Kevin Alan Tussy pracuje nad aplikacją NameTag, która w niedługim czasie może stać się kulą u nogi całego świata social mediów. Jego aplikacja, bazując na jednym przesłanym zdjęciu, będzie w stanie ekspresowo wyszukiwać ludzi na rozmaitych portalach społecznościowych i randkowych.
Serwisy randkowe (znane w Stanach PlentyOfFish.com, OkCupid.com czy Match.com), Facebook, Twitter czy LinkedIn – w tych portalach aplikacja NameTag będzie zapuszczać macki w celu zidentyfikowania osoby z udostępnionego przez użytkownika zdjęcia. Jak obiecuje deweloper, takie wyszukiwanie ma trwać zaledwie kilka sekund, a po jego zakończeniu otrzymamy pełne imię i nazwisko ofiary, inne jej zdjęcia i bezpośrednie linki do kont pozakładanych na portalach społecznościowych.
Jeżeli ktoś o NameTag w porę usłyszy, będzie mógł na stronie FacialNetwork.com zaznaczyć, że nie życzy sobie być „lokalizowanym”. Mechanizm również nie będzie działał w przypadku osób poniżej osiemnastego roku życia, choć trudno powiedzieć jak NameTag sobie poradzi z tego typu podziałem.
Aplikacja ma być dostępna dla telefonów z Androidem oraz dla Google Glass. Tussy dodaje, że choć Google nie pozwala w swoich okularach na zabawę z rozpoznawaniem twarzy (z uwagi na kwestie prywatności), wkrótce – jego zdaniem – się to zmieni.
Pomysł istnienia takiej aplikacji wydaje się być co najmniej przerażający – wyobraźcie sobie, że robicie komuś zdjęcie na imprezie, naciskacie dwa przyciski i już wiecie o danej osobie więcej niż by wam powiedziała w ciągu pierwszych dwudziestu spotkań. Jednak żeby ten koszmar się urzeczywistnił, Tussy musi zaprezentować bardzo dobrze opracowane algorytmy wyszukiwania, a biorąc pod uwagę to, co chce osiągnąć, nie będzie to łatwe. Ciekawe również, co na to Google.
NameTag ma zadebiutować już wiosną.
źródło: metronews
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.