Grę testowałem na tablecie MODECOM FreeTAB 9000 IPS IC, wyposażonym w procesor Intel Atom z technologią Hyper-Threading, 8.9-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1900 x 1200 pikseli i 2 GB RAM. Test tabletu przeczytacie na tabletManiaKu.
Wszyscy znamy tę scenę z filmów najróżniejszych gatunków. Smutny, tudzież zły, główny bohater rozpacza po utracie kogoś bliskiego, przez niepowodzenia w miłości czy z jakichkolwiek innych powodów. W pewnym momencie trzeba jednak iść do przodu, ale żeby tego dokonać, trzeba zerwać z przeszłością. Symbolicznym gestem będzie więc spalenie przedmiotów, które przypominają o przeszłości – zdjęcia, książki, albumu, czy czegoś podobnego.
Nikt jednak nie powiedział, że takie spalanie nie może być wciągające. Patrzysz jak przedmiot rozsypuje się na kawałki, zwija, skwierczy i zaczynasz myśleć – co by tu jeszcze wrzucić, żeby było lepsze widowisko? Taka zabawa w rzeczywistości mogła by być kosztowna, ale na ekranie tabletu czy telefonu – czemu nie?
W Little Inferno przyjdzie nam palić przeróżne przedmioty. W mieście panuje sroga zima, a domy ogrzewane są jedynie kominkami. Zapas drewna musiał się kiedyś skończyć, więc w ruch idą wszelkie zbędne przedmioty. Bohater – dziecko, dostaje od mamy pudło ze swoimi zabawkami. Musi wrzucać je do kominka, żeby ogrzać dom. O dziwo, palenie zabawek podoba mu się chyba bardziej, niż sama zabawa nimi.
Jak wygląda gameplay? Widzimy ceglany kominek, a pod nim parę przedmiotów. Przeciągamy je do kominka, a następnie podpalamy – przytrzymując palec i podpalając wedle uznania. Do tego właśnie ogranicza się ta gra – bierzemy rzecz, wrzucamy do kominka, palimy. Ze zgliszczy wypada żeton. Tylko tyle, żadnych punktów, żadnego czasu. Bez sensu? Wygląda na to, że tak, ale zobaczmy co czeka na nas dalej.
Kiedy zabraknie nam przedmiotów, trzeba zamówić nowe. Przeglądając katalog, możemy domyślić się, gdzie należałoby szukać końca gry. Paląc kolejne pozycje, odblokowujemy kolejne. W końcu, po wykonaniu określonego zadania, możemy kupić nowy notes z przedmiotami i próbować odblokować następne zabawki. Za główny cel uznajmy więc odkrycie wszystkich przedmiotów.
Kupując produkty, musimy chwilę odczekać zanim zostaną nam one dostarczone. Możemy proces ten przyspieszyć używając specjalnych, zbieranych w grze, bilecików. Wydaje się, że to idealna podstawa do mikropłatności, ale tak nie jest – po kupnie gry, nie będziemy już proszeni o dodatkowe zakupy.
Odblokowywanie kolejnych notesów nie mogło być jednak takie proste. Nie wystarczy bowiem spalać co popadnie. By do czegoś dojść, trzeba odkrywać różne kombinacje. Tutaj twórcy byli raczej oszczędni w podpowiedziach i domyślać musimy się jedynie na podstawie ich nazw, a tych jest aż 99. O ile combo o nazwie „Bike Pirate” sugeruje, że należy spalić w jednym ogniu rower i figurkę pirata, tak np. „Lenders” nie mówi mi nic – być może metodą prób i błędów ostatecznie coś wymyślimy.
Na spalaniu rzeczy w kominku opiera się cały gameplay, ale w grach niezależnych wytwórni możemy zazwyczaj liczyć na coś ponadto. Tak jest też tutaj, bowiem gra ciągle się rozwija, mimo że nie ma wyraźnego początku i końca – zobaczycie sami, jeśli zdecydujecie się ją przejść. Nie jest przy tym niestety zbyt długa – starcza na 3-4 godziny.
Little Inferno to gra indie, dzięki czemu możemy spodziewać się zarówno oryginalnego pomysłu, jak i ciekawej realizacji. Najciekawsze jest tu więc odwzorowanie ognia, bo wiąże się z nim cała fizyka. Część przedmiotów trzeba rozpalać dłużej, część krócej; przypalając z jednej strony, ogień dojdzie w końcu na drugą; trzymając ogień w pobliżu papieru, przydymimy go; zwęglony obiekt rozpada się na kawałki; baterie wybuchają, żarówki pękają itp. To właśnie dlatego tak przyjemnie pali się te wszystkie zabawki.
Dźwięk to z kolei wysokiej jakości kompozycje stworzone od podstaw z myślą o Little Inferno, które przypominają utwory z nowych bajek dla dzieci. Oprócz muzyki są tu oczywiście efekty dźwiękowe i to wcale w nie takiej małej liczbie. Spalaniu wielu przedmiotów towarzyszy specyficzny efekt, czasem możemy liczyć nawet na całe widowisko. Przykładowo, spalanie Lalki Valkyrii oznacza operowy śpiew przy spadających z nieba czerwonych różach.
Little Inferno to nietypowa gra, ale przecież to właśnie tego oczekujemy od gier niezależnych twórców. Niektórym gameplay może wyda się nieco monotonny, ale innych wciągnie bez reszty. Największą zaletą jest z kolei świetna fabuła, która może kojarzyć się z Portalem i to właśnie dla niej kupowałbym tę grę – jeśli lubicie wciągnąć się w intrygującą historię – nie powinniście się zawieść.
Grę stworzyły w zasadzie trzy osoby, choć widać, że musiały włożyć w to wiele pracy – gra jest ładna, spójna i przyjemnie się w nią gra. W komentarzach na Google Play ktoś napisał „Fajnie się je przy tym paluszki” – i wcale się tej osobie nie dziwię. Zero pośpiechu, zero tłuczenia punktów, wystarczy tylko palić odpowiednie rzeczy i wymyślać nowe kombinacje.
Little Inferno nie jest wcale takie tanie, bo kosztuje 10 złotych, podczas gdy wystarcza na 3-4 godziny. Jeśli jednak chcemy wesprzeć twórców tudzież docenić dobry projekt – kupno gry będzie zapewne najlepszym wyrazem wdzięczności. Oczywiście, nie musi każdemu przypaść do gustu, ale według mnie to jedna z fajniejszych gier casualowych na platformie mobilnej.
Gra dostępna jest na Google Play, AppStore oraz, dla komputerów, na Steam.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…