Adblock Plus wprowadza na rynek nową usługę, która będzie zajmowała się… sprzedażą reklam. Dokładnie tak, sprzedażą reklam.
Jakiś czas temu radziliśmy Wam, w jaki sposób możecie zablokować reklamy za pomocą Adblock Plus (mamy tylko nadzieję, że nie robicie tego na naszych stronach 🙂 ). Co prawda w sieci znajduje się kilka alternatyw dla tej aplikacji, jednak to właśnie wspomniany Adblock cieszy się niebywałą popularnością. W związku z tym, iż twórcom udało się zgromadzić wokół siebie naprawdę sporą liczbę użytkowników, stwierdzili oni, że przetestują kolejną funkcję, która skupia się na… sprzedaży reklam. Dokładnie tak, oprogramowanie, które służy do ich blokowania będzie również zajmowało się ich sprzedażą na specjalnej platformie. Gdzie w tym sens i o co tu tak naprawdę chodzi? Już spieszę z wyjaśnieniem.
Zamiast usuwania wszystkich reklam z internetu na zawsze, Adblock Plus ma nadzieję, iż uda mu się zastąpić tak zwane „złe” reklamy, trochę lepszymi. Złe reklamy, o których wspominam powyżej to duże bannery, świecące grafiki oraz nachalne pop-upy. Te, które są zdaniem Adblocka „dobre”, to bardziej subtelne, estetyczne grafiki oraz inne sposoby na zareklamowanie produktu czy usługi. Ben Williams z Adblocka tłumaczy to tym, iż firma chce rozdzielić oba ekosystemy i zarabiać na nich dwóch w zupełnie inny sposób.
Od 2011 roku w AdBlocku działa program „Acceptable Ads”, który dopuszcza niektóre formy promocji do wyświetlania się użytkownikowi podczas przeglądania sieci. Oprócz tego możemy też skorzystać z białej listy zatwierdzonych reklam, które pojawiają się nawet wtedy, kiedy blocker jest włączony. Program został co prawda ograniczony do wydawców, którzy mieli płacić AdBlockowi za dodawanie ich do białej, dopuszczalnej listy, jednak okazuje się, że firma postanowiła przebudować swoją strategię.
Adblock Plus ma nadzieję, że dzięki nowej platformie, którą firma tworzyła od jakiegoś czasu, więcej firm oraz przedsiębiorstw zdecyduje się skorzystać z programu dopuszczalnych reklam. Każdy wydawca będzie mógł założyć konto, podpiąć odpowiedni kod oraz dodać się do białej listy, o której wspomniałem powyżej. Są jednak pewne wytyczne: nikt nie może dodawać reklam, które śledzą użytkowników. Można korzystać z formatów reklamowych o odpowiednich wymiarach oraz przeznaczonych dla użytkowników znajdujących się w konkretnych lokalizacjach.
Według nowego planu, wydawcy będą mogli zachować do 80 procent wszystkich przychodów z reklam, a pozostałe 20 procent dzielone jest między różnymi innymi stronami zaangażowanymi w całą akcję. Adblock Plus pobiera jedynie 6 procent całkowitych przychodów z konkretnych reklam – niby nie dużo, ale furtka pozostaje otwarta i może się okazać, że będą przez nią przechodzić niemałe pieniądze.
Williams twierdzi, że na początku wydawcy oraz reklamodawcy faktycznie mogą podchodzić zbyt sceptycznie do całego rozwiązania, jednak Adblock chce odwrócić system zero-jedynkowy i być nieco bardziej elastycznym w kwestii blokowania nachalnych bannerów.
Platforma w wersji beta ruszyła kilka godzin temu i póki co nie wiadomo, kiedy będzie ona uznana za stabilną wersję. Co jednak z użytkownikami, którzy sprzeciwiają się takiej decyzji? Nie pozostaje nic innego, jak skorzystać z przeglądarki Opera, która posiada własny bloker lub zainstalować inne rozwiązanie, takie jak chociażby uBlock, który nie dość, że zjada mniej zasobów systemowych, to jeszcze skutecznie blokuje te elementy, z którymi Adblock Plus sobie nie radzi.
Jak widać nawet osoby odpowiedzialne za blokowanie reklam dosięgła rewolucja. A może to po prostu czysta chęć zarobku?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.