BattleLore: Command to cyfrowa adaptacja gry planszowej BattleLore 2nd Edition. Wydawcą jednej, jak i drugie jest Fantasy Flight Games, które wśród planszoManiaKów kojarzy się z wieloma godnymi uwagi produkcjami. W przypadku BattleLore: Command, FFG wprowadziło kilka zmian względem cenionej planszówki. Czy było to dobre posunięcie? Już w tym momencie mogę zdradzić, że podczas tej recenzji wielokrotnie będzie można przeczytać słowa uznania dla twórców.
W BattleLore: Command możemy zagrać na urządzeniach z systemem iOS i Android. Zanim zdecydujecie się na zakup, warto się upewnić, czy na pewno wasz tablet/telefon obsłuży aplikację. Sprawdzić to można na stronie FFG.
Zacznę od tego, co widoczne na pierwszy rzut oka. Kraina Terrinoth na ekranie tabletów wygląda naprawdę bardzo dobrze. Poczynając od klimatycznego intro poprzedzającego tryb kampanii, poprzez trójwymiarową grafikę pola bitwy i jednostek, możliwość przybliżania obrazu i obracania go tak, by dać nam lepszy pogląd sytuacji, po bardzo wygodny interfejs, dzięki któremu mamy szybki dostęp do wszystkich dostępnych rozkazów. Pewnie można by znaleźć aplikację o większej liczbie graficznych „wodotrysków” jednak w BattleLore: Command osiągnięto to, co jest niezwykle ważne: równowagę między estetyką a czytelnością.
Udając się do Terrionoth warto wytężyć nie tylko wzrok. Także oprawa dźwiękowa sprawia, że aż chce się założyć słuchawki, by lepiej wczuć się w rolę dowódcy, kierującego swoja wojska do zwycięstwa (lub, co nie raz będzie miało miejsce, porażki).
Czasem się zdarzy, że podczas wykonywania ruchów, kamera niepotrzebnie przybliży nam jednostkę, której będziemy wydawali rozkaz, jednak nie jest to w stanie zepsuć pozytywnego wrażenia z gry. Uśmiech mogą wywołać „wsiąkające” w pole bitwy zwłoki, jednak dzięki temu gra nie epatuje niepotrzebnie przemocą. W BattleLore: Command kraina Terrinoth budzi zachwyt i poniekąd strach, gdy spojrzymy na demoniczne jednostki Uthuk i odkryjemy ich specjalne zdolności.
Jeżeli zdecydujemy się na zakup BattleLore: Command, dostaniemy możliwość rozegrania kampanii solo lub stoczenie pojedynczej bitwy z innym graczem (przez sieć LAN lub w trybie pass&play), czy też przeciwko armii sterowanej przez komputer. Każdy z tych trybów zasługuje na kilka słów.
Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że sercem BattleLore: Command jest właśnie tryb kampanii. Początkowo dowodzimy niewielką armią Daqan, by podczas kolejnych zwycięskich bitew zyskać możliwość rekrutowania nowych jednostek. W większości przypadków stajemy przed wyborem dwóch bitew, z których każda, w przypadku zwycięstwa, zapewnia nam inną nagrodę. Misje są różne: konieczność ochrony budynków lub żywego inwentarza przez określoną liczbę tur, zabezpieczenie transportu na określonej trasie, pokonanie króla bandytów, zajęcie określonych pól na polu bitwy. Wszystko to sprawia, że kampania przyciąga na długie godziny. Co ważne, zwycięstwo w poszczególnych misjach nie zawsze jest łatwe. Poszczególne zadania wymagają od nas elastyczności w planowaniu i częstej zmiany przyjętej strategii.
W BattleLore: Command nie zabrakło dobrze przygotowanego tutorialu, który wprowadza w reguły, wyjaśnia poszczególne elementy interfejsu oraz pomaga zrozumieć podstawowe możliwości taktyczne. Przejście samouczka pozwala rozpocząć przygodę z aplikacją, a jeżeli jakieś kwestie ciągle będą budziły wątpliwości (jak np. zdolności poszczególnych jednostek), w każdym momencie rozgrywki możemy sięgnąć do instrukcji. Ta, dzięki logicznej strukturze, pozwala na szybkie odnalezienie szukanego zagadnienia.
System Command & Color, na którym opiera się BattleLore: Command, przez niektórych miłośników gier bitewnych uznawany jest za nazbyt uproszczone rozwiązanie. Jednak moim zdaniem, jest on doskonałym kompromisem pomiędzy tym, czego szukają mniej doświadczeni gracze a możliwie wiernym odwzorowaniem sytuacji na polu bitwy.
Obszar podzielony jest na trzy obszary: środek i prawą oraz lewą flankę. Przed każdą potyczką musimy zdecydować, ile i jakich jednostek chcemy użyć a ogranicza nas w tym liczba dostępnego złota. Każda ze stron konfliktu otrzymuje zestaw rozkazów, które podzielone są na trzy kategorie. Zwykłe rozkazy pozwalają na przemieszczanie określonej liczby jednostek na wskazanych przez rozkaz obszarach. Korzystając z pomocy czarodzieja wydajemy rozkaz ruchu określonym typom jednostek, zyskując dla nich dodatkowo specjalną zdolność. Wreszcie jest także zwiadowca, dzięki któremu mamy możliwość poruszenia jedną lub dwoma jednostkami i „odświeżenia” użytych wcześniej zwykłych rozkazów.
