Nie ma nic za darmo – głosi stare powiedzenie, które regularnie znajduje potwierdzenie w rzeczywistości. Czasami trzeba się pomęczyć, by za coś nie płacić, ale jak widzę to, co ostatnio wyprawiają twórcy aplikacji mobilnych, to wolę już zapłacić.
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że zdecydowana większość aplikacji dostępnych za darmo jest bezpłatna tylko z pozoru. Owszem, często nie musimy wydawać na jej zakup czy użytkowanie ani złotówki, ale w zamian musimy pójść na pewne ustępstwa. Te ostatnio najczęściej wiążą się z różnego rodzaju mikropłatnościami, które są nam wciskane w sposób bezpardonowy w różnych momentach, i to zazwyczaj tych, w których najmniej spodziewalibyśmy się tego typu niespodzianek. Dwa złote za kolejny poziom, cztery za karabin maszynowy, szesnaście za nowy samochód. I tak bez końca, aż do kilkuset złotych. Ale przecież nikt nie każe nam płacić – możemy odczekać godzinę albo po prostu zrezygnować. W niektórych przypadkach możliwy jest tylko drugi scenariusz, ale na szczęście deweloperzy chyba już zaczęli myśleć zdroworozsądkowo. Przynajmniej takie symptomy zauważam.
Drugi ulubiony sposób na zarobek to reklamy, które albo wiszą na boku ekranu przez cały czas, kiedy korzystamy z aplikacji, albo pojawiają się co jakiś czas, a nasza aktywność ogranicza się tylko do wciśnięcia krzyżyka zamykającego ekran. Niestety, autorzy gier czy programów wpadli na kolejny pomysł na to, jak spieniężyć ich pracę i niestety, nie zmierza to w dobrym kierunku. Oto hitem ostatnich miesięcy są bowiem… reklamy wideo. Takie, jak widzicie w telewizji, przed filmem na Youtube czy też na serwisach informacyjnych. Proste, 30-sekundowe spoty, które musimy sobie pooglądać dla urozmaicenia czasu spędzanego przed smartfonem czy tabletem. Coś, co kiedyś wydawało się być absolutnie niemożliwe, dziś powoli staje się standardem.
Na razie z tego niezbyt wyrafinowanego pomysłu korzystają głównie twórcy gier mobilnych, którzy wyświetlają kilkudziesięciosekundowe spoty w dość zakamuflowany sposób – otóż często obejrzenie reklamy powoduje, że w grze trafiają do nas różnorodne dodatkowe przedmioty czy też odblokowujemy dostęp do kolejnych etapów czy poziomów bez konieczności oczekiwania. Dobra wola twórców? Skądże – to tylko mikropłatności, tylko nie sięgające do kieszeni gracza bezpośrednio. A przy okazji testowanie gruntu pod to, ile gracze zniosą, by dostać coś ekstra, co w wielu innych grach jeszcze kilka lat temu dostalibyśmy za darmo.
A niestety będzie coraz gorzej. Szybszy internet to rzecz jasna szansa na spróbowanie nowych, coraz bardziej multimedialnych form reklamy, z których można czerpać coraz większe profity. Przecież nie muszę chyba nikogo przekonywać, że za 30-sekundowe dostaniemy kilka, jeśli nie kilkanaście razy tyle, co za wyświetlenie banneru. Szkoda tylko, że gry i aplikacje powoli pod względem atakowania swoich widzów różnymi „dodatkami” gonią portale plotkarskie, serwisy matrymonialne czy popularne fora dyskusyjne. A tutaj niestety AdBlock nie pomoże…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Świeżo zaprezentowany vivo Y300 5G jednak nie jest taki zły, jak twierdziły przecieki. Okazuje się,…
Czy jest coś lepszego niż dobry telefon w świetnej cenie? Tak, aż trzy świetne modele…
OPPO zaprezentowało harmonogram wdrażania aktualizacji do ColorOS 15 z Androidem 15. Jeżeli posiadasz jego smartfon,…
Klienci PKO BP po raz kolejni są wprowadzani w błąd. To z kolei może prowadzić…
Messenger zostaje wyposażony w przydatne nowości – jakość HD w połączeniach, pocztę głosową, tła AI…
Nowego Xiaomi pokochasz za pojemną baterię i wysoką wydajność. Xiaomi Redmi Turbo 4 ujawnił część…