Szumne zapowiedzi i czcze przechwałki o lawinowo zwiększającej się wydajności smartfonów i tabletów chyba można tymczasowo odłożyć na bok – a świadczy ku temu kilka ciekawych faktów.
Słowa szefa ARM, wedle których tablety i smartfony wydajnością dogonią konsole już w 2018 roku odbiły się szerokim echem w całej branży. Wielu wydawało się niewiarygodne, że na małych urządzeniach mobilnych moglibyśmy odpalić wielkie hity z PlayStation 4 czy Xboksa One. Niektórzy patrzyli na te obietnice z nadzieją (w tym ja), inni z kolei od razu zakładali, że słabość konsol przełoży się na to, że tabletom i smartfonom będzie bardzo łatwo dogonić sprzęty od Sony czy Microsoftu. Tym razem jednak prawda nie leży nawet pośrodku – wygląda na to, że szanse na taką rewolucję są raczej mizerne.
Tę wielką sprzętową rewolucję postanowili zdemaskować redaktorzy serwisu ExtremeTech i trzeba przyznać, że efekty ich dociekań są doprawdy interesujące. Okazuje się bowiem, że już sama prezentacja przygotowana przez szefa ARM i wygłoszona podczas Casual Connect zawierała błędy, które miały niejako pokazać, że urządzeniom mobilnym także coraz bliżej do pecetów, zaś wydajność układów graficznych komputerów graficznych stanęła w miejscu. Nie trzeba być specjalistą ani nawet redaktorem poczytnego serwisu żeby stwierdzić, że to bzdury – ze slajdu opublikowanego przez serwis The Verge wynika, iż wedle tego pana rozwój kart graficznych zatrzymał się w 2012 roku, a maksymalna wydajność wynosi 6 TFLOP/s. Oczywiście to zwykła bujda – topowa karta graficzna od AMD, czyli Radeon R9 Fury X, notuje znacznie lepsze rezultaty na poziomie 8,6 TFLOP/s. Różnica jest więc bardziej niż znacząca.
Najważniejsza kwestia dotyka jednak poboru energii zarówno przez obydwie konsole, jak i smartfony czy tablety. W przypadku obecnie panujących na rynku Xboksów 360 TDP tychże sprzętów oscyluje wokół 110W w trakcie rozgrywki, z kolei w przypadku PlayStation 4 jeszcze więcej, bo aż 137W. Już w przyszłym roku bądź na początku 2018, jak każe tradycja, do sklepów trafią zapewne odświeżone wersje obydwu konsol, w których układy najprawdopodobniej zostaną stworzone w 14-nanometrowym procesie produkcyjnym. W praktyce powinno to oznaczać około 40% mniejszy pobór energii, co przełoży się na około 65W w przypadku Xboksa i 85 w przypadku PlayStation 4. By pójść nieco dalej w obliczeniach, można spróbować wdrożyć 10-nanometrowy proces dający kolejne 40% oszczędności z już ulepszonego systemu oraz 20-25% mniej w związku z rozmaitymi usprawnieniami technologicznymi, co i tak daje nam ok. 45W u Xboksa i 55 w PS4. Jak to się ma do naszych poczciwych urządzeń mobilnych?
Porównanie niestety wypada dość jednoznacznie – na dogonienie tych sprzętów w tym momencie absolutnie nie ma szans. Nawet po tych zmianach konsole będą pobierać znacznie więcej prądu, i co za tym idzie, zaoferują także znacznie większe możliwości. Aktualnie panujące na rynku smartfony posiadają TDP na poziomie 4-5W, z kolei tablety – ok. 10 do 12W. Jak więc widzicie, różnica w tym względzie jest naprawdę znacząca i zbyt duża, by mobilne sprzęty mogły nadrobić tę różnicę w przeciągu dwóch lat. Na wielkie zwiększenie TDP też nie ma co liczyć – tutaj do głosu dochodzi kwestia baterii, której czas działania zostałby znacząco zredukowany przez zwiększone obciążenie.
Przy obecnym tempie rozwoju urządzeń mobilnych jest oczywiście szansa na dogonienie konsol, ale stanie się to już pewnie wtedy, gdy na rynku pojawią się sukcesorki tych sprzętów, czyli kolejne PlayStation i następny Xbox. A zważywszy na to, ile musieliśmy czekać na sprzęty obecnej generacji, ten skok może zająć jeszcze jakieś… dobre pięć lat. Wygląda więc na to, że ta zapowiadana rewolucja kiedyś tam w końcu nadejdzie. Ale jak już nadejdzie, to inne sprzęty znowu uciekną im o jedną generacją. Lepiej więc skupić się na rozwoju nie myśląc o tym, kiedy wreszcie uda się osiągnąć poziom tych sprzętów – to na razie jeszcze zbyt odległa perspektywa.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.