Zasady są – jak zawsze – proste. Twoja postać – wybrana z kilku dostępnych klas – zostaje wrzucona na niewielka planszę na której musi pokonać napływające co chwilę „fale” potworów. Podczas radosnej sieczki postać zdobywa punkty doświadczenia dzięki którym może poprawiać statystyki i rozwijać (skromne) drzewko umiejętności, oraz złoto za które kupujemy podczas gry mikstury leczące i inne pomocne dodatki. Występuje sporo gatunków potworów, które mają swoje elitarne wersje o polepszonych statystykach i dodatkowych umiejętnościach. Dodajmy do tego bossa który kończy każdy poziom, losowy układ planszy przy każdej rozgrywce i kilka odrębnych światów – poziomów trudności i okaże się że z tego małego kapelusza wyjściowych zasad można wyciągnąć dość kombinacji, aby nie znudzić się przez dłuższą chwilę.
Istnieje też możliwość zejścia z planszy w dół – do lochów, jaskiń lub piwnic, w których pokonujemy zagadki w stylu „ustaw kamienie na przyciskach”, kolejne potwory i bossa każdego poziomu. Do tego zbieramy przez całą rozgrywkę przedmioty dające nam nowe możliwości, mikstury i kryształy. Kryształy są waluta sklepu gry za którą można nabyć trochę humorystycznych gadżetów, jak kapelusze dla postaci lub maskotka – szkielet. Dobra wiadomość jednak brzmi – nie da się kupić wygranej ponieważ żaden z tych przedmiotów nie wpływa na rozgrywkę. Co więcej ilość kryształów znalezionych na planszy spokojnie wystarcza na skromne zakupy.
W grze ginie się często i zwykle – niesprawiedliwie. Ponieważ prawie wszystko jest losowe, możemy skończyć marnie po trafieniu na przeciwnika drastycznie przerastającego nas poziomem, po wpadnięciu w zbyt silną pułapkę w lochach czy nawet – po wypiciu nieodpowiedniej mikstury (a mikstury w grze nie mają etykietek…). W tej sytuacji tracimy ciężko zapracowany ekwipunek i złoto – jednak nasza postać nie traci dobytych poziomów. Zaczynami więc od początku – ale z nowymi siłami. Jest to model rozgrywki znany starszym fanom gier roguelike, autorzy nie ukrywają też głębokiej inspiracji hitowa grą z systemu Steam – Binding of Isaac.
Grafika jest bez dwóch zdań w stylu retro i wymaga konesera. Żadnych trójwymiarowych efektów, żadnych wodotrysków – porządny 16 bitowy pixelart. Jeśli nie lubisz tego stylu – nie jest to tytuł dla ciebie, jednak jeśli twoje pierwsze kroki w grach stawiałeś kontrolerem od NESa – znajdziesz tu wiele drobnych aluzji i żartów narysowanych przez autorów, a może i całą sentymentalną podróż.
Tytuł ogólnie jest wciągający, 'grywalny' i stanowi prostą, szybką, przyjemną mobilną rozwałkę w stylu retro. Posiada trochę wad, głównie związanych z losowością świata gry oraz faktem że jest to gra we wczesnym etapie rozwoju – potrafi wiec nieoczekiwanie przyciąć się lub zawiesić. Z drugiej strony – tytuł dostępny jest za darmo w Play market, tworzony jest przez kilku entuzjastów – i innym entuzjastom gatunku zdecydowanie go polecam.
Grę pobierzecie za darmo z Google Play i AppStore.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…
Już w najbliższy poniedziałek jeden z polskich sklepów odpali kolejne promocje z okazji Black Friday…
Pojemna bateria i energooszczędny procesor trafi do nowego realme C75. Długi czas pracy będzie kartą…
ASUS Zenfone 11 Ultra to tegoroczny flagowiec producenta. Podczas premiery kosztował grubo ponad cztery tysiące,…
Szukasz taniego smartfona z ładowaniem bezprzewodowym? Przeraża Cię wydawać grube tysiące na najnowsze flagowce z…
Heroes 3 raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. To gra, która od momentu premiery zyskała status…