Każda ze stron konfliktu ma do wyboru siedem różnych jednostek. Grając armią Daqan dodatkowo możemy rekrutować także spośród trzech różnych jednostek rozbójników. Różnią się one takimi cechami jak rodzaj ataku (krótko-długo dystansowy), odległość jaką mogą pokonać podczas ruchu, siła, żywotność czy wreszcie zdolności specjalne.
Wykorzystanie systemu Command & Colors wiąże się też ze sposobem rozpatrywania ataku. Najważniejszym wskaźnikiem nie jest siła. Ta determinuje liczbę „kości”, którą wykorzystujemy rozpatrując atak. Dzięki temu efektem może być zadanie rany (uśmiercenie przeciwnika), zmuszenie go do odwrotu, zdobycie punktów „wiedzy”, użycie zdolności specjalnej jednostki czy też nieudany atak.
Do tego dochodzą jeszcze specjalne zdolności, które losowo zyskujemy w każdej rundzie, a do użycia których niezbędna będzie określona liczba „punktów wiedzy”.
Rozgrywka przebiega w systemie turowym. Każda tura podzielona jest na cztery fazy. Ich przebieg jest zawsze jednakowy: otrzymujemy punkt wiedzy i nową zdolność, przydzielamy rozkazy, przemieszczamy jednostki i rozstrzygamy ataki. Po wykonaniu ich wszystkich, o ile nie został osiągnięty cel misji, następuje tura drugiej strony.
Muszę tutaj wspomnieć, że choć gram w różnego typu gry planszowe, to po gry bitewne prawie w ogóle nie sięgam. Dlatego z dużym dystansem podchodziłem do produkcji FFG. BattleLore: Command miało swoją premierę mniej więcej w tym samym czasie, co Wiedźmin Gra Przygodowa. Początkowo, ta druga aplikacja przykuła moją uwagę. Ostateczną bitwę o to, której aplikacji warto poświęcić więcej czasu, zdecydowanie wygrała pozycja właśnie dziś recenzowana.
Zasady gry, choć wydają się bardzo złożone, w praktyce okazują się bardzo intuicyjne i w przemyślany sposób przekazane graczom. Przygodę z aplikacją warto rozpocząć od trybu kampanii, gdyż ten pozwala na stopniowe poznawanie nowych jednostek oraz różnych możliwości taktycznych. Choć użyty w grze system bitwy jest dość uproszczony, ciągle pozostaje duże pole do popisu dla osób lubiących taktyczne rozgrywki. Zwycięstwo zależy zarówno od umiejętnego wybrania i ustawienia jednostek przed bitwą, wykorzystania specjalnych zdolności i rozkazów, uwzględnienia terenu (budynki, las, przeszkody), jak i czynnika losowego, który potrafi być bezlitosny dla każdej ze stron konfliktu.
Wygranie pojedynczej bitwy, jak i całej kampanii daje naprawdę dużą satysfakcję, gdyż, pomimo losowości czujemy, że mieliśmy duży wpływ na wynik potyczek. Trzeba przyznać, że AI w BattleLore: Command jest na naprawdę dobrym poziomie, armie są dobrze zbalansowane, przez co do niektórych misji będziemy musieli stanąć kilkukrotnie.
Fantasy Flight Games udowodniło, że wie, jak wykorzystać potencjał planszówki w tworzeniu aplikacji mobilnych. Owszem, chciałoby się więcej: możliwości rozegrania kampanii armią Uthuk, trybu online. Ucieszyła by mnie także możliwość zapisu stanu gry podczas bitwy. Nie zmienia to faktu, że mamy do czynienia z rewelacyjną adaptacją planszówki na urządzenia mobilne. Wydawca nie poszedł na łatwiznę: wyciągnął to, co dobre z pierwowzoru, dając graczom coś więcej. Dzięki temu BattleLore: Command wydaje się bardzo ciekawą pozycją zarówno dla posiadaczy BattleLore 2nd Edition, jak i osób, które do tej pory nie miały kontaktu z tym systemem.
BattleLore: Command zwyciężyło walkę o mój czas poświęcony na granie. Satysfakcja, jaka płynie z ukończenia kampanii solo, jak i rozgrywek w trybie skirmish jest na tyle duża, że z całą pewnością będę wypatrywał dodatków. Myślę, że niedługo się ich doczekamy, gdyż jest to jedną ze strategii marketingowych Fantasy Flight Games.
Ostatnią bitwą jest bitwa cenowa. Czy w czasie, gdy mamy wiele innych gier planszowych na tablety, warto poświęcić niemało, bo ponad 30 zł na BattleLore: Command? Mam nadzieje, że recenzja przekonała Was o tym, że zdecydowanie warto.
Gra BattleLore: Command dostępna jest w GooglePlay i AppStore. Wszystko wskazuje na to, że niedługo także posiadacze komputerów PC i Mac będą mogli stanąć po jednej ze stron konfliktu w krainie Terrinoth.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…