Jak kupić najpopularniejszą klawiaturę na świecie dla urządzeń mobilnych, a zaraz potem zrobić dla niej konkurencję? To wie tylko Microsoft wraz ze swoim Hub Keyboard.
Nie da się ukryć, że ostatnie przejęcie przez Microsoft SwiftKey – chyba najpopularniejszej klawiatury dla smartfonów i tabletów na świecie – odbiła się szerokim echem i to nie tylko ze względu na kwotę transakcji, ale i dość niespodziewany kierunek, jaki wraz z tym zakupem obiera gigant z Redmond. Kiedy wszystkim wydawało się, że koncern zabierze się na porządnie za ulepszanie tego programu, to w ofercie Google Play pojawia się… inna klawiatura.
Hub Keyboard to owoc programu Microsoft Garage, wspierającego inicjatywy pracowników tej firmy i pozwalającego na wypromowanie najciekawszych programów mobilnych. Poza ulepszoną ergonomią klawiszy aplikacja ta umożliwia na skorzystanie z kilku ciekawych patentów, jakie zostały tutaj zaprezentowane. Mowa tu głównie o pasku narzędzi nad literami – wciskając przycisk kontaktu i wybierając wskazaną osobę jej dane wraz z numerem telefonu czy adresem automatycznie kopiują nam się do SMS-a lub innej wiadomości. Świetną opcją jest także wbudowany w aplikację translator, pozwalający przetłumaczyć wskazany przez nas tekst na jeden z kilkudziesięciu języków z całego świata. Nie ma jednak róży bez kolców.
Dziwnym rozwiązaniem jest brak możliwości podglądania autosugestii w momencie, w którym pasek wspomnianych dodatków nie jest schowany pod klawiaturę. Biorąc pod uwagę fakt, iż wielu z nas korzysta z zewnętrznych klawiatur głównie dlatego, iż znacznie lepiej radzą sobie z rozpoznawaniem naszych zamiarów niż rozwiązania wbudowane w system, to aplikacja sporo traci na jej ergonomii. No i Microsoft nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził (niezbyt mądrego) rozwiązania powiązanego z plikami dokumentów – te możemy kopiować do wiadomości tylko wtedy, gdy przechowujemy je w chmurze w usłudze Office 365. Muszę przyznać, że to nielogiczne i niepraktyczne rozwiązanie.
Hub Keyboard na razie dostępny jest tylko dla użytkowników Androida i to wyłącznie w Stanach Zjednoczonych – kwestią kilku dni ma być jedna otwarcie się na kilkadziesiąt kolejnych rynków, głównie europejskich, więc możemy śmiało oczekiwać, że Polska nie zostanie pominięta. Pytanie jednak jest proste – czy to rozwiązanie z biznesowego punktu widzenia jest sensowne?
I kolejna zaskakująca konstatacja – po raz wtóry jesteśmy świadkami sytuacji, w której programy oferowane przez Microsoft trafiają na Androida czy iOS, ale nie docierają do oferty Windows Store. To jak dla mnie absolutnie niewiarygodne, że właściciel Windowsa traktuje tę platformę bardzo po macoszemu, mocno przykładając rękę do tego, że Windows 10 Mobile czy Windows Phone z miesiąca na miesiąc nie tylko nie zyskują, ale nawet tracą użytkowników. Trudno się temu dziwić, wszakże każda platforma, która oferuje znacznie mniej niż bezpośrednia konkurencja, prędzej czy później musi ponieść klęskę.
źródło: The Verge
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.