Przywracanie do życia dawnych tytułów nie ma końca. Tym razem padło na serię Colin McRae Rally, a dokładniej jego drugą część, przez wielu uważana za najlepszą. Tym lepiej, bo dobrych rajdów na Androidzie jeszcze nie widziałem. Zobaczmy, czy duch legendy został zachowany.
Grę Colin McRae Rally przetestowałem na tablecie Kruger&Matz KM0974, z 9,7-calowym ekranem o stosunku boków 4:3 i procesorem Rockchip RK3188, osiągającym taktowanie 1.6 GHz. Gra chodziła płynnie i stabilnie.
Skrótem, czyli wideorecenzja Colin McRae Rally
O grze
Colin McRae Rally to kultowa już seria gier rajdowych, w którą grał chyba każdy – choć przez chwilę. Słynny Latający Szkot niestety już nie żyje, a przez to twórcy zdecydowali się nie kontynuować serii tytułów sygnowanych jego nazwiskiem – linia DIRT odziedziczyła rajdowe tradycje, ale jak to się mówi, bez nazwiska „to już nie to samo”. Tutaj widać jeszcze cień dawnej serii.
Wygląd menu sugeruje odtworzenie drugiej części, Colin McRae Rally 2.0, ale niestety nie jest to kompletny port, ze wszystkimi samochodami, trasami i rajdami. Treść gry została dość mocno okrojona i w grze przemierzymy jedynie trasy rajdów Australii, Grecji i Korsyki. Zabrakło tutaj legend takich jak Finlandia, Monte Carlo czy Szwecja, ale być może twórcom zależało na tym, by gra nie zajmowała zbyt dużo pamięci.
Trasy możemy wybierać w kilku trybach – na szybko, w losowym samochodzie i na losowym odcinku; wybierając samochód i odcinek, lub odbywając pełne mistrzostwa. Tych ostatnich jest tutaj 8, z czego każdy z nich liczy około 8 odcinków. Po wprowadzającym rajdzie Australii, w którym wystarczy trzymać jakiekolwiek tempo, by ukończyć na pierwszym miejscu, czekają nas już trudniejsze zawody. W następnej kolejności czeka nas trudniejsza Australia, następnie Grecja i Korsyka, a w dalszej kolejności trzy mistrzostwa mieszane i na koniec najtrudniejsze – Expert Rally Series, w których trzeba się będzie już wykazać umiejętnościami.
Nie mamy od razu dostępu do wszystkiego, a kolejne etapy odblokowujemy dopiero po przejściu poprzednich. Ukończone mistrzostwa odblokowują kolejne, a jeśli wolimy ścigać się na pojedynczych odcinkach, to również każdy kolejny odblokuje następny.
Gra powinna wystarczyć przynajmniej na kilka godzin gry, a choć liczba tras wydaje się być nieszczególnie rozbudowana, to system odblokowywania kolejnych treści powinien zatrzymać Was aż do osiągnięcia 100% gry. Mnie na pewno.
Samochody
Liczba samochodów względem „dużej” wersji została mocno ograniczona, ale wybrano chyba najważniejszych przedstawicieli gatunku z tamtych lat. Pierwszym samochodem jest Ford Focus WRC, jakim Colin jeździł w latach 1999-2002, choć w tym malowaniu odpowiada on jedynie sezonowi ’99.
Następnie odblokujemy Subaru Imprezę WRC – samochód Szkota z lat poprzedzających Focusa – w którym zdobywał popularność i który pamięta jeszcze pierwszą część serii. Kolejny wybór padł na odwiecznego konkurenta Subaru w Grupie A – Mitsubishi Lancera Evo VI, a ostatnim samochodem, jaki przyjdzie nam poprowadzić, jest symboliczny przedstawiciel rajdowej Grupy B – Lancia Stratos.
Cztery samochody mogły by się szybko znudzić, ale tutaj musimy na nie uprzednio zapracować. Ukończenie rajdu Australii odblokowuje Imprezę, Mixed Rally Series A – Lancera i Mixed Rally Series B nagrodzi wysiłki Stratosem.
Nieodłączną częścią rajdów są wypadki, o czym nie wszyscy fani Roberta Kubicy – kierowcy rajdowego – zdają się wiedzieć. Tutaj też możemy całkiem pokaźnie „przydzwonić” wykonując nawet kilka obrotów w powietrzu, a w dodatku nie pozostanie to bez efektu na samochodzie – widać na nim przeróżne wgniecenia, można potłuc szyby, tudzież odpadnie nam maska.
W rajdach co dwa etapy skorzystamy z alejki serwisowej, gdzie naprawimy samochód przed kolejnymi etapami, ale na naprawy możemy „wydać” maksymalnie 50 minut. Każdy pasek reprezentuje 5 minut i jeśli w trakcie rajdu dość często spotykamy się z drzewami, to bardzo możliwe, że do startu w następnych odcinkach nie staniemy w całkowicie sprawnym samochodzie.
