Do gry w karty nie zawsze musimy wykorzystywać standardową talię. Magic The Gathering pokazał, że całkiem odmienny system karciany również może osiągnąć globalny sukces, przez który gracze na turniejach wygrywają nawet samochody czy spore nagrody pieniężne. Sprawdźmy najnowszą odsłonę mobilną tego tytułu – Magic 2015.
Skrótem, czyli wideo recenzja Magic 2015
Trefl, Pik, Karo, Kier?
W karty grał chyba każdy, choćby raz w życiu. Ta popularna, teoretycznie prosta zabawa potrafi wciągać jak czarna dziura. Od lat przecież ludzie grali przy brydżu czy poznawali wakacyjne miłości grając na obozach w makao czy kenta.
Na początku lat 90-tych powstała jednak całkiem inna gra karciana, skierowana szczególnie do fanów fantastyki. Zamiast wykładać wiecznie te same karty, gracze dostali grafiki tworzone przez artystów, cytaty na kartach, wartość kolekcjonerską, a przede wszystkim zestaw całkiem nowych zasad, które wymagały taktyki i przypominały rozgrywki prowadzone w grach komputerowych czy RPG.
Mowa oczywiście o Magic: The Gathering, który z tradycyjną talią liczącą 52 karty ma wspólny jedynie papier, a i ten jest tutaj lepszej jakości. My jednak zajmiemy się jej wersją mobilną.
Jak się w to gra?
Mówię o całkiem nowych zasadach, ale jakież to zasady? Spróbujmy omówić je szybko, ale w mocno uproszczony sposób.
Gracze to Planeswalkerzy: walczą – więc mogą zginąć. Celem gry jest zniszczenie przeciwnika poprzez zabranie mu wszystkich dwudziestu punktów życia lub zmuszenie do zużycia wszystkich kart w talii, zanim przydarzy się to nam.
Talia zwie się tu biblioteką, a przed każdą grą wybieramy z niej 7 kart. Jeśli nie jesteśmy z pierwszej serii, możemy wymienić karty na nowe, ale biorąc o jedną mniej. Następnie przechodzimy do rozgrywki.
Magowie czerpią energię ze środowiska, po którym stąpają. Poszczególne karty wymagają odpowiedniej ilości energii, którą dają Lądy (Planes). Kiedy możemy, zagrywamy kartę lądu, a następnie czar lub bestię.
Czary dzielą się na Enhancement, czyli takie które wprowadzają stałe zmiany, ale możemy je zagrać tylko w określonej fazie gry oraz Instant, które zagrywamy w dowolnej fazie gry, z przeróżnym skutkiem – od przywołania dodatkowych bestii, po bezpośredni atak na drugiego gracza. Bestie to z kolei karty, które stanowią naszą podstawową linię ataku i obrony. Charakteryzują się odpowiednią wytrzymałością i punktami ataku, a to przekłada się oczywiście na ich zdolności ofensywne i defensywne.
W grze korzystamy ze wszystkich wyciągniętych przez nas kart, byleby okazać się skuteczniejszym niż przeciwnik. To może przyjść dopiero z praktyką.
Ze stołu na ekran
Próby przeniesienia Magic The Gathering na ekrany komputerów zaczęły się już dawno temu, a gry te wciąż ewoluują. Dzisiaj możemy grać w najnowszą część, w najbardziej zaawansowanym stadium jej ewolucji. Przede wszystkim widzimy nowy, zmieniony interfejs. Kolejna odsłona jest na pewno najładniejsza, ale warto sprawdzić, jakie aspekty MTG zostały tu zawarte.
Zaczynamy od Samouczka, w którym nauczymy się podstaw i kilku powszechnie stosowanych taktyk. Po krótkim wprowadzeniu będziemy mogli wybrać talię startową. Zielony kolor to przede wszystkim potężne leśne bestie; biały stawia na defensywę, ale też zawiera sporo stworów latających; niebieski to kontrola kart i dużo szybkich czarów; czarny potrafi wskrzeszać poległe potwory i wysysać energię przeciwnika; czerwony z kolei oznacza furię, dużo słabych, ale szybkich potworów i czary zadające bezpośrednie obrażenia.
