Sukces pierwszej odsłony serii tworzonej przez studio Not Doppler zaskoczył chyba wszystkich, z twórcami włącznie. Banalna i do bólu sztampowa produkcja traktująca o rozjeżdżaniu zombie pakujących się nam pod maskę samochodu zdobyła spory rozgłos, a sam tytuł został pobrany w milionowych ilościach, zarówno jeśli chodzi o darmową, jak i płatną wersję gry. Tym bardziej wielu czekało więc na premierę kontynuacji, która mogłaby pokazać nową jakość i znacznie bardziej urozmaicić dość monotonny proces przerabiania zombie na krwistą papkę. Jak się jednak okazuje, twórcy poszli na cholernie frustrującą łatwiznę.
Zmiany, które stały się udziałem Earn to Die 2 tak naprawdę można policzyć na palcach jednej ręki. Rzecz jasna największą z nich jest zaimplementowany moduł niszczenia pojazdów, które rozlatują się wraz z każdym kolejnym przejechanym kilometrem trasy. W zależności od tego, jak bardzo nie patyczkujemy się z nieumarłymi i czy naszą ambicją jest zrobienie totalnej rozpierduchy, etap możemy zakończyć w połowie ze zniszczonym silnikiem, bądź też bez kilku dość istotnych elementów pojazdu takich jak nadwozie, ładunek nitro czy strzelba zainstalowana na dachu wozu. Co więcej, może dojść nawet do kuriozalnej sytuacji, w której zostanie nam do dyspozycji połowa samochodu z dwoma kołami, ale nie martwcie się – takim wehikułem również można siać spore zniszczenie.
W grze znajdziemy dziesięć różnorodnych pojazdów – rzecz jasna każdy kolejny jest coraz mocniejszy i coraz łatwiej radzi sobie z chmarą zombie panoszących się na trasie. Rozbudowa samochodów pozostała taka sama – zdobyte podczas przejazdów fundusze wymieniamy na kolejne ulepszenia, które pozostały praktycznie niezmienne: jedyną nowością w tym zestawie są specjalne odważniki pomagające wyregulować środek ciężkości pojazdu i ułatwić kontrolę nad samochodem. Poza tym zero jakichkolwiek znaczących nowości, które mogłyby wpłynąć na rozgrywkę.
I to jest właśnie największy grzech Earn to Die 2: stagnacja. Ekipa studia Not Doppler najwyraźniej uznała, że skoro jedynka spotkała się z tak znakomitym odbiorem, to dwójka powtórzy sukces bez żadnego większego nakładu pracy. I szczerze powiedziawszy życzyłbym, żeby tak się nie stało, bowiem zakres nowości nadaje się na niezbyt rozbudowane uaktualnienie a nie pełnoprawną kontynuację. Już widok menu sprawił, że zacząłem podejrzewać, że będziemy mieli do czynienia z kalką – twórcy chwalą się, że w grze znajdziemy znacznie dłuższą kampanię, ale nie wierzcie w te bajki: zamiast kilkunastu nowych etapów autorzy zaserwowali nam po prostu etapy z checkpointami, od których możemy rozpocząć dalsze rozjeżdżanie zombie. Sumarycznie więc czas potrzebny na ukończenie gry jest taki sam i wynosi około kilku godzin.
Absolutnie nic nie zmieniło się w modelu jazdy w Earn to Die 2 – nadal mamy do czynienia z prostą zręcznościówką, w której z uporem maniaka wciskamy gaz i czasami dorzucamy odrobinę zgromadzonego ładunku nitro. Co jakiś czas konieczne staje się także wyregulowanie toru lotu pojazdu czy też podniesienie pojazdu podczas prób przejechania po przeszkodach, niemniej jednak w większości etapy po prostu same się przechodzą. Właściwie warunkiem koniecznym do ukończenia każdej kolejnej trasy jest maksymalne ulepszenie posiadanego samochodu – tylko wówczas posiadamy taką ilość paliwa i silnik pozwalający na przejechanie całego odcinka.
Nic nie zmieniło się także w kwestii silnika fizycznego – niektóre eksplozje wciąż robią wrażenie setkami elementów otoczenia rozprzestrzeniającymi się po okolicy, ale względem jedynki nowości są po prostu kosmetyczne. Totalny zastój dosięgnął także oprawę wizualną tego tytułu – choć prosta, komiksowa grafika jest funkcjonalna i nadal potrafi spełnić swoje zadanie, jednocześnie gwarantując pełne wsparcie dla nawet najstarszych modeli tabletów i smartfonów. Ale wszystko praktycznie wygląda tak samo – takie same tła, identyczne projekty zombie i pojazdów niestety mocno biją po oczach.
Ekipa studia Not Doppler poszła po łatwiźnie i zaprezentowała nam kontynuację, która tak naprawdę mogłaby być niezbyt rozbudowaną darmową aktualizacją. Earn to Die 2, mimo iż momentami potrafi wciągnąć, tak naprawdę na dłuższą metę jest tytułem niesamowicie monotonnym i sztampowym, prezentującym szalenie odtwórczy koncept rozgrywki. Minimalna ilość zmian i nowości zaprezentowanych przez tę produkcję wręcz zniesmaczy graczy namiętnie pogrywających w jedynce – jedno jest pewne, zanim zainstalujecie tę grę zastanówcie się, czy zabawa w to samo po raz drugi na pewno ma jakiś sens.
Gra Earn to Die 2 dostępna jest za darmo na wiodących platformach: Apple AppStore i Google Play.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…