Tę grę podrzucił nam jeden z CzytelniKów na naszym kanale YT. Szybkie sprawdzenie na Google Play, a tam recenzja: „Nasz pan od fizyki uwielbia tę grę!” – po takiej rekomendacji musieliśmy sprawdzić, o co chodzi. Przed Wami Smash Hit.
Grę przetestowałem na tablecie Kruger&Matz KM1064G z 10,1-calowym ekranem IPS, Rockchipem RK3188 i 2GB pamięci RAM. Pełny test urządzenia znajdziecie na tabletManiaKu.
Skrótem, czyli wideorecenzja Smash Hit
O szkła tłuczeniu
Wielu z nas w dzieciństwie lubiło pokopać z kolegami piłkę – niekoniecznie na boisku, najczęściej właśnie na ulicach czy osiedlach. Nawet w najlepszych meczach nie mogło obyć się bez autów, a jeśli ktoś się szczególnie postarał, nie trudno było o stłuczenie szyby sąsiadowi. Pamiętacie pewnie ten dźwięk i późniejsze konsekwencje – szlabany, odpracowywanie szkody itp. Jeśli wtedy odkryliście dziwny pociąg do tego typu działań, najpewniej został stłumiony w zarodku. Teraz jednak przyszedł czas na rozpalenie dawnej pasji.
Smash Hit w sporym uproszczeniu polega właśnie na tłuczeniu szkła. Rozrywkę ubrano w relaksacyjne, ambientowe szaty, by niszcząc wszystko w spokojnym, lekko surrealistycznym klimacie, móc odpocząć po cięższym dniu lub zrobić sobie od niego przerwę. Jak to w grach tego typu bywa, wszystkiemu towarzyszy spokojna, przestrzenna muzyka i podobnie przestrzenne efekty dźwiękowe.
Mechanizm jest bardzo prosty – mamy srebrne kulki, którymi rzucamy gdzie popadnie. Musimy nimi trafiać w szklane elementy, by albo zdobyć ich więcej, albo utorować sobie drogę naprzód. Wydawało by się, że wystarczy bombardować ekran pociskami, ale nic bardziej mylnego – gra kończy się wraz z wyrzuceniem ostatniej kulki.
Za trafienie niebieskich kryształów zyskujemy 3 dodatkowe rzuty, szare szkło oznacza przeszkody, które trzeba rozbić. Ze względu na ograniczoną liczbę rzutów powinniśmy starać się ocenić, czy dana przeszkoda nas trafi czy też nie – jeśli nie, nie warto jej niszczyć, tym bardziej, że nie dostajemy za to punktów. Bliższe spotkanie z taflą szkła oznacza utratę 10 rzutów, a to wcale nie mało.
Po przebiciu się przez dany poziom płynnie przechodzimy do kolejnego, o odmiennym klimacie i z dodatkowym utrudnieniem. Smash Hit oferuje nam ponad 50 różnych pomieszczeń wykończonych wedle 11 tematów. Na początku jedynie zbieramy kulki i musimy otwierać drzwi, ale później pojawiają się ruchome przeszkody, przesuwające się, pojawiające znikąd tudzież wiszące na sznurkach. Co jakiś czas trafiamy na checkpointy, od których możemy wznawiać dalszą grę, ale funkcja ta dostępna jest jedynie w wersji Premium.
Nie zabrakło oczywiście power-upów. Za trafienie kilku kryształów pod rząd zyskujemy okresowo podwójne bądź potrójne strzały, ale na poziomach rozmieszczone są też ikonki, które trzeba trafić – wtedy dostaniemy na przykład coś na kształt karabinu strzelającego seriami kulek, spowolnienie czasu czy kule wybuchające.
Dlaczego więc pan od fizyki kocha tę grę? Oczywiście dla fizyki. Wszystko poddane jest tutaj prawom obowiązującym w realnym świecie, a nasze główne narzędzie zbrodni można opisać w podręczniku – to klasyczny przypadek rzutu ukośnego, tyle że prezentowany praktycznie. W Smash Hit zaimplementowano również dość złożony silnik symulowania szkła, a dzięki temu tłuczenie go wygląda naturalnie i dość przewidywalnie.
Grafika i dźwięk
Grafika Smash Hit stoi na wysokim poziomie. Można było pozwolić sobie na ciekawe efekty graficzne i fizyczne, bo na ekranie w zasadzie nie widzimy za wiele – ot, kilka elementów wyłaniających się z mgły. Bardzo dobrze prezentuje się menu główne, w którym widzimy nasz dotychczasowy dystans z boku, w przeciwieństwie do perspektywy pierwszej osoby podczas gry.
Jak już wspomniałem wcześniej, wszystko wygląda nieco surrealistycznie, a minimalistycznym stylem przypomina trochę komputerowy Portal. To jedynie przestrzenne figury geometryczne, a jednak mają swój urok. Z efektów największe wrażenie robi chyba szkło – jest chropowate, co widać dzięki shaderom, przepuszcza lekko zniekształcony obraz, połyskuje – zupełnie jak w grach na „duże” platformy, choć tam jest to tylko dodatkiem.
Ścieżka dźwiękowa to właśnie delikatne utwory z dużą dozą pogłosu, a każdy z nich dopasowany został do tematu panującego w danym pokoju. Odgłosy tłuczonego szkła niosą się po całym pomieszczeniu, wypełniają je tym charakterystycznym dźwiękiem i aż strach myśleć, ile „surowca” musiało dokonać żywota podczas nagrywania efektów dźwiękowych.
Podsumowanie
Smash Hit to ciekawa i jedyna w swoim rodzaju, relaksacyjna gra – uspokoisz się niszcząc przeróżne obiekty. Dobra grafika, fizyka i dźwięk to największe atuty tej gry, ale największym atutem powinien być sam pomysł na grę – w końcu to dla niego znalazła już tylu fanów.
Ciężko obiektywnie powiedzieć, ile ma w sobie tego „czegoś”, co potrafi wciągnąć na długie, długie godziny – ile ludzi, tyle opinii. W tym momencie gra bardzo mi się podoba, i jeśli już do niej siądę to zazwyczaj na dłuższą chwilę, ale najpewniej to tylko chwilowa „zajawka”. Na dłuższą metę Smash Hit może szybko się znudzić, szczególnie jeśli będziemy startować ciągle od tego samego poziomu – chyba, że lubimy bić rekordy.
Jest też inne wyjście, tyle że kosztuje 7,66 zł – wersja Premium. Za tę cenę nie dostajemy znacznie więcej, ale przede wszystkim realną możliwość dojścia do 50 poziomu poprzez wznawianie gry od checkpointów. O ile nie jesteście stereotypowym japońskim graczem, macie raczej małe szanse na to osiągnięcie zaczynając od samego początku. W wersji Premium dochodzi też możliwość zapisów w chmurze i podglądu statystyk.
Tak czy inaczej, gra jest na pewno warta uwagi. Czy pozostaniecie przy niej na dłużej, zależy już tylko od Was. Pozycja dostępna jest na Androida i iOS.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.