Sterowanie
Opcje sterowania nie są może zbyt rozbudowane, ale jest tutaj to, co być powinno. Do wyboru mamy więc tryb dotykowy i z wykorzystaniem akcelerometru, a w dodatku możemy określić czy horyzont w grze ma pozostawać w poziomie niezależnie od ruchów tabletem, czy też być utrzymywać poziom względem tabletu – obracając się tak, jak będziemy obracać tabletem.
Sterowanie akcelerometrem może mieć sens w grach o wyścigach na torze, ale tutaj niekoniecznie znajduję dla niego zastosowanie. Jeśli już, lepiej grać z horyzontem ustalonym względem tabletu, w którym przynajmniej można się połapać o co chodzi, mimo tego, że samochód kręci się razem ze skręcaniem. Horyzont względem rzeczywistego poziomu mimo wszystko wydaje się nienaturalny, tym bardziej, że wprowadza sporą martwą strefę w prowadzeniu – przy mniejszych ruchach samochód w ogóle nie skręca, a dalej skręca zbyt mocno – tak się po prostu nie da jeździć.
Najbardziej przypadło mi do gustu sterowanie w pełni dotykowe – za pomocą gazu, hamulca, hamulca ręcznego i przycisków skręcania. Ten sposób najbardziej przypomina jazdę na strzałkach, jak to się zwykło grać na komputerze, a przy tym daje największą kontrolę nad samochodem.
Przemierzając trasy rajdów należy uważnie słuchać głosu pilota. Nie znamy trasy, a bardzo często za szczytem lub na końcu prostej czeka nas ostry zakręt lub nawrót i jeśli chcemy wygrywać, prędzej czy później będziemy musieli nauczyć się jeździć za głosem pilota, a nie jedynie na podstawie tego co widzimy. W ten sposób bardziej na pewno też bardziej wczujemy się w rolę kierowcy rajdowego.
Grafika i dźwięk
Graficznie Colin McRae Rally nie rewolucjonizuje rynku, a nawet pozostaje w tyle względem najnowszych tytułów. Celem gry jest jednak odtworzenie środowiska z Colina McRae Rally 2.0 i to się tutaj udało. Mamy więc efekty świetlne, a samochody posiadają nawet model zniszczeń – za to roślinność to zapomniane już „sprite’y”, czyli statyczne obrazy pozostające zawsze przodem do kamery, a granic tras strzeże równie statyczny obraz drzew. To jakość z 2.0, ale delikatnie podciągnięta do obecnych standardów.
Efekty dźwiękowe może nie stoją na najwyższym poziomie, ale na pewno nie można zarzucić im różnorodności. Każdy samochód ma inny dźwięk silnika, słyszymy pisk opon na asfalcie, a wszelkie stłuczki też nie są objęte zmową milczenia – słyszymy dźwięk tłuczenia szkieł czy wgniatanej blachy. Jadąc poza trasą usłyszymy też szelest trawy ocierającej się o podwozie, a od czasu do czasu liczyć możemy na doping ze strony kibiców. Na pierwszym planie jest jednak prowadzący nas głos walijskiego pilota – Nicky’ego Grista – posiadacza chyba najlepiej rozpoznawalnego głosu wśród pilotów rajdowych. Niepotrzebny jest tylko dźwięk hamulca ręcznego – rajdówki posiadają hamulce hydrauliczne, które działają zero-jedynkowo, a dźwięk jaki towarzyszy zaciąganiu ręcznego pochodzi tutaj raczej ze zwykłego samochodu osobowego, niż auta klasy WRC.
Podsumowanie
Colin McRae Rally to bez wątpienia najlepsza gra mobilna traktująca o rajdach, ale też jedna z najlepszych samochodówek na Androidzie, nawet pomimo niekoniecznie aktualnej grafiki. W żadnej innej samochodówce nie znalazłem jednak tak przyjemnego sterowania dotykowego połączonego z dobrą fizyką jazdy i wrażeniem pełnej kontroli nad pojazdem. Stopniowe zwiększanie poziomu trudności i oszczędne dozowanie kolejnych treści na pewno przedłużają żywotność gry, a nawet po jej ukończeniu potrafi być po prostu przyjemnym zabijaczem czasu.
Gra kosztuje niemało jak na standardy mobilne, czyli ponad 18 złotych, ale w zamian dostajemy pełnoprawną grę z ograniczoną, ale dobrze przemyślaną listą samochodów i trasami, które pozwolą wykazać się umiejętnościami jazdy w trudnych warunkach. Brakuje mi tutaj jednak jakiegokolwiek rajdu na śniegu, a przeszkadza też trochę brak możliwości zmiany jednostki na prędkościomierzu z mil na kilometry. Odbiór zaburza też dość długie wczytywanie się rajdów.
Podsumowując, Colin McRae Rally uważam za świetną grę i chyba numer jeden na mojej prywatnej liście ulubionych samochodówek, nawet pomimo cech, które uważam za wady. Co prawda znacznie chętniej kupiłbym CMR za połowę tej ceny, to po spędzeniu z tytułem kilku dni stwierdzam, że warto już teraz. Zapewnia rozrywkę na przynajmniej kilka godzin, a przy tym potrafi zatrzymać na dłużej – może nie wszystkich, ale fanów samochodówek na pewno.
Grę kupicie na Google Play i w AppStore.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.