się pełna kontrola nad samochodem. Do wyboru mamy więc regulowany gaz w postaci suwaka, ale też klasyczny przycisk, który działa zero jedynkowo. W przypadku skręcania, również możemy przełączać się pomiędzy akcelerometrem i przyciskami – generalnie trzeba znaleźć najbardziej odpowiednie dla siebie ustawienie. W każdym z ustawień mamy oczywiście jeszcze przycisk hamulca ręcznego, którym najłatwiej inicjować drift, a także możliwość wyboru manualnej lub automatycznej skrzyni biegów.
Nie oznacza to, że tylko tak wprowadzimy samochód w kontrolowany poślizg. Technik jest kilka: skręcenie w przeciwnym kierunku i szybki skręt w drugą stronę, dodanie więcej gazu w zakręcie, zwyczajne pociągnięcie za hamulec ręczny w zakręcie, czy gwałtowne puszczenie gazu. Fizyka jazdy pozwala na wykorzystywanie tych technik, których używają też zawodnicy driftu, a im trudniejszy poziom trudności, tym bardziej samochód będzie na nie podatny.
Wprowadzić samochód w poślizg to wbrew pozorom żaden problem, najtrudniejszą częścią jest kontrolowanie go, by samochód jechał tam gdzie my chcemy. Na najłatwiejszym poziomie trudności nie jest to szczególnie trudnym wyzwaniem, ale spróbujcie opanować samochód bez żadnych wspomagaczy – może spędzić sen z powiek.
Najlepszy symulator driftu na Androida
Jeśli jesteś jednym z tych, którzy każdy wieczór przeznaczają na grę w Live For Speed, rFactor i ćwiczą tam drift – nie czekaj, bo niczego lepszego, niż Real Drift obecnie nie znajdziesz. Tym, którzy po prostu lubią drift gra również przypadnie do gustu, szczególnie, że mamy tutaj dobry system stopniowania trudności.
Dla wszystkich innych myślę, że gra szybko stanie się nudna, graficznie też nie powala i w zasadzie nie sądzę, by poza tym wąskim gronem odbiorców znalazła wielu fanów. Mogę się oczywiście mylić, tym bardziej, że gra już w pierwszy miesiąc obecności w sklepie Play zdobyła milion pobrań, a to o czymś świadczy. W każdym razie, nigdy nie szkodzi spróbować – zainteresowani kupią pełną wersję lub będą „katować” wersję Free, komu się nie spodoba, ten po prostu ją usunie.
Każdy z najważniejszych elementów składowych został oceniony w skali od 1 do 10 punktów, gdzie 1 prezentuje poziom bardzo słaby, 5 jest odpowiednikiem standardów rynkowych, a 10 jest notą najwyższą. Średnia ocen stanowi ocenę całkowitą.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…