Po ukończeniu samouczka możemy przejść do trybu dla jednego gracza. Tam znajdziemy kilka rozdziałów opatrzonych nazwami różnych światów – Innistrad, Theros, Ravnica, Shandalar i Zendikar. Kolejne rozdziały odblokowujemy dopiero po przejściu poprzedniego, dlatego też najpierw musimy zmierzyć się z Innistrad – domem wampirów. By przejść rozdział, musimy stoczyć cztery walki z coraz trudniejszymi przeciwnikami.
Pokonanie bossa zdradzi pewien „mały” szczegół. Grę pobieramy za darmo i możemy w ten sposób ukończyć jedynie pierwszy rozdział. Reszta jest już płatna i wcale nie taka tania, bo odblokowanie wszystkich rozdziałów kosztuje 8,99 euro, czyli około 37 złotych.
Każda wygrana walka owocuje boosterem z dodatkowymi kartami. Te wykorzystamy do tworzenia własnej talii – możemy dowolnie podmieniać karty i wybierać jedynie te, które są najmocniejsze i najbardziej przydatne. Ponadto, karty oznaczone są odpowiednią klasą rzadkości, a więc możemy je kolekcjonować. Do zebrania jest 976 kart, choć wątpię, by były to wszystkie edycje ostatnich lat.
Najwięcej emocji dostarczają oczywiście walki z prawdziwymi graczami. Za te nie trzeba płacić, ale warunkiem uzyskania dostępu do nich jest ukończenie pierwszego rozdziału. Walki w trybie multiplayer wyglądają podobnie, jak z komputerem, jednak tutaj nie spotkamy się z żadnymi algorytmami – możemy trafić i na genialnego Planeswalkera, i na takiego, którego wręcz zmiażdżymy.
Na koniec możemy sprawdzić nasze postępy w sekcji Profile. Znajdziemy tam statystyki dotyczące naszej gry, a także jak dużo zostało nam jeszcze do odblokowania – avatarów, achievementów, tytułów i kart.
Grafika i dźwięk
Jak już wspomniałem wcześniej, Magic 2015 wygląda najładniej ze wszystkich części. Białe tła nie wprowadzają zamieszania, a efekty specjalne pasują do ogólnego klimatu gry. Interfejs urozmaicono licznymi animacjami, ale z racji tego, że są powolne, same interakcje z grą dają wrażenie ciężkości.
W tle przygrywają nam utwory lekko przypominające muzykę filmową, jednak ich jakość bardziej przypomina flashowe gry, niż pełną, dużą produkcję. Wiadomo jednak, że najłatwiej zaoszczędzić na jakości dźwięku, bo przecież słuchając tylko z głośnika telefonu nie zauważymy większej różnicy, a gracze patrzą przede wszystkim na grafikę.
Podsumowanie i ocena
Magic 2015 to fajna platforma do grania w Magic The Gathering na ekranie tabletu. Oczywiście Wizards Of The Coast liczą sobie sporo za kompletną grę, mniej więcej tyle, ile kosztuje pojedyncza talia, ale myślę, że prawdziwych fanów to nie przerazi.
Pozostaje tylko jedna kwestia – klimat. Wydaje mi się, że w gry karciane gramy, żeby spędzić czas ze znajomymi i oderwać się na ten czas od jakiejkolwiek elektroniki. Gra w MTG na ekranie iPada czy iPhone’a będzie więc zupełnie innym doświadczeniem, ale jeśli chcielibyście pograć częściej, niż te kilka razy w tygodniu – aplikacja jest jak najbardziej przydatna.
Jak już wspominałem, grę pobierzecie z AppStore, Google Play i platformy Steam, przy czym darmowy jest jedynie pierwszy rozdział. Odblokowanie wszystkich kosztuje około 37 złotych